cytaty z książek autora "Dominika Bel"
Ciekawe dlaczego, kiedy dwoje ludzi rozpoczyna związek, nikt nie pyta o powód?
...Janek już otwierał jej drzwi. Za nimi wybiegła Patrycja z Krzysiem chwalącym się koszykiem na grzyby od Antoniowej.
-Pan nie jest zainteresowany maślaczkami,panie Janku?-zawołała Nina Boguszewicz.
-Nie specjalizuję się w małych formach...
Trzeciak z trudem opanowywał się, sięgając do obszernej kieszeni po butelkę maaloxa...
-Ależ drogi panie-nie wytrzymała Godziszewska-na żołądek najlepsze jest siemię lniane. Nie umywają się do niego te wszystkie białe papki.
-Moja babcia mówiła, że tylko biała śmietanka-dołączył rzeźbiarz.
Rozwalę sobie wątrobę.
Krzyś Nowakowski nie ukrywał zdumienia.
A pan by chciał mieć zdrowe jedno i drugie?
-Brzmiało to, moi drodzy, jak płacz,skarga,wołanie o pomoc.
-Bardzo cienko?
-Straszliwie.
-No to nic takiego.- Machnął ręką.-Zwyczajnie straszy. W każdym starym domu musi, inaczej coś by z nim było nie tak.
-Jeżeli nikogo nie interesuje, co za substancję wywleczono mi z torby, to ona po prostu wróci na swoje miejsce, a tylko powiem, że jest dla mnie cenna i dość trudna do zdobycia. Jeśli natomiast obawiacie się, ze trzymam u siebie narkotyki, mogę zapewnić, że tak nie jest. To oczywiście nie wystarczy, więc proponowałbym, żeby ktoś będący choć odrobinę w temacie dokonał ekspertyzy.
Nina Boguszewicz dramatycznie uniosła ręce w górę.
- A któż się na tym zna? Może pani, pani Marto?
- Ja?-Marta aż podskoczyła.-A to dlaczego?
- Pani jest naukowcem- bąknął Wolski.
- Według pana naukowcy to ćpuny?
...Naprawdę nie słyszała pani jak on mówi?...Otóż, moja droga, człowiek wychowany w Krakowie, kimkolwiek by był, mówi z południowopolską fonetyką międzywyrazową...W odróżnieniu od wymowy na przykład warszawskiej.Czasami prowadzi to do autentycznych nieporozumień,prawda panie Janku? nie miał pan z tym kłopotów?
Niechętnie skinął głową.
- Owszem. kiedyś musiałem barmana wyciągnąć za klapy zza baru, żeby się z nim porozumieć.
- Miałeś rację. Z Galicji też człowiek i powinien być należycie obsłużony-stwierdziła Marta-...
Popatrz, w jogurcie jest trochę jak w życiu. Możesz znaleźć całe wiśnie albo kawałeczki. Nabierasz na łyżeczkę, o, tak - spojrzała pod w światło - i jesteś przekonany, że masz na niej dorodny owoc. Bo wszystko na to wskazuje. A tu
znajdujesz zamiast niego dużo mniej, niż się spodziewałeś.
-On zwyczajnie ustalił, że z tobą sypiam i już. Żadnych dyskusji ani wątpliwości.
Janek podrapał się w głowę...
-No, dobrze, a właściwie dlaczego tego nie robisz?
-O Boże! -jęknęła.- Myślałam, że nie ma przymusu.