Zakładnicy krwi J. Robert King 5,8
![Zakładnicy krwi](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5000/5334/352x500.jpg)
Trochę minęło od czasu, gdy ostatnio miałem tę książkę w rękach, dlatego jakoś bardzo szczegółowo nie mogę się o niej wypowiedzieć, na szczęście pamiętam odczucia, jakie towarzyszyły mi przy lekturze. Zacząłem szukać w głowie książek, jakie kiedyś zacząłem czytać i porzuciłem z jakiegoś powodu, tak też przypomniałem sobie o "Wojownikach Otchłani", czyli drugim tomie tej trylogii. Do "Wojowników" z pewnością wrócę, być może przypomnę sobie, czemu dołożyłem to na półkę na kilka lat, tymczasem jednak wróćmy do tego potworka.
Główną, być może jedyną faktyczną zaletą jest uniwersum. Byłem krótko po przejściu gry "Planescape: Torment" i absolutnie zachwycony genialną historią i odjechanymi postaciami, od razu kupiłem na Allegro całą trylogię. Rzeczywiście, początek (i na razie nie mówię o historii) zapowiadał się bardzo dobrze, oczami wyobraźni błyskawicznie wróciłem do Sigil, gdzie początkowo miała miejsce akcja. Później było nieco gorzej, ale powiedzmy, że kolejne lokacje nie spadały poniżej tego poziomu.
Na co najbardziej liczyłem to postacie. W grze, w gigantycznym uproszczeniu, naszą kompanię mogliśmy zasilić w takie indywidua jak: Gadająca, latająca czaszka z dużym popędem do płci przeciwnej w dowolnym stadium rozkładu; zaklętą zbroję rządną wymierzaniu sprawiedliwości wszystkiemu, co się rusza; czy sukkuba, który zamiast potrzeb seksualnych, pragnie zaspokajać potrzeby intelektualne. Spotykane tam osoby są dziwne, ale przy tym mają własny charakter, historię, cele, motywacje i tak dalej. W każdym razie poprzeczka była zawieszona wysoko i niestety, tu się zawiodłem. O żadnym z bohaterów tej książki nie jestem wstanie powiedzieć nic szczególnego, prócz kilku wyjątków, którzy jednak wyróżniali się wyglądem i to tyle. Może i nie są to kartony, ale przy tym wydają się jednowymiarowi, pozbawieni głębi.
Historia jest bardzo prosta. Dwójka naszych bohaterów trafia do obcego im świata, gdzie poszukują zaginionego członka rodziny. Fabuła jest bardzo prosta, ale w miarę sprawnie pcha wszystko przed siebie. Z czasem dochodzą kolejne wątki, nie sposób jednak się w tym wszystkim pogubić. Ciekawiło mnie, gdzie to wszystko brnie, to jednak może być bardziej zasługa samego świata niż książki.
W sumie ciężko mi coś konkretnego o "Zakładnikach Krwi" napisać. Chciałem polubić tę książkę, ale gdybym miał wskazać jakąś definicję średniaka, byłaby to ta książka. Brak tu elementów, na które mógłbym narzekać, chwalić za bardzo też nie mam czego. Można przeczytać, głównie ze względu na uniwersum, jednak zagranie w grę lub chociażby obejrzenie jak ktoś ją przechodzi, będzie nieskończenie lepszym pomysłem.