Psalmodia Michał Krzywicki 4,8
ocenił(a) na 46 lata temu Prusy. Hiszpania. Średniowiecze. Rycerz opętany przed diabła. I tulisz. W książce występuje dwóch głównych bohaterów. Jednym z nich jest Florencjuesz de Vivar pochodzący ze słonecznej Hiszpanii. Drugi to Słowianin z Prus – Dorge będący tuliszem.
Na początku dostajemy krótką wypowiedź diabła, który będzie towarzyszyć Florencjuszowi przez większość książki. Najpierw, jednak gdy poznajemy tego bohatera, jest on zwykłym człowiekiem. W wyniku splotu zdarzeń natyka się on na swoje przeznaczenie, czyli diabła, jednego z wielu wysłanników piekła na ziemi. Od tej chwili jego życie zaczyna się zmieniać, a „gość” zaczyna mieć coraz większy wpływ na bohatera, który stara się przed nim bronić. Koniec końców de Vivar zostaje zmuszony do wstąpienia do zakonu Calatrava i wraz ze swymi braćmi wyrusza do Prus, by pomóc tamtejszemu biskupowi w opanowaniu pogan. Do środkowej Europy ucieka on przed wiszącą nad nim zemsta i karą.
„Albo po prostu wiesz, że nie masz wyjścia. W Hiszpanii dla większości pozostaniesz grabarzem, nieczystym sumieniem kastylijskiego króla, solą w oku pałających zemsta baronów. Tam będziesz rycerzem z Calatrava.”
W Prusach sytuacja nie jest kolorowa. Niebo pękło i zdobi je rysa. W zakonie cysterskiego opactwa próbują zrozumieć pieśń, która rozbrzmiewa co jakiś, odkąd sklepienie niebieskie pękło. Ci, którzy pojmą znaczenie psalmodii, popełniają samobójstwo, dotyczy to jednak tylko rodowowitych prusaków wywodzących się z pogaństwa. Drugi bohater Dorge będący tuliszem (w oczach napotkanych ludzi widzi ich śmierć) ucieka ze swojej wioski – lauksu w Pomezanii, ponieważ została ona napadnięta. Dotrze on do opactwa cystersów, zwiąże się z zakonem Najświętszej Marii Panny, by w końcu dotrzeć do Szeolu.
„- Panowie pomorscy i zakonni rycerze szykują wyprawę do Prus. Potrzebujemy przewodników.
- Wiesz, że szukam Jeziora Łez. Zniszcz ochronę, by demony mogły tam wejść.”
„Szczekałem już niemal jak chrześcijanie. By przeżyć, musiałem zatoczyć ogromne koło, od Pomezanii do Gdańska, i teraz z powrotem do Prus. Teraz myślałem już tylko o uwolnieniu się, byle przejść Wisłę.”
Autor wykreował złożony, szczegółowy świat, w którym są demony, czary i magia. Na kartach książki pogaństwo krzyżuje się z wiarą. Niestety tego pogaństwa jest bardzo mało. Dużym minusem powieści jest zbyt liczne nagromadzenie i powiązanie wątków. Z tej jednej powieści spokojnie można by było zrobić dwie: jedną o rycerzu a drugą o tulisz, odpowiednio obie rozwijając. Po przeczytaniu z lekkimi oporami tej powieści czuje niedosyt wątku dotyczącego Prus, tamtejszej rodzimej religii i obrzędów oraz szczegółów ludzi tam żyjących. Nadmiar informacji o Florencjuszu jest tutaj dużym minusem.
Autor w książce pisze o pieśni i pękniętym niebie. Wątkom tym poświęca niestety zbyt mało uwagi, a mogłyby być interesujące i ciekawe. Tak samo dzieje się w przypadku owego owianego legendą Jeziora Łez, które zostaje wspomniane dopiero na samym końcu i to niezbyt szeroko.
Podsumowując: książka miała potencjał, chociaż nie został on odpowiednio wykorzystany i przedstawiony. Pomysł autor miał dobry, ale wykonanie nie do końca wyszło. Postacie są różnorodne i wyraziste, co zasługuje na uznanie. Duży plus należy się także za diabła, postać w sumie poboczną, ale ważną i ciekawą. Język użyty w książce jest przystępny i zrozumiały, nie ma długich rozważań i opisów, jednakże akcja nie jest wartka i zbyt skupia się na drobnych wydarzeniach z życia bohaterów.