Kochanek Marguerite Duras 6,1
Czy z krótkotrwałego romansu, z góry skazanego na rozstanie, może rozkwitnąć uczucie, które będzie trwało do końca życia? Czy taki niepodsycany płomieniem namiętności i wspólnej egzystencji żar ma możliwość płonąć w sercu ponad prozę życia?
Aż w końcu, czy natura ludzka jest do takiego stopnia skomplikowana, iż stojąc w obliczu prawdziwej miłości, tchórzymy i dopiero na środku oceanu dochodzi do nas prawdziwość tego uczucia?
"Kochanek" to powieść dla mnie nieco nieoczywista, stanowiąca zagadkę, napisana w ten sposób jakby autorka przy użyciu strumienia świadomości wyzbywała się ciężaru, ktory od dawna ją gnębił. Czytając książkę odnosi się wrażenie uczestnictwa w intymnym zwierzeniu, którego czytelnik staje się powiernikiem. Bohaterka, młoda biała kobieta nawet nie zdaje sobie sprawę z tego jak wielkie znaczenie wywrze na jej życiu chwila, w której poznaje starszego od siebie Chińczyka. Miejsce, w którym dzieje się akcja książki, Sajgon, lat 30 dwudziestego wieku został ukazany bardzo plastycznie. Wręcz czujemy duchotę i spiekotę powodowaną przez występujące w tamtejszych szerokościach geograficznych monsuny. Nasza bohaterka spowita jest cieniem samotności. Widać ją, kiedy samotnie stoi na statku, urania łzę nad straconą bezpowrotnie niewinnością, a nawet w finale. Pomimo tego, że ma ona rodzinę, matkę i dwóch braci zdaje się pławić w smutku i pochłaniającym jej egzystencję fataliźmie. Starszy o kilkanaście lat, niezbyt urodziwy, ale wywodzący się z bogatej rodziny Chińczyk zostaje ukazany jako samospełniająca się przepowiednia. Najgorszy koszmar jej matki, jakim jest romans córki bardzo szybko się urzeczywistnia. Powoduje shańbienie i alienację, wyrzucenie poza nawias społeczny, ale nie przeszkadza jednak na tyle by nie czerpać z niego korzyści materialnych. Przez niemal całą powieść romans bohaterów ukazywany jest jako jednostronne uczucie. Dla dziewczyny stanowi tylko łatwe, perwersyjne źródło zarobku. Dzięki niemu może poznać swoje młode i wydawałoby się niewinne ciało, które jest w stanie uwodzić i doprowadzać do utraty zmysłów chińskiego, doświadczonego, biegłego w sztuce miłości kochanka.
Nasi bohaterowie oddają się namiętności, ich pożądanie jest tak silne, że trwa wbrew rozsądkowi i obowiązkom zakorzenionym w odmienności kultur, z których się wywodzą. Liczy się bowiem tylko tu i teraz, ich ciała splatają się w miłosnym uścisku, a umysł zdaje się ulatywać daleko, uciekać w inne, lepsze miejsce. Spocona garsoniera zdaje się być ich intymną wyspą, a pozbawione szyb okna przysłonięte roletami stanowią mur ochronny przed rzeczywistością, która przez cały czas się o nich dopomina. Dopiero wizja rozstania powoduje bezsilność, która jest przyczyną stopniowego wypalenia się żaru. Jednak czy na pewno? Natura ludzka jest bardzo skomplikowana. Jak się okazuje ten krótki, z góry skazany na porażkę romans przeradza się w uczucie, którego wspomnienie nigdy nie zgaśnie i będzie towarzyszyć kochankom aż po kres ich dni. Będzie też dla nich źródłem cierpienia i tęsknoty z czasem jednak już wyzbytych z emocji, które pokryje kurz zapomnienia. Sajgon i Mekong pozostaną już tylko odległym, dusznym wspomnieniem lat młodzieńczych. Aż do dnia, w którym letarg przerywa telefon od kochanka, dla którego pomimo upływu czasu nic się nie zmieniło, uczucie nadal się żarzy, przynajmniej dla niego.
"Kochanek" nie stanowi jedynie opowieści o namiętności. Porusza bowiem bardzo wiele problemów. Ukazuje stopniowy rozpad rodziny, jej patologię, chorą miłość matki do przemocowego i pogrążonego w nałogach syna. Jesteśmy świadkami odmiennych kultur, gdzie obowiązki tradycja, hierarchia społeczna są o wiele ważniejsze niż osobiste szczęście i wolność jednostki do decydowania o swoim losie. Brak sprawowania rodzicielskiej kontroli nad życiem bardzo młodej córki, popadanie w depresję, niemoc związana ze stopniowym pogrążaniem się w nędzy, nierówności społeczne to tylko niektóre przykłady na to jak wielopłaszczyznowa jest ta książka.
Na mnie szczególne wrażenie zrobiło miejsce akcji, którym jest Sajgon. Po skończeniu książki, aż czułam w nozdrzach kurz tamtejszych ulic, gwar zatłoczonego miasta, przepoconą garsonierę z uschniętymi, zapomnianymi bonsai'ami.
Do przeczytania tej powieści skłonił mnie film, który robi niesamowite wrażenie. Chciałam skonfrontować słowo pisane z obrazem i moim zdaniem to ekranizacja znacznie lepiej tutaj wypada.
Książka jest napisana w sposób lakoniczny, są to po prostu myśli i wspomnienia autorki. Tutaj nie ma żadnej chronologii, wszystko po prostu swobodnie płynie bez żadnych zasad, ram i zahamowań. Opisy miejsc i zdarzeń wydają się być niedbałe, w ogóle autorka nie przywiązuje wagi do tego, że czasem coś jest niezrozumiałe, dziwne, surowe, drętwe, niewygodne. Same wydarzenia stanowią wątek autobiograficzny. Jednym może to przypaść do gustu, dla innych może być to zbyt przytłaczające.
Historia poruszona w książce jest bardzo ludzka i pozostaje w pamięci na dłużej. Autorka pokazała inne oblicze namiętności, która nie była oparta jedynie na zaspokojeniu cielesnych potrzeb, ale na uczuciu, o którego istnieniu bohaterka nie zdawała sobie sprawy. Była po prostu na to zbyt młoda i niedoświadczona, a jej kochanek zbyt uwikłany w kulturowe kajdany, których w tamtych czasach i w tym miejscu nie był w stanie zedrzeć.