cytaty z książek autora "Robert Biedroń"
Człowiek, który nienawidzi, zatruwa siebie. Nienawiść jest toksyczna, źle wpływa na życie, kondycję psychiczną i fizyczną. Świat jest wystarczająco pełen zła, więc po co jeszcze do tego dokładać rękę? Można nienawidzić kogoś, tylko po co? To bez sensu.
Badania pokazują co przynosi największe szczęście Polakom. Rodzina. Komu najbardziej ufamy? Tylko rodzinie. W konsekwencji: gdzie jest najwięcej patologii? W rodzinie.
Chętnie stawiamy pomniki smoleńskie, ale rzadko miewamy związaną z tymi symbolami refleksję. Dlatego tak obojętnie przechodzimy obok już stojących. To wszystko jest takie powierzchowne, takie ludyczne, pełne emocji, bez zastanowienia się dlaczego. Nie przerobiliśmy wielu tematów i wielu lekcji. Popełniamy wciąż od nowa te same błędy. Pomnik postawić jest łatwo, zmienić swoją postawę, błędne zachowania - trudniej.".
Problem przemocy ma przyczynę w błędnym przekonaniu sprawcy, że ma prawo do takiego traktowania drugiego człowieka.
Wartości są. Brakuje raczej konsensusu, fundamentu, który łączyłby nas wokół jakiegoś ich katalogu, ponad podziałami. (...) Jakie wartości są podzielane przez całe polskie społeczeństwo? Po 1989 roku nie podjęliśmy nawet próby ich zdefiniowania. W zamian mamy permanentne okładanie się przez różne plemiona partyjne katalogami ich własnych wartości. Tak, jakbyśmy mieli je przyjąć jako ogół społeczeństwa przez nakaz, a nie poprzez dialog i konsensus.
Odnoszę wrażenie, że wielu prawicowych polityków najchętniej policzyłoby nam krwinki białe i czerwone, żeby sprawdzić naszą polskość.
Jak budować wspólnotę, gdy jesteśmy w epicentrum wojny polsko-polskiej, rozpoczętej przez ludzi, którzy o tę wspólnotę w czasach PRL-u walczyli. Musimy szukać kompromisów, budować społeczeństwo obywatelskie.
Ci młodzi ludzie w opaskach biało-czerwonych, z orłem na piersi, ubrani, jakbyśmy byli w przeddzień III wojny światowej, jakby istniał jakiś stan zagrożenia... To przerażające! Bo pokazuje, że jesteśmy pozbawieni refleksji nad tym, czym jest wojna. (...) Tymczasem młodzi ludzie często zwyczajnie tego nie rozumieją. Wydaje im się, że to jest bohaterski, romantyczny zryw, z miłością w tle. Oglądają filmy typu "Miasto 44" i wydaje in się, że to wspaniała przygoda, pozwalająca przeżyć cudowne chwile, gdzie nie umierają ludzie. A jak umierają, to zaraz ożyją.
Socjologowie uważają, że taki sposób prezentacji i odbioru wojny to prosta droga do następnej wojny. Gdy kolejne generacje zapominają, czym ona jest, jakie są jej skutki i konsekwencje, to w swojej ekscytacji, w tym patosie prowokują nową. Właśnie dlatego, że uważają, że to tylko taka fajna zabawa, w którą się pobawimy, i jutro będzie dobrze.".
Chciałbym podnosić jakość rządzenia, doprowadzić do tego, żeby przestrzeń, w której żyjemy, była lepsza, wygodniejsza i bardziej przyjazna. Żebyśmy stali się bardziej wrażliwi ma potrzeby innych, na to, co jest naszym dobrem wspólnym. Żeby nasze życie, wszystkich, bez wykluczeń, było szczęśliwe.
Wierzę głęboko, że Polskę może odmienić rozmowa. Kultura i sztuka to zarazem i przestrzeń, i język. Pomaga nam zrozumieć siebie samych i innych. Jeśli chcemy być społeczeństwem otwartym, które nie boi się "obcego", potrafi iść do przodu i tworzyć lepszą przyszłość dla siebie i innych, coś musi nas stale napędzać i otwierać. Za takie źródło mocy uważam kulturę.
Działanie na rzecz poprawy świata to najsensowniejsza rzecz, jakiej można się poświęcić.
Nie jestem alfą i omegą w każdej dziedzinie. Kultura, sport, zrównoważony rozwój, prawa kobiet czy edukacja -w każdej z tych sfer są świetni eksperci i ekspertki. Potrzebuję mądrości i zaangażowania innych, abyśmy mogli wspólnie rozwiązywać problemy i decydować o kierunkach rozwoju. To ludzie są dla mnie drogowskazem.
Ten, kto mówi, że nie interesuje się polityką, kapituluje. Poddaje się bez walki o lepsze życie, o realizację swoich marzeń, o przyszłość swojej rodziny, bliskich i całego społeczeństwa. Rozumiem, skąd to się bierze, ale jestem przekonany, że nie możemy sobie pozwolić na tę kapitulację.
Od mowy nienawiści do przestępstw motywowanych nienawiścią jest bardzo krótka droga.
Lekcje języka polskiego są patetyczne; brak miejsca na refleksję przy omawianiu "Krzyżaków", za to jest miejsce na siadanie z szabelką na osła w gumofilcach - i do przodu, Polsko! Nieważne gdzie, nieważne dokąd! Ważne, że "do przodu, Polsko!". Najlepiej w koszulce z żołnierzami wyklętymi albo znakiem powstańców warszawskich. Bo taka moda [s.235].
Politycy wydają się być przestraszeni tą obywatelską aktywnością. Przecież z tych pomysłów może wyniknąć coś zupełnie nieprzewidywalnego - myślą. To prawda. Kiedy zaczynamy ze sobą rozmawiać, kiedy dopuszczamy inne perspektywy i głosy, dzieją się rzeczy nieoczekiwane.
Miałem kolegę geja na uniwersytecie, który się ukrywał. Jak wielu zresztą. Spotykaliśmy się po zajęciach, mieliśmy wspólnych znajomych, ale na uczelni przede mną uciekał, bo bał się, że ktoś weźmie za geja i jego. Pewnego dnia zastawiłem na niego pułapkę. Wchodził po schodach, podbiegłem, złapałem go za pośladki. A on tak pisnął, że (śmiech)... To był najlepszy coming out, jaki mogłem sobie wymarzyć.".
Myślę, że doświadczenia z okresu PRL-u dla wielu są balastem, który ogranicza postrzeganie państwa, społeczeństwa i gospodarki według standardów XXI wieku. Gdy słucham sporów polityków, mam wrażenie, że wielu z nich wciąż jedną nogą jest w PRL-u, i to bez względu na to, po której stronie stali wówczas. Może jestem mało obiektywny, ale polityka potrzebuje więcej młodych, nie obciążonych PRL-owską przeszłością ludzi.".
Pamiętajmy, że na nasze "szczęście narodowe" składają się godne warunki pracy, możliwość niezależnego życia (np. bez względu na wiek czy niepełnosprawność), dostępne mieszkanie, szacunek dla zdrowia, możliwość kształcenia się, brak lęku przed ubóstwem na emeryturze, a także przestrzeń wokół nas - przyjazna, zielona. I warto też pamiętać, że szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, jeśli się ją dzieli.
Nie ma jednak polityki bez rozmowy, nie ma polityki bez słuchania o problemach obywatelek i obywateli.
Kościuszko jest patronem takiej polityki zagranicznej, jaką chciałbym prowadzić: łączącej podmiotowość z troską o najsłabszych, świadomość głębokich problemów z patrzeniem w przyszłość bez lęku i wstydu.
Współpraca państwa z obywatelami zaczyna się od jawności. Ludzie muszą wiedzieć, jak działa państwo i na co wydaje pieniądze. Jak obywatele mają zabierać głos w ważnych sprawach, skoro nie wiedzą, co robi ich gmina, nie mówiąc już o rządzie?