cytaty z książek autora "Peter Watts"
Ludzie nie są racjonalni. Nie jesteśmy myślącymi maszynami, jesteśmy czującymi maszynami, które przypadkiem myślą.
Pewnego ciemnego wtorkowego wieczoru, gdy światło było idealne, przyniosłem jej kwiaty. Zwróciłem uwagę na paradoks te odwiecznej romantycznej tradycji - w ramach przedkopulacyjnej łapówki wręcza się odcięte genitalia innego gatunku.
Matematyka dowodzi niezbicie: jedyną wygrywającą strategią jest tajemnica. Tylko głupek mówi, kiedy ma urodziny.
Mózg to maszyna do przetrwania, nie wykrywacz prawdy. Jeśli do przetrwania trzeba się samooszukiwać, mózg kłamie. Przestaje zauważać nieistotne rzeczy. Prawda się nie liczy. Tylko przeżycie. I teraz już w ogóle nie doświadczacie świata takim, jakim jest. Żyjecie w symulacji zbudowanej z założeń. Uproszczeń. Kłamstw. Cały gatunek standardowo cierpi na agnozję.
Gdyby ludzki mózg był tak prosty, że dałby się zrozumieć, my bylibyśmy tak prości, że nie dalibyśmy rady.
Wspomnienia to nie archiwa historycznych materiałów. Właściwie są... improwizowane. Cała masa rzeczy, które kojarzysz z jakimś zdarzeniem, może być obiektywnie fałszywa, nawet jeśli pamiętasz je bardzo wyraźnie. Mózg ma zabawny nawyk tworzenia montaży, dostawiania szczegółów post factum. To oczywiście nie znaczy, że twoje wspomnienia nie są prawdziwe, rozumiesz? Są szczerym odbiciem twojego ówczesnego sposobu postrzegania świata i wszystkie wspólnie ukształtowały twoje widzenie. Ale to nie fotografie. Raczej obrazy impresjonistyczne.
Tyle, że czasem odpowiedź niewiele ci daje, wiesz? Czasami odpowiedź brzmi: Daj sobie spokój. Jesteś w dupie.
Przecież podstawowa zasada uczonego, który utknął w martwym punkcie, brzmi: przestań o tym myśleć. Zajmij się czymś innym. Rozwiązanie przyjdzie samo, jeśli tylko wypchniesz problem ze świadomości.Każdy pianista koncertowy wie, że najpewniejszym sposobem na zepsucie występu jest świadomość, co robią palce. Każdy tancerz i akrobata zna siebie na tyle, że puszcza umysł wolno, niech ciało radzi sobie samo. Każdy kierowca dowolnego pojazdu dojeżdża do celu, nie pamiętając ile razy się zatrzymał, gdzie skręcił i jaką drogą jechał. Wszyscy jesteście somnambulikami, niezależnie, czy wspinacie się na twórcze szczyty, czy po raz tysięczny odwalacie jakąś nudną robotę. Wszyscy jesteście somnambulikami.
Drapieżcy biegną, żeby jeść. Ofiary biegną, żeby żyć"
[Stare przysłowie ekologiczne]
Trzeba mieć u boku kogoś prawdziwego, kogoś, kogo można się chwycić, kto nie tylko podziela twój strach, nadzieję i niepewność, ale i twoją przestrzeń powietrzną.
Problemów nie da się rozwiązać na tym samym poziomie świadomości, który je wykreował." (Einstein)
Kiedy się przyjrzeć, widać, że język jest półśrodkiem. Jakby się chciało opowiadać sny sygnałami dymnymi. Imponujące osiągnięcie, chyba najbardziej ze wszystkiego, co potrafi ciało, ale nie zamienisz zachodu słońca w ciąg pomruków, nie tracąc czegoś po drodze. Ogranicza nas.
(s. 92)
Masz naiwne pojęcie o ewolucji. Nie ma czegoś takiego jak "przezywa najsilniejszy". Raczej "przeżywa wystarczający". Nie liczy się to, czy rozwiązanie jest optymalne. Wystarczy, że wygrywa z alternatywami. (...) Ale jesteście jak nielotne ptaki na dalekiej wyspie. Udaje się wam tylko z braku prawdziwej konkurencji.
Gra nigdy się nie kończy (...). Nie ma więc także wygranych. Są tylko ci, którzy jeszcze nie przegrali.
Każda rasa, która nie umie wznieść się ponad własne drapieżne instynkty, zanim nauczy się pokonywać międzygwiezdne przestrzenie, dawno zdąży się unicestwić.
Po czterech tysiącach lat nie umiemy nawet udowodnić, że poza umysłem kogoś śniącego w pierwszej osobie w ogóle istnieje rzeczywistość.
Zawsze, na wszystko, lepiej patrzeć z więcej niż jednego punktu. No dalej, spróbujcie. Zdekoncentrujcie się.
Ludzie naprawdę nie walczą o odcień skóry czy ideologię – to dla nich tylko wygodne wskazówki do identyfikacji "swoich".
seks to jest przemoc, dosłownie, aż od samych neuronów. Te same synapsy uaktywniają się, czy się pieprzysz, czy walczysz, te same popędy odpowiadają za gwałt i podporządkowanie. Nie ma znaczenia, jak łagodny wydajesz się na zewnątrz, nie ma znaczenia, jak bardzo starasz się udawać – nawet stosunek za obopólną zgodą nie jest niczym więcej niż gwałtem na ofierze, która postanowiła się poddać.
Przeszliśmy samych siebie, badamy teraz tereny poza granicami ludzkiego rozumienia. Czasem ich kontury, nawet zrzutowane w konwencjonalną przestrzeń, są po prostu zbyt skomplikowane, by ogarnął je ludzki umysł; a czasem osie współrzędnych biegną w wymiary niepojmowalne dla umysłów stworzonych, by się pieprzyć i walczyć na jakiejś prehistorycznej sawannie. Nawet najbardziej altruistyczne i zrównoważone filozofie zawodzą wobec brutalnego imperatywu rodem z rdzenia kręgowego: własnej korzyści. Eleganckie, subtelne równania przewidują zachowanie kwantowego świata, ale żadne go nie wyjaśnia.Po czterech tysiącach lat nie umiemy nawet udowodnić, że poza umysłem kogoś śniącego w pierwszej osobie w ogóle istnieje rzeczywistość. Bardzo potrzebujemy umysłów większych od naszych własnych.
Prawdziwy seks to coś, co można było tylko stopniowo polubić: urywany oddech, odór i prostackie klaskanie o siebie spoconych ciał pełnych porów i wyprysków.
...kiedy jesteś już dość potężny, nie musisz postępować jak inni ludzie. To oni zaczynają cię naśladować.
A ty jesteś kameleonem. Dla każdego z nas masz inną twarz, pewnie żadna nawet nie jest prawdziwa. Prawdziwe "ty", o ile w ogóle istnieje, jest niewidzialne...
Tak właśnie działa ten świat: nic nie jest rzeczywiste, dopóki ktoś na to nie popatrzy. Nawet subatomowe cząstki naszych ciał istnieją tylko jako funkcje falowe; dopiero akt świadomej obserwacji na poziomie kwantowym sprawia, że kolapsują w coś konkretnego. Cały wszechświat jest nierzeczywisty u samej podstawy, jako nieskończona i hipotetyczna pustka, z kilkoma ziarenkami konkretu tam, gdzie tę mieszankę zestali czyjeś przypadkowe spojrzenie.
Nie ma sensu się z tym sprzeczać. Próbował Einstein. Próbował Bohm. Nawet Schrödinger, ten zaprzysięgły wróg kotów, próbował. Lecz nasze mózgi nie są ewolucyjnie przystosowane, by radzić sobie z próżnią pomiędzy atomami. Z liczbami nie da się walczyć - rozwijana przez stulecie zawiła kwantowa matematyka nie zostawiła zbyt wiele miejsca na zdrowy chłopski rozum..."
Uwielbiam czytać Petera Watts'a...
Jesteśmy skażeni. Jesteśmy subiektywni. (...)tu nie chodzi o zaufanie. Ale o położenie. Nikt nie widzi dobrze systemu ze środka. Bo ma zniekształcony widok.
Dla samego siebie każdy jest nieśmiertelny; może wiedzieć, że umrze, ale że jest martwy, nigdy się nie dowie.
50 tysięcy lat temu na sawannie było sobie trzech gości. Każdy usłyszał w trawie jakiś szelest. Pierwszy pomyślał, że to tygrys i zwiał ile sił w nogach, i to faktycznie był tygrys, ale gość przeżył. Drugi pomyślał że to tygrys i zwiał ile sł w nogach, lecz to był tylko wiatr, więc kumple go obśmiali, że jest cykorem. Za to trzeci pomyślał, że to tylko wiatr, olał sprawę i tygrys zeżarł go na obiad. To samo powtórzyło się milion razy przez tysiąc pokoleń - i po jakimś czasie już każdy zaczął widzieć w trawie tygrysa, chociaż go tam nie było, bo nawet cykory mają więcej dzieci niż trupy. I wychodząc od tych skromnych początków, nauczyliśmy się widzieć twarze w chmurach i wróżby w gwiazdach, porządek w przypadku - bo dobór naturalny sprzyja paranoikom. Nawet teraz, w XXI wieku da się skłonić ludzi do większej uczciwości, po prostu malując mazakiem na ścianie parę oczu. nawet teraz jesteśmy tak zaprogramowani, by wierzyć, że patrzą na nas niewidzialne istoty. I doszło do tego że niektórzy nauczyli się to wykorzystywać. Malowali sobie twarze, zakładali śmieszne czapki, potrząsali grzechotkami, wymachiwali krzyżami i mówili: Tak, tak, w trawie są tygrysy, a na niebie twarze i będą bardzo, bardzo złe, gdy nie będziecie przestrzegać ich przykazań. Trzeba im składać ofiary, żeby je udobruchać, trzeba przynosić zboże i złoto i przyprowadzać nam do zabawy ministrantów, bo inaczej walną w was piorunem i ześlą w Straszne Miejsce. I ludzie uwierzyli im całymi miliardami, bo w końcu wszyscy te niewidzialne tygrysy widzieli.
Nawet najlepiej uzbrojone państwo policyjne nie jest w stanie przez cały czas oddziaływać przymusem na wszystkich obywateli. Kontrola memetyczna jest o wiele subtelniejsza; trochę podbarwić na różowo postrzeganą rzeczywistość, rozsiać zaraźliwy lęk przed groźnymi alternatywami. Zawsze komuś powierzano odwracanie topologii informacyjnych, ale rzadko chodziło o to, żeby zwiększać ich czytelność.
Powiedzmy, że masz urządzenie do obserwowania... no, na przykład promieni kosmicznych. Co się stanie, kiedy odwrócisz mu czujnik, tak że już nie będzie celować w niebo, ale w jego własne bebechy? - Sam sobie odpowiedział: - Działa zgodnie z przeznaczeniem. Mierzy promienie kosmiczne, choć już na nie nie patrzy. Analizuje własne obwody, używając metafor dotyczących promieni kosmicznych, bo wydają mu się właściwe i naturalne, ponieważ po prostu inaczej nie potrafi. Ale to błędna metafora. Więc pojmuje siebie całkowicie błędnie.