cytaty z książek autora "Krystyna Rożnowska"
Jest takie miejsce, dokąd potajemnie udają się ludzie i giną na jakiś czas z oczu znajomych. Wyjeżdżają tam na dłużej czy krócej, opuszczają swój dom jakby ukradkiem, nie informując, gdzie się wybierają, nie podając nikomu nowego adresu. Ich krewni czy przyjaciele, ci nieliczni, którzy wiedzą, dokąd wyjechali, nie zdradzają tego i w ogóle niechętnie o nich wówczas mówią. Zagadnięci o nieobecnego, który tak nagle zniknął z zakładu pracy, domu, podwórka, odpowiadają z zakłopotaniem, pokrętnie albo kłamliwie, jakby uczynił coś bardzo złego, kompromitując siebie oraz swoją rodzinę, coś czego nie sposób mu wybaczyć, ale o czym nie chcą i nie mogą powiedzieć. Nie informują, w jaki sposób wyjechał- czy został zabrany siłą, wbrew swojej woli, czy też świadomie wybrał się w tajemniczą podróż. Nikt więc nie może się dowiedzieć, jak i gdzie teraz żyje ani w jakich warunkach przebywa.
On też kiedy wróci, nie mówi nikomu, gdzie spędził ten czas. Na pytania, dokąd wyjechał, odpowiada wymijająco albo zbywa je milczeniem. Nie zwierza się, nie opowiada, jak tam było. Jest takie miejsce (...) dokąd od stu lat przybywają ludzie po to, by uporać się z samymi sobą: ze swoją psychozą załamaniem nerwowym czy nałogiem. (...) Ci, którzy nie muszą w nich przebywać ani odwiedzać najbliższych, omijają je trwożliwie. Nie chcą wiedzieć ani nawet dopuścić do siebie myśli, że każdy może tam kiedyś trafić.
Jego stosunek do pacjentów był wprost nadzwyczajny - pełen serdeczności i nieprawdopodobnie cierpliwy. Zarzucano mu czasami przesadne zauroczenie chorymi i brak krytycyzmu wobec nich. Powtarzał ponoć swoim uczniom, że chory ma zawsze rację. “Jedno z pierwszych stwierdzeń Kępińskiego, które utkwiło w mojej pamięci dotyczyło cierpienia chorych, mówił, że najpierw musimy pomóc człowiekowi w złagodzeniu jego bólu a dopiero potem można zajmować się jego problemami egzystencjalnymi czy psychologicznymi subtelnościami. I leki są właśnie po to. Mówił, że nie każdy człowiek jest w stanie znieść taki ból. Zresztą w Krakowie zawsze była duża różnorodność podejść psychoterapeutycznych (...) Na tym eklektyzm psychoterapii polega: dobierz metodę do pacjenta, a nie odwrotnie” - napisała we wspomnieniach psycholog dr Wanda Badura-Madej.
Czasem myślę, że chyba bardziej nieznośni są ludzie zdrowi, tem bardziej, że ich postępowanie wobec chorego jest niczym nie umotywowane... Czyż nie wszystko jedno, na co się choruje, aby być godnym współczucia i opieki?