cytaty z książek autora "Weronika Psiuk"
Zawsze dziękowałam losowi za to, że postawił na mojej drodze cudowną przyjaciółkę, ale dziś miałam jeszcze ochotę skakać z radości.
Jak zwykle w takich momentach popisałam się elokwencją. Polonistka. Cały słownik w małym palcu, ale jak trzeba powiedzieć coś mądrego, to zawsze muszę się zaciąć.
Nigdy wcześniej nie przeżyłam czegoś takiego. Owszem, z Jackiem bywało fajnie, ale to teraz... Z Jackiem był seks. Z Filipem się kochałam.
Zawsze, kiedy jako dziecko myślałam o sobie w wieku trzydziestu lat, wyobrażałam sobie dorosłą, stateczną, rozsądną i odpowiedzialną kobietę z dwójką lub trójką dzieci, mężem, stałą pracą, domem i samochodem.
Pamiętnika nie pisałam nigdy, nawet jako mała dziewczynka. Co mi się nagle stało? Chyba się starzeję.
Wczoraj cały wieczór myślałam o tym, co zawsze chciałam zrobić, ale albo brakowało mi czasu, albo odwagi. Mam kilka pomysłów.
Mam chyba syndrom zbieracza. Trudno mi pożegnać się z rzeczami, mimo że leżą gdzieś w kącie od paru lat. W szafie mam sukienki jeszcze z liceum. Żadna z nich nie jest już modna, a i mój rozmiar się od tego czasu zmienił...
Łucja to jedyna osoba na świecie, którą czasem jednocześnie mam ochotę pogłaskać po głowie i rozszarpać na kawałki. Chociaż znamy się od podstawówki, ciągle mam wrażenie, że mogłybyśmy gadać godzinami i nie mamy dość.
Zaczął się grudzień, więc wszędzie pojawiają się już kolorowe lampki, dmuchane mikołaje, choinki, bombki i pluszowe bałwanki. Czekam tylko, aż spadnie śnieg i dopełni ten świąteczny obrazek.
Wygląda na to, że pod koniec roku wszyscy próbują nadrobić braki w badaniach i wizytach lekarskich z ostatnich dwunastu miesięcy. Do lekarza rodzinnego uda mi się dostać dopiero w styczniu.
Moja przyjaciółka z pewnością powinna rzucić nieruchomości i zacząć pracować jako coach. Mnie odrobinę przekonała.
Na ostatniej randce byłam ze trzy lata temu. Łucja umówiła mnie z jakimś swoim kolega ze studiów. Jak można się domyślić - sukcesu nie było.
Miałam nadzieję, że dałam mu wyraźnie do zrozumienia, co sądzę o jego podchodach. Jacek nigdy nie był mistrzem mówienia wprost, o co mu chodzi. Zawsze musiał zbudować rozwlekłą historię, żeby w końcu dojść do głównego tematu.
Też mi coś! Wolę być samotną matką, którą nikt się nie interesuje, niż cieszyć się zainteresowaniem faceta, któremu już dawno temu (nie bez powodu) podziękowałam za wspólne życie.
Uwielbiam zapach świąt. W kącie pokoju pachnie ustrojona choinka, na stole płoną ogniki świeczek, a z kuchni czuć zapach tradycyjnych potraw i ciast.
Nowy rok zaskoczył nas śnieżycą i mocnym wiatrem. Na zewnątrz było bardzo nieprzyjemnie, więc cieszyłam się, że nie muszę dziś nigdzie wychodzić.
Problemem nie byli uczniowie, ale dwa inne czynniki. Czynnik pierwszy: rodzice. Nikt, kto nigdy nie pracował z dziećmi, prawdopodobnie nie zrozumie, jak bardzo uciążliwi bywają rodzice. (...) czynnik drugi: biurokracja.
Cóż, w myśl przysłowia "jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz", muszę sama wziąć całą odpowiedzialność za decyzje zawodowe.
Od kiedy stałam się samotną matką z dzieckiem, wiem, że żadna myśl o poznawaniu facetów i wchodzeniu z nimi w związki nie powinna się w mojej głowie pojawiać. Jestem matką - muszę przede wszystkim dać Mani bezpieczny dom i spokojne dzieciństwo. Wystarczy, że jej ojciec jest świrem.
Nie mogę wyjść z podziwu, jak pięknie wygląda jezioro zimą. Widać spokojnie faluje kołysana lekkim, zimowym wiatrem.
Weekend na Mazurach to był doskonały pomysł. Dziękuję sobie w duchu, że wpisałam wspólny wyjazd z przyjaciółką na moją listę rzeczy do zrobienia.
Mogę nie rozumieć tego, co robi, mogę mówić, że jest dusigroszem, mogę nie dzielić jego pasji do imania się każdego głupiego zajęcia, które się nawinie, ale jedno muszę przyznać na pewno. Jest troskliwy i nie spuszcza Mani z oka.
Zawsze byłam prymuską. W szkole uwielbiałam się uczyć, brałam udział w szkolnych akademiach i konkursach, na studiach zawsze mogłam się pochwalić najbardziej dokładnymi notatkami, a w pracy, mimo piętrzących się dokumentów do uzupełnienia i problemów związanych z różnymi trudnościami uczniów, staram się dawać z siebie wszystko, co mogę.
Nigdy nie myślałam, że z tak wielką przyjemnością będę wstawać wcześnie rano (w ferie zimowe!) i pędzić jak szalona na drugi koniec miasta.
Jacek jest, jaki jest. Robi swoje interesy. Wydaje – na szczęście już nie nasze wspólne – pieniądze. Wymyśla coraz to nowe wspaniałe biznesy…Czasem, kiedy wracam do starych odcinków Miodowych lat, mojego ulubionego serialu z dzieciń-
stwa, mam wrażenie, że Karol Krawczyk i Tadzio Norek to idole i najlepsze inspiracje dla mojego byłego narzeczonego.
Usłyszałam kiedyś, że Kraków ma swojego smoka, Gdańsk ma Neptuna, Poznań – koziołki, a Wrocław, nie chcąc odstawać od innych, wymyślił sobie krasnale. Przez prawie trzydzieści lat ta wiedza mi wystarczała. I nie sądziłam, że jest ich aż tyle – podobno ponad sześćset!
Śmiałam się kiedyś z artykułów, których tytuły
krzyczały nagłówkami „Sto rzeczy, które musisz zrobić przed trzydziestką”, „Jeśli robisz te rzeczy, to znaczy, że jesteś już dorosły”, „Milion miejsc, które musisz odwiedzić, zanim umrzesz”… Nadal bawi mnie
publikowanie takich list – przecież nie każdy marzy
o nurkowaniu z rekinami, skoku ze spadochronem,
piciu dwustuletniego wina albo o podróży dookoła
świata. Mnie takie punktowanie pragnień raczej nie
dotyczy. Moje życie nie jest przecież wcale takie złe!