Co do tej książki mam odrobinę mieszane uczucia. Zacznę od rzeczy w tym miejscu najmniej istotnej, czyli od szaty graficznej. To zwykle dla mnie dość istotna sfera, ale tutaj ma drugorzędne znaczenie. I dobrze, bo zachwycająca nie jest. Mogłabym powiedzieć, że poprawna, całkiem niezła. Zastanawia mnie tylko fakt, czemu tata Tosi i jego siostra są tak brzydko przedstawieni w latach swojego dzieciństwa. Czy sugeruje się dzieciom, że teraz jest ładnie i kolorowo, a kiedyś było be? Hm... sama nie wiem. Poza tym to książka potrzebna, mądra, z ważnym przekazem. I znowu pojawia się moje ale. W moim odczuciu odbiorcą tej pozycji mają być dzieci w wieku przedszkolnym, bo język i treść są adekwatne dla tego wieku. Jednak w pewnym momencie pojawiło wyliczanie kobiet ważnych dla feminizmu. Dla przedszkolaków to mało ciekawe, i chyba trochę za trudne. Czyli książka dla starszych dzieci? To z kolei język zbyt infantylny i opowieść też. No gdyby nie ilustracje taty i ciotki w młodym wieku i gdyby nie wyliczanie tych kobiet, moja ocena byłaby znacznie wyższa. Ogólnie książka jest dobra i ważna. Warto ją czytać. I dziewczynkom, i chłopcom. I niektórym rodzicom też.