cytaty z książek autora "Clive Barker"
Rozum i szaleństwo wcale nie stanowią przeciwieństw. W rozumie może tkwić okrucieństwo, w logice - obłęd.
Jeżeli się rozpłaczę, a nikt tego nie usłyszy, może te wszystkie łzy znikną, jakby ich w ogóle nie było?
Każdy z nas jest krwawą księgą. Gdziekolwiek się nas otworzy, jesteśmy czerwoni
Twoja głowa to zagracona rudera (...). Jest wypełniona brudem i rozpaczą po sklepienie czaszki.
[Świat]to jest miejsce, gdzie wszystko, nad czym pracujesz lub o co się troszczysz, prędzej czy później zostanie ci odebrane, i nie możesz zrobić nic, by to zmienić.
Wymarzyłem nieskończoną księgę, Księgę bez granic O fantastycznie bujnym listowiu. Każdy wers nowy horyzont rysuje, Nowe nieba obiecuje, Nowe barwy, nowe dusze. Jedna z tych dusz, Drzemiąc w kołysce magicznego popołudnia, Wyśniła te słowa. A że potrzebowała ręki, by je zapisać, Stworzyła moją.
Miłość ma swoje wymagania,a ty je spełniasz. Nie możesz się z nią targować. Nie możesz z nią walczyć. Nie, jeśli to prawdziwa miłość.
Nauczyłem się w życiu tylko dwóch rzeczy. Pierwsza, że miłość jest początkiem i końcem wszelkiego znaczenia. A druga, że wszystko jedno, jaką formę przybrały nasze dusze w tej podróży. Miłość to miłość.
W tym nie ma sensu. Życie. Śmierć. Jedno i drugie nic nie znaczy.
Czarownico, zrób to dla mnie: Znajdź mi księżyc, co utkany jest z tęsknoty i tajemnic. Pokrój go na cienkie plastry, potem zawieś nad nad domem mojej ukochanej, żeby dzisiejszej nocy zobaczyła go na niebie. I niech wtedy westchnie do mnie, jak ja wzdycham do niej, nawet bez księżyca.
- Co to jest lament? - zapytała go pewnego dnia.
- Pieśń o smutkach tego świata - odpowiedział ze słabym śladem irlandzkiego akcentu w głosie. - O rozstaniu kochanków, statkach zagubionych na bezkresnym morzu i świecie wypełnionym samotnością.
- Czemu chcesz śpiewać o smutku - zapytała Candy.
- Ponieważ każdy głupiec potrafi być szczęśliwy - odparł. - Potrzeba człowieka z prawdziwym sercem - przyłożył do piersi dłoń zwiniętą w pięść - żeby stworzyć piękno z tego, co doprowadza nas do płaczu.
- Dalej nie rozumiem...
Dziadek O'Donnell ujął jej twarz wielkimi, pobliźnionymi rękami. Przez całe życie pracował na kolei i każda blizna miała swoją historię.
- Nie, oczywiście nie rozumiesz - powiedział z pobłażliwym uśmiechem. - Nic dziwnego. Co taka słodka dziewczynka jak ty może wiedzieć o smutkach tego świata? Musisz po prostu mi uwierzyć... nie można żyć pełnią życia i nie uronić czasem łzy. To nie jest złe uczucie, dziecko. Właśnie po to jest lament. Sprawia, że w dziwny sposób jesteś szczęśliwa, że się smucisz.
Ukryj się w nocy zapomnianej i bądź światłem dla mnie pośród mroku; tam, w krainie piękniejszej niż raj, zbuduj dla nas dom, ze wspomnień.
Walter de la Mare, Schadzka.
Ostatecznie Droga Ciemności jest nie mniej honorowa od Drogi Światła, dopóki podążasz nią z czystym sumieniem.
Mój ból wziął mnie w posiadanie, tak jak ja go wziąłem. Byliśmy dla siebie jedynymi zaufanymi kompanami w tym pomieszczeniu. Udręka stała się moim jedynym pewnym przyjacielem.
Śniłem, że mówię w innym języku,
Śniłem, że noszę inną skórę,
Śniłem, że byłem moją najmilszą,
Śniłem, że mam tygrysa naturę.
Śniłem, że Raj we mnie zamieszkał
I gdy oddycham, ogród wschodzi przy mnie,
Śniłem, że znam wszelkie Stworzenie,
Śniłem, że znam Stwórcy imię.
Śniłem - i był to sen najpiękniejszy-
Że sen mój spełnił się pewnego dnia
I zawsze żyć będziemy w radości,
Ty we mnie, a w Tobie - ja.
Nic, co najlepsze, nie trwa wiecznie. Inaczej nie byłoby najlepsze.
Tak gorąco robi się w sypialni tylko przy okazji choroby lub miłości (…) tyle potu bierze się tylko z żądzy lub zarazy. Nie zawsze wynika z tego coś dobrego, ale nawet kiedy człowiekowi nie układa się w miłości, ma przynajmniej jakąś satysfakcję w łóżku.
Zrozumieć oznacza mieć - powiedział Jaffe. - Kiedy się to zrozumie, symbol nie jest już symbolem.
- Lubię miejsca, gdzie przebywają umarli - zaczął. - Zawsze lubiłem. Cmentarze są bardzo piękne, nie sądzisz? Mauzolea i grobowce; tyle wspaniałych dzieł mistrzów rzemiosła zgromadzonych w jednym miejscu. Nawet zmarli zasługują czasem na bliższą uwagę. - Spojrzał na nią, aby sprawdzić, czy nie posunął się za daleko, ale stwierdziwszy, że przyglądała mu się z fascynacją, podjął swój monolog. - Niekiedy są naprawdę wspaniali. Widzisz, oni posiadają swoisty urok i czar. Szkoda, że mogą go podziwiać jedynie przedsiębiorcy pogrzebowi i pracownicy kostnic. To niesprawiedliwe. - Na jego wargach pojawił się figlarny uśmieszek. - Jestem pewien, że w tej krypcie jest wiele do oglądania. Dziwne widoki. Piękne widoki.
To miłość porusza wszystkim. A raczej miłość i jej kradzież, jej zgon i milczenie po niej. Od wielkiej pełni - poczucia, że sprawy układają się znakomicie i przy odrobinie miłości może tak być zawsze - po pustkę tak głęboką, ze twe kości pojękiwały, gdy wiatr wiał między nimi.
Między tym światem, zwanym Kosmosem (..) a metakosmosem, zwanym (..) Samotnią rozciąga się morze zwane Quiditty...
W umyśle Howie'ego pojawił się obraz tego morza- znajomy widok pośród całego tego zamętu. Howie unosił się już na jego wodach podczas krótkiego snu, który dzielił z Jo-Beth. Niosła ich łagodna fala; ich włosy splątały się, ciała leciutko ocierały o siebie. Znajomy obraz ukoił jego lęk. Teraz uważniej słuchał słów Fletchera.
... i jest wyspa na tym morzu..."
Dojrzał ją, choć była tak odległa.
Zwie się Efemerydą...
Piękne słowo i piękne miejsce. Szczyty gór giną w obłokach, ale dolne partie zboczy były oświetlone - nie słońcem, lecz światłem ducha.
Chcę tam być, pomyślał Howie. Chcę tam być razem z Jo-Beth.
Zapomnij o niej.
Powiedz mi, co tam jest? Co jest na Efemerydzie?
Wielkie Tajemne Widowisko - odpowiedziały myśli jego ojca - które oglądamy trzykrotnie. W godzinę naszych urodzin, w godzinę naszej śmierci i przez jedną noc, kiedy śpimy u boku miłości naszego życia.
Jo-Beth.
Mówiłem, że masz o niej zapomnieć.
Byłem tam z Jo-Beth! Razem unosiliśmy się na morzu.
Nie.
Tak. To znaczy, że ona jest miłością mojego życia. Sam to przed chwilą powiedziałeś.
Mówiłem, że masz o niej zapomnieć (..)
Nie widziałem nic piękniejszego niż ona.
Odtrąciła Cię - przypomniał Fletcher.
Więc odzyskam jej uczucie.
Umysły to bazgroły, rozległe, rozchlapane graffiti, nieprzewidywalne i nieskrępowane.
Nie dalej jak w zeszłym tygodniu złodziej słyszał opowieść o młodym człowieku, który grał w bardzo stare kubki i piłkę (teraz widzisz, teraz nie widzisz), ale używał, z poczuciem humoru godnym wariata, trzech wiader i głowy niemowlęcia...