Ukończyła polonistykę w Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku. Po studiach rozpoczęła pracę jako nauczycielka języka polskiego w szkole podstawowej, w której pracuje do dziś. Od kilkunastu lat interesuje się psychologią i psychoterapią (humanistyczną i egzystencjalną).
Sama o sobie "Gdyby ktoś mnie spytał, kim jestem, odpowiedziałabym, że sobą, albo że istotą. Człowiekiem i kobietą. Całością i częścią całości. Przez wiele lat wyczynowo trenowałam bycie nieszczęśliwą. Od kilku lat amatorsko ćwiczę bycie szczęśliwą i przekonuję się na własnej skórze, że szczęście jest stanem ducha, a nie wynikiem korzystnego splotu kapryśnych okoliczności (choć jest on, oczywiście, bardzo mile widziany). W najbliższej i dalszej przyszłości chciałabym nadal kształcić się w uprawianiu szczęścia - nie tylko własnego. Mam nadzieję, że może to być stan dożywotni, a nawet pośmiertny."
Autorka książki, Agnieszka Suchowierska, tworzy także podręczniki do nauki języka polskiego. Tym razem wpadła na oryginalny pomysł napisania fabuły w języku Tiemian, czyli mieszkańców pewnej planety. Język ten nieco różni się od naszego, bo występują inne litery w wyrazach, dlatego lektura książki może być niezłą zabawą podczas odgadywania, o co chodzi. Przykładowe wyrazy języka Tiemian to: papusta, kidelec, fomputer, kuflada. 😉 Fabuła opowiada o rodzeństwie z planety Tiemia, które dostaje prezent z Ziemi. Tiemianie mają niebieskie futerko i potrafią robić mnóstwo różnych rzeczy na przykład latać, żyją też o wiele dłużej od Ziemian, jednak zupełnie nie wiedzą, do czego służy przedmiot, który sprezentowała im ciocia. Zaczynają się zastanawiać, co można z nim robić, na początku wydaje im się bezużyteczny. Nie wiadomo, co by się z nim stało, gdyby nie koleżanka z Ziemi, która pomaga im odkryć wartość prezentu. Więcej na blogu: https://mamaizabawa.blogspot.com/2023/06/pezent-carkiem-niekotrzebna-rzecz.html
Czy książki są niepotrzebne?
Poznajcie Tiemian. To sympatyczne stworzonka o niebieskim futerku. Pewne rodzeństwo właśnie dostało przesyłkę z Ziemii. Ale jak to? Przecież oni nie znają żadnej cioci Danusi… Trzeba tą niezwykłą sprawę jak najszybciej wyjaśnić i oczywiście sprawdzić co kryje paczka owinięta papierem w puchomorki.
Edelinka, Bojtek i Frankiszek dostają tajemniczą paczkę z ziemi. Odwijają papier, a tam… No właśnie, co to jest?
Musicie wiedzieć, że Tiemianie, jak coś im się nie podoba, to strasznie kichają. I tak oto cała trojka rodzeństwa rozkichała się na dobre, a płezent śni im się nawet w nocy.
Następnego dnia są naprawdę poirytowani tym, że nie wiedzą, co dostali. Odwiedza ich na szczęście ktoś, kto wie. To ich siedmioletnia sąsiadka z Ziemi, Hela. Bierze od nich płezent i zaczyna czytać historię… o nich samych.
Co to jest książka? Czy litery to te czarne robaczki? Pytań było dużo. Z początku nieco niepewni i zdystansowani Tiemianie dają się ponieść historii, której są bohaterami. Wiecie co? Wcale nie są też zachwyceni, kiedy książka się kończy. Może można zacząć czytać od nowa?
Tak, Płezent opowiada o tym czym są książki i że mogą nieoczekiwanie sprawić bardzo dużo frajdy. Poprzez niecodzienną historię, autorka śle do dzieci przekaz, aby dać książkom szansę, a one potrafią pozytywnie zaskoczyć. Zachęca do sięgania po literaturę, oraz do nauki samodzielnego czytania. Jednocześnie kusi trochę nietypowym podejściem z kosmitami, odkrywaniem ziemiańskich przedmiotów i nietypową pisownią niektórych wyrazów.
Książka oprawiona jest w twardą oprawę, w środku znajdziemy dużo kolorowych ilustracji, a czcionka jest większa, idealna do samodzielnego czytania przez dzieci. Oczywiście jak najbardziej, możecie czytać ją razem. Jednak nieważne kto będzie to robił, uważajcie, napisana jest w języku Tieman. Ale spokojna głowa, jest on niezwykle podobny do polskiego, tylko niektóre wyrazy różnią się jedną literką, a te przekręcone zaznaczone są na niebiesko, więc nic nie przeoczycie.
Przed dziećmi wesoła zabawa, zachęcam, Tiemian jest bardzo łatwo polubić 😉