cytaty z książek autora "Jonathan Stroud"
Obaj staraliśmy się mówić ostro, asertywnie, gardłowo. Żadnemu z nas nie udało się to, jak trzeba. W jego głosie był świst właściwy dla nietoperzy i gwizdków na psy, a w moim szczebiot starej panny proszącej o kanapkę z ogórkiem i herbatkę.
- No - zacząłem wesoło - co za miła odmiana. Zwykle to dżinn przychodzi wymęczony i brudny. (...) Dlaczego wyszedłeś z biblioteki? (...)
Chłopiec odpowiedział powoli, przez zaciśnięte zęby:
- Wyszedłem po gazetę.
Coraz lepiej! Ze smutkiem potrząsnąłem głową.
- Takie niebezpieczne zadania powinieneś powierzać ludziom, którzy lepiej się do tego nadają: następnym razem poproś staruszkę albo małe dziecko...
Najlepiej się nie zatrzymywać. Najlepiej nie myśleć. Tylko walczyć.
Uratowali to dziecko? - spytałam.
George zerknął do swojej notatki.
-Tak. Adoptował je krewny i gdy chłopczyk dorósł, został nauczycielem. To straszny los, ale przynajmniej dżuma go oszczędziła.
- Jesteś taka piękna!- powiedział.
-Oh, dopiero teraz?
- Czy doradza ci też w kwestii mody? Cóż to za komiczne obcisłe spodnie, jak druga skóra? Można przez nie przeczytać metkę na twoich majtkach. A co do tych mankietów... (..) Wyglądają jak przepychacze do toalet. Aż się dziwię, że cię nie wciągnęło do zlewu.
Przestań już martwić się przeszłością! Przeszłość jest dla duchów. Wszyscy zrobiliśmy rzeczy, których żałujemy. Liczy się to, co jest przed nami, prawda, George?
- To niesamowite, na co można wpaść, gdy leży się w łóżku, ale jeszcze nie śpi - powiedział George następnego ranka. - To najlepszy czas na myślenie.
- Dobra - powiedziałem, zatrzymując się. - Stacja jest już blisko. Zanim pójdziemy, musimy rozwiązać pewien problem.
- Jaki?
- Nie możesz już dłużej wyglądać i cuchnąć jak prosiak.
Chłopca oblepiały różne świństwa, tworząc skomplikowany, plamisty wzór. Tylko oprawić go w ramki i zawiesić na ścianie.
Skrzywił się.
- Racja. Najpierw mnie wyczyść. Musi być jakiś sposób.
- Jest.
Może nie powinienem go tak traktować: chwyciłem go i zanurzyłem w rzece. Tamiza przypominała błoto, w którym brodził. Ale i tak zmyła z niego najgorszy brud. Po minucie energicznej kąpieli pozwoliłem mu się wynurzyć. Parskał, wyrzucają wodę z nosa. Niezrozumiale bulgotał. Ja jednak spróbowałem go zrozumieć.
- Jeszcze raz? Jesteś nie do wytrzymania.
Po kolejnym solidnym płukaniu wyglądał już jak nowy.
Dziwne, jak czasami podejmujesz jakąś decyzję. Kiedy to, co wpływa na twój wybór, nie jest konkretną myślą ani rozbudowaną argumentacją, lecz mieszanką różnych wrażeń i uczuć.
Wątpliwości, podobnie jak duchy, są najsilniejsze w godzinach nocnych (...).
Jednym z błędnych założeń, które podziela wiele osób, jest to, że budynki naznaczone traumą parapsychiczną muszą wyglądać złowieszczo – że to pustostany albo domy, w którym skrzypią drzwi albo ściany odchylają się od pionu. Ale z domami jest jak z ludźmi: uśmiechnięta twarz może skrywać najczarniejsze serce.
To dziwne, jak blisko jest ciemność, nawet gdy jest bardzo jasno. Cienie nie opuszczają nas nawet w ostrym popołudniowym słońcu, które nagrzewa chodniki i metalowe ogrodzenia tak, że parzą, gdy ich dotkniesz. Ciemność zbiera się pod daszkami odcieniającymi drzwi i werandy, gromadzi się pod mostami, kryje pod rondem czapek i meloników dżentelmenów, tak że nie można zobaczyć ich oczu. Ciemność jest w naszych ustach, w zagłębieniach uszu, we wnętrzach toreb i portfeli, pod pyłami marynarek i pod fałdami spódnic. Nosimy ją wszędzie ze sobą, a ona zostawia na nas ślad.
Co powiedział mi kiedyś Lockwood? Zawsze upewnij się, że masz drogę ucieczki.
– A najgorsze było to – wtrącił złowrogim tonem George – że nie zjadł swojego kawałka ciasta.
– Chyba nie można odrzucić kogoś tylko na podstawie tego, że nie zjadł ciasta, George.
– A właśnie, że można. W moich oczach odmowa ciasta jest niemoralna.
Nic tak nie kończy sprzeczki jak nadciągająca katastrofa.
Co tu kryć, polegamy na sobie wzajemnie. Wystarczy, że brakuje jednego z nas, a stajemy się słabsi. Ale gdy jesteśmy razem, wszystko możemy zrobić.
- Czy doradza ci też w kwestii mody? Cóż to za komiczne obcisłe spodnie, jak druga skóra? Można przez nie przeczytać metkę na twoich majtkach. A co do tych mankietów... (...) Wyglądają jak przepychacze do toalet. Aż się dziwię, że cię nie wciągnęło do zlewu.
Wolność to złudzenie. Wcześniej czy później trzeba za nią zapłacić.
- Z doświadczenia powiem, że dorośli tylko przeszkadzają – dodał słodko Lockwood.
Lockwood był ubrany w tajemnice tak jak w płaszcz, a ja, znajdując się blisko niego, nieustannie się o nie ocierałam.
W takich chwilach - osobliwych, niebezpiecznych, grożących katastrofą - osiągała stan najbliższy prawdziwemu zadowoleniu.
- Mogło być gorzej.
- Na przykład?
- Właściwie to nie wiem.
Żyję i tylko to się liczy. Mogę iść przez świat własną drogą.
Pytania nikomu nie robią krzywdy.
Nie da się zatrzymać zmiany. Nie da się nad nią zapanować. Tak jak szczątki niesione przez nieustający przypływ, będzie bez końca parła naprzód, na dobre i złe.
Przygotowywanie herbaty jest jedną z tych rzeczy, które powstrzymują niebo od spadnięcia ci na głowę. Wszystko ulega zawieszeniu, gdy wykonujesz znajome czynności, nabierasz wody i stawiasz czajnik. Możesz przez chwilę złapać oddech, możesz się uspokoić.
To była jedna z tych chwil, gdy nić czasu oddziela się od pozostałych i zakręca w przeszłość, niosąc mnie ze sobą, podczas gdy wszystko inne nieruchomieje.
- Pamiętaj o naszych nowych zasadach. Nie wygadaj od razu przy kliencie wszystkiego, co tylko zobaczysz. Żadnego rozważania na głos, kto zabił kogo, jak i kiedy. A przede wszystkim, nie naśladuj rozmówcy. Błagam, bo to się zawsze źle kończy.
To kolejny dowód na to, że nie była prawdziwym magiem. Od czasów Uruku, wszystkie służby kończyły się
kłótniami, w których mój pan odmawiał uwolnienia mnie, a ja zmieniałem się w gnijące ciało albo krwiożerczą lamię,
by go „przekonać”. Ale dziewczyna, która uwolniła samą siebie, była na tyle szczęśliwa, by uczynić to także mnie. I to
bez mrugnięcia okiem. Przez chwilę byłem tak zaskoczony, że się nie odezwałem.