Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aleksandra Dańczyszyn
Źródło: zdjęcie autorskie
3
8,6/10
Pisze książki: poezja
Aleksandra Dańczyszyn - poetka, polonistka. W 2015 r. reprezentowała Polskę na Międzynarodowym Festiwalu Poetyckim Transpoésie w Brukseli. Jej wiersze były tłumaczone na język francuski, flamandzki, ukraiński i angielski. Wydała trzy książki poetyckie: "Kochanie" (2020),"tiszert z Bangladeszu" (2023),"kiedy zaczniesz śpiewać" (2023).
8,6/10średnia ocena książek autora
19 przeczytało książki autora
3 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kochanie Aleksandra Dańczyszyn
8,2
„Kochanie” to udany debiut poetycki. Widać od razu, że autorka jest zaprzyjaźniona ze słowami – nie nadużywa ich, a mimo tego treści wcale nie brakuje, a to za sprawą świadomego korzystania z zasobów leksyki (odpowiedni dobór) i rozmaitych lirycznych chwytów, jak choćby paralele, paronomazja itp. Niezwykle przyjemne są miniatury Aleksandry Dańczyszyn, zmysłowe, ale subtelne, pobudzające wyobraźnię, podkreślające intymność miłosnego przeżycia.
Więcej: http://dajprzeczytac.blogspot.com/2021/05/kochanie-aleksandra-danczyszyn.html
tiszert z Bangladeszu Aleksandra Dańczyszyn
8,2
Po udanym debiucie poetyckim ("Kochanie"),Aleksandra Dańczyszyn wraca z nową książką. Druga to podobno ta weryfikująca autora. Cóż, trzeba zatem głośno powiedzieć, że poetka szczęśliwie przeszła próbę ognia.
"Tiszert z Bangladeszu" bowiem wydaje się tomem równie dojrzałym, o spójnej konstrukcji i konsekwentnym zamyśle. Dańczyszyn zdecydowała się jednak na nieco „poważniejsze” tematy. Poetka podąża w stronę literatury zaangażowanej, komentując zastaną rzeczywistością wierszem. A więc jej poezja ma misję. Nie tylko ma otwierać czytelnika na emocje, na doznania, wzruszenia, budzić sentyment, ale ma także za zadanie zwracać wzrok w stronę ważnych wydarzeń i prowokować do zajęcia stanowiska.
Nie znaczy to jednak, że to wiersze pełne patosu, niczym hasła na sztandarach, wykraczające poza ramę liryzmu. Dańczyszyn pokazuje się i tu jako bystra obserwatorka, pewna swego uczestniczka świata, ale i jako pełna humoru, swobody dziewczyna „z sąsiedztwa”. I podejrzewam, że to jest klucz do tak dobrego odbioru tego zbioru.
Poza jakością literacką, to właśnie umiejętne żonglowanie intensywnością przekazu, sprawne równoważenie ciężaru treści, tworzenie relacji podmiot – czytelnik, są największymi walorami "tiszertu…"
Osią tego tomu jest przyglądanie się sprawom bieżącym. Zostajemy zatem dopuszczeni do intymnego tu i teraz podmiotu. Szybko okazuje się jednak, że to, co tak osobiste dla „ja” lirycznego jest bliskie również nam. Z perspektywy jednostki przechodzimy do spojrzenia całościowego, uniwersalnego.
Kobiecy podmiot rozpoczyna od zaznaczenia terenu. W kilku słowach nie tylko umieszcza siebie w konkretnym punkcie, ale i oddaje swój stosunek do niego. To przewrotny wiersz, bardzo charakterystyczny dla "tiszertu…" Dańszczyszyn głosem swojego podmiotu właściwie nie mówi tego, co przecież tak naprawdę wyraża:
chciałabym żyć w
czasach w których
emigranci
tęsknili za Polską
chcieli ją pamiętać
nie chcieli zapomnieć
(Emigracja).
Zwierza się z pewnej tęsknoty, nic ponadto, gdy czytamy na podstawowym poziomie. A jednak czytelnik doskonale rozumie ukryty przekaz. A to buduje wspomnianą więź odbiorcy z podmiotem.
Po takim otwarciu podmiot zwierza się z bardzo osobistego doświadczenia i bólu, by w kolejnym wierszu znów zainteresować się tym co na zewnątrz. Buntuje się przeciw ludzkiej nieczułości na krzywdę człowieka. Szczególnie zranione dziecko porusza ją najmocniej. Dostrzega „dzieci z Syrii” czy „gwałcone dziewczynki” pod każdą szerokością geograficzną.
Od tego punktu podmiot wychodzi do spraw drażliwych. W kontekście religii i wiary obnaża wady człowieka, jego ignorancję, egoizm, nieuzasadniony strach, który rodzi nienawiść. To naturalnie prowadzi do rozmów o istotę człowieczeństwa i miłosierdzia, jakim tak szumnie się epatuje w niektórych kręgach. A może i niemal wszędzie. Tylko nie „na granicy”.
Podmiot (być może alter ego autorki) wyposażono w empatię i ultrawrażliwość. Czuje cudze cierpienie. Swoje również. Ale wyraża je w lapidarnej formie. Jakby słowa miały moc ranienia. Dlatego ona minimalizuje ich użycie i w pięciu wyrazach zawiera całą gamę uczuć:
Czucie fantomowe
Czuję twoją dłoń.
Poetka zatem przygląda się otoczeniu, zjawiskom i tendencjom, ale w centrum jej obiektywu stoi człowiek. A nawet więcej – to co w człowieku. Dańczyszyn dociera pod warstwę zewnętrzną, bada co nas wypełnia, z czym się zmagamy. I w tej sferze również autorka nieustannie lawiruje między tym, co najbardziej jednostkowe (poszczególne odczucie) a tym, co uniwersalne (np. „nie można na zapas” „nawąchać się (…) najeść (…) naczuć”).
Dańczyszyn potwierdza w nowej książce swoją subtelność, znaną już z Kochania. Wiele wierszy to takie liryczne impresje prosto z wnętrza. Utrwalone drżenia, pojedyncze doznania, momenty tęsknoty lub pragnienia. Delikatnie poetka pisze o śmierci, braku, żalu po stracie. Przemijanie czasu ukrywa w przedmiotach dnia codziennego – wydobywa z nich pamięć, albo ją tam umieszcza.
Obok pędzącego życia, niełatwych doświadczeń, smutnych wydarzeń, niesprawiedliwości i podłości, jest życie zwyczajne. „Ja” liryczne wyraźnie stawia granicę i podkreśla, że każdy żyje po swojemu, nikomu nic do tego. Wszystkim „wolno” kochać, mieć lub nie posiadać (a „dlaczego” nie jest przedmiotem publicznej dysputy). Ma tylko jedną radę: „żyj // tu i teraz”. Podmiot docenia tę swoją codzienność, znajduje wartość w drobnych przyjemnościach:
móc wrócić do domu
zjeść te ciastka
przeczytać książki
wypić razem kawę
(Luksus – fragm.).
I znów – jakiś obraz, wyrwany kadr z rzeczywistości, ale jak wiele mówiący, buduje wiersz. Taka to właśnie poezja Aleksandry Dańczyszyn. Do czytania i wyławiania. Do potakiwania głową i do marszczenia czoła. Do uśmiechu i do zaciskania pięści. Poezja przeżyć.