Zaproszenie na morderstwo Carmen Posadas 5,5

ocenił(a) na 37 lata temu Z serii: kolejna książka za dychę w biedrze. Oryginalny tytuł, ciekawy opis, okładka jakby zamknąć jedno oko też niczego sobie. Skoro pierwsze wrażenie było pozytywne- biorę! I leżała tak biedna na półce czekając na swoją kolej aż się doczekała. Pierwszy raz jednak okazał się kompletną klapą, nie mogłam przez nią przebrnąć i postanowiłam zająć się czymś innym. Jednak drugie i ostatnie podejście okazało się... no właśnie jakie?
Olivia Uriarte przechodzi kolejny rozwód ze swoim piątym już mężem niegdyś obrzydliwie bogatym, przystojnym i bezgranicznie w niej zakochanym- teraz bankrutem z nową miłością swojego życia u boku. Rozwódkę czeka nowy początek i dojście do aktualnej pozycji od zera. Dotychczasowe wygodne życie ma się zmienić o 180 stopni. Jednak przebiegła Olivia kolejny raz postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i uciec się do czegoś prostszego, a mianowicie własnej śmierci. W tym celu postanawia zaplanować własne morderstwo w czym pomóc mają jej goście zaproszeni na jacht w przypadku jak im się wydaję uczczenia rozwodu. Szybko jednak miła podróż jaką mieli odbyć w tym jakże doborowym towarzystwie ujawnia prawdziwe zamiary Olivii i wszystko zaczyna toczyć się zgodnie z jej planem.
ROZCZAROWAŁAM SIĘ. Rozczarowałam się i to bardzo. Po tak zachęcającym opisie i tytule spodziewałam się czegoś więcej. Mimo, że pomysł na fabułę jakiś był to wydaje mi się, że autorka kompletnie sobie z nim nie poradziła. Widać spore braki, które podczas czytania doprowadzają czytelnika wręcz do obłędu. Bohaterowie ani ciekawi ani interesujący, za to okropnie banalni. Tak jak jakimś cudem mogłam znieść postać Olivii tak postać jej siostry- Agaty irytowała mnie niesamowicie. Nie mogłam zdzierżyć jej ciągłego, cichego narzekania. Kiedy rozpoczyna swoje śledztwo jest już tylko gorzej, nudne konwersacje, owijanie wszystkiego w bawełnę i dość żałosne "igraszki" miłosne. Co gorsza największym błędem jest przedłużenie rozwiązywania zagadki bo niby po co? Skoro czytelnik już na początku książki zdaje sobie sprawę kto jest winny. Jak dla mnie zwykłą kpiną jest żeby w kryminale już na samym początku cała zagadka została rozwiązana! Przeciąganie akcji w nieskończoność bez wnoszenia do niej czegoś nowego tylko utwierdza w przekonaniu, że fabuła jest naprawdę uboga. Tym co chyba najbardziej podobało mi się w książce i uratowało jej od mizernej oceny jednej gwiazdki to humor. Dzięki temu na łamach tej nudnej lektury pojawiło się trochę uśmiechu na mojej twarzy i aż pozwolę sobie zacytować jeden fragment, który uraczył mnie jednym z takich uśmiechów: "A jak widać, prawdziwe życie nie waha się mieszać nienaprawialnego z niewytłumaczalnym, rzeczy żałosnych ze wstydliwymi. A mówiąc wprost i dosadnie- śmierci mojej jedynej siostry z potężną sraką." Wszystko po za tym oceniam bardzo nisko. Nieciekawy język i nużące, zbyt długie opisy przyczyniły się tylko wystawienia tak słabej oceny, krótko mówiąc naprawdę się zawiodłam.
Podsumowując "Zaproszenie na morderstwo" choć czyta się szybko to pozostawia wiele do życzenia. Fabuła z potencjałem- niestety niewykorzystanym. Kryminał, który kompletnie nie trzyma w napięciu, a rozwiązanie zagadki podaje na łamach pierwszych stron nie jest dla mnie dobrym kryminałem. Ze smutkiem muszę to napisać ale- nie polecam.