cytaty z książek autora "Tom Phillips"
Liczba rzeczy, które wiemy na pewno, jest maleńka w porównaniu z liczbą tych, o których wiemy, że nie wiemy. Liczba rzeczy, o których nawet nie wiemy, że nie wiemy, jest najprawdopodobniej jeszcze większa, ale niestety nie wiemy tego na pewno.
Przypadkowe rozwiązanie jednego problemu może okazać się znacznie większym problemem.
W 1945 roku Robert Oppenheimer, który kierował projektem budowy bomby atomowej w Los Alamos, napisał: "Jeśli ta broń nie przekona ludzi do położenia kresu wojnom, to nie dokona tego nic, co kiedykolwiek wyjdzie z laboratorium". Na przekór jego nadziejom - i nadziejom Nobla, Gatlinga, Maxima i Wrighta - wciąż mamy wojny, chociaż przynajmniej jeszcze nie mieliśmy wojny jądrowej (w każdym razie, gdy to piszę), więc może Oppenheimer wygrywa na punkty.
Największym zmartwieniem związanym z fake newsami nie jest to, że ludzie w nie wierzą. Gorsze jest to, że przestali wierzyć w prawdziwe wiadomości.
Ludzie naprawdę dobrzy w swoim fachu mają tendencję do zaniżania oceny swych umiejętności, natomiast ci o znikomych kwalifikacjach dziko je przeceniają. Po prostu za mało wiemy o naszych wadach, żeby dostrzec, jacy jesteśmy w czymś kiepscy. I dlatego wciąż robimy głupoty, przepełnieni pewnością siebie i błogim optymizmem, nieświadomi, że strasznie się myliliśmy (...) że wszystkich błędów popełnianych przez nasz umysł właśnie pewność siebie i optymizm mogą być najbardziej niebezpieczne.
Kolejny problem z demokracją polega na tym, że ludzie generalnie są jej wielkimi fanami, gdy myślą, że może dać im władzę, ale nagle tracą zainteresowanie, gdy zanosi się na to, że mogą ją stracić. W rezultacie demokracja często wymaga naprawdę wyczerpującej pracy, by zapewnić jej dalsze istnienie.
Przepowiadanie, jak wykazaliśmy, jest niezawodnym sposobem na to, by zrobić z siebie idiotę w oczach późniejszych historyków. Może przyszłe dziesięciolecia i stulecia pokażą, że ludzkość popełnia całe serie zupełnie nowych, oryginalnych błędów; może znajdziemy jakąś drogę, żeby wcale ich nie popełniać. Ale gdyby pójść o zakład, najrozsądniej byłoby postawić na to, że prawdopodobnie będziemy powielać błędy przeszłości.
Historia postępu ludzkości zaczyna się od naszej zdolności do myślenia i naszej inwencji twórczej. To równi nas od innych zwierząt - ale również prowadzi do tego, że regularnie robimy z siebie kompletnych idiotów.
Są nawet dowody na to, że w pewnych okolicznościach samo mówienie ludziom, że nie mają racji – nawet jeśli cierpliwie pokazujesz im to czarno na białym – może wręcz silniej utwierdzić ich w błędnym przekonaniu. Skonfrontowani z tym, co uważają za przeciwieństwo swojej racji, stają się jeszcze bardziej uparci i jeszcze mocniej okopują się na swoich pozycjach.
Mamy tendencję zakładać, że kiedy dzieje się coś strasznego, musi za tym stać jakaś ogromna inteligencja. To zrozumiałe: czg wszystko mogłoby pójść tak źle, gdyby jakiś geniusz zła nie pociągał za sznurki? Minus jest taki, że z reguły uznajemy, że skoro od razu nie namierzyliśmy geniusza zła, to możemy się trochę wyluzować, bo wszystko będzie dobrze.
Ale historia wskazuje, że to błąd, i to taki, który powtarzamy bez końca.
Ewolucja osiąga wyniki nie przez planowanie, ale raczej przez proste rzucanie absurdalnie wielkiej liczby głodnych, napalonych organizmów w niebezpieczny, bezwzględny świat i patrzenie, kto padnie ostatni.
Problem ponownie wyrasta z niezrozumienia, że ekosystemy są skomplikowane i nieprzewidywalne. O tak, myślimy sobie, dajmy gatunek tu, moje ujmijmy dwa gatunki tam, a będzie znacznie lepiej. W tym momencie ni stąd, ni zowąd pojawiają się Niezamierzone Konsekwencje ze swoimi kumplami, Skutkami Upocznymi i Efektem Kaskadowym, i razem urządzają sobie imprezę nieposkromionej pychy.
Jednym z problemów demokratycznej formy rządów jest to, że polityka, która wydaje się rozsądna w czasach miłej i przyjaznej liberalnej demokracji, często odbija się straszną czkawką, gdy do głosu dojdzie bardziej autorytarny reżim.
Ale ludzki mózg, choć niezwykły, jest również wyjątkowo dziwaczny i skłonny do popełniania fatalnych omyłek w najmniej odpowiednim momencie. Wciąż podejmujemy koszmarne decyzje, wierzymy w idiotyzmy, ignorujemy dowody, które mamy przed oczami, i tworzymy plany pozbawione nawet odrobiny sensu. Nasz umysł potrafi wymyślać koncerty, miasta i teorię względności, a jednak bez pięciu minut bolesnych rozważań nie umie zadecydować, jakie chipsy chcemy sobie kupić.
Historia tego okresu Imperium Osmańskiego jawi się często jako niewiarygodny, krwawy, mizoginistyczny koszmar - coś, w porównaniu z czym Gra o tron wygląda jak epizod z sielankowego serialu Countrylife. I oczywiście jest kolejnym przykładem, że czasami trudno odróżnić prawdę od propagandy, która miała usprawiedliwiać wszystkie te wstrząsy polityczne i morderstwa.
Nawet jeśli ktoś nie słyszał o zamku Neuschwanstein, widział go setki razy. Jego romantyczne wieżyczki i iglice były bezpośrednią inspiracją dla zamków w Kopciuszku i Śpiącej Królewnie Disneya, a te zamki z kolei stały się symbolami największego przedsiębiorstwa w branży rozrywkowej. Za każdym razem, gdy widzisz spadającą gwiazdę, która rozsiewa baśniowy pył nad zamkiem w logo Disneya, patrzysz na wciąż żywe marzenie Ludwika.
(...) Z jednej strony, nie zachęcaj do imigracji tylko po to, żeby później zwrócić się przeciwko społecznościom imigranckim. Z drugiej, nie zakładaj, że zawsze będzie panować demokracja, ponieważ WŁAŚNIE WTEDY COŚ ZACZNIE IŚĆ ŹLE.
(...) nasz mózg często stawia na swojej drodze ogromną liczbę przeszkód, przez cały czas myśląc, że będą pomocne.
Kiedy cały czas otaczają nas lśniące, zaskakujące nowe rzeczy, heurystyka używana do dokonywania ocen zaczyna zawodzić. Gdy jesteśmy bombardowani coraz większym natłokiem informacji, nie powinno dziwić, że jeśli zaczyna ich być zbyt wiele do przetworzenia, zaczynamy wyławiać te strzępy, które potwierdzają nasze poglądy. Jak ktokolwiek może powiedzieć, czy padamy ofiarą efektu Dunninga-Krugera, skoro wciąż musimy uczyć się robienia nowych rzeczy?
Żyjemy w czasach, kiedy zmiany techniczne i społeczne zachodzą z zawrotną szybkością. Radykalne przeskoki w naszym sposobie życia następują w ciągu jednego pokolenia albo dziesięciolecia, a czasem w niespełna rok. Wszystko wokół wydaje się nowe, ale równocześnie trudno się pozbyć wrażenia, że w coraz większym tempie tylko powtarzamy błędy naszej przeszłości.
Przyszłość wciąż nadciąga szybciej, niż się spodziewaliśmy, a my wciąż usiłujemy ją przewidzieć.
Jak to się stało, że nasz wyjątkowy sposób myślenia pozwala nam na przeróżne sposoby kształtować świat zgodnie z naszymi pragnieniami, ale również dzięki niemu ustawicznie dokonujemy absolutnie najgorszych wyborów, chociaż jest jasne, że są złe? Krótko mówiąc: wysłaliśmy człowieka na Księżyc, a jednak wciąż wysyłamy TAKI tekst do naszych eks? Wszystko sprowadza się do tego, w jaki sposób ewoluował nasz mózg.
Utrzymanie imperium wymaga aktywnych i długotrwałych wysiłków, by mitologizować teraźniejszość i wybiórczo pamiętać przeszłość.
(...) mnóstwa problemów, na które wciąż się natykamy, można by uniknąć, gdybyśmy pamiętali, że w większości wypadków wróg naszego wroga jest mniej więcej takim samym draniem jak nasz pierwszy wróg.
Dostrzegamy wzory tam, gdzie wcale ich nie ma. Nasze umiejętności komunikacji, uch, pozostawiają wiele do życzenia. I mamy nadzwyczaj mierne osiągnięcia, jeśli chodzi o zrozumienie, że zmiana jednego doprowadzi nie tylko do tego, na czym nam zależy, ale również do czegoś zupełnie innego, potem do jeszcze gorszego.
Tak, polityka międzynarodowa naprawdę jest trudna. Niewiele w niej miejsca na wzniosłe ideały, a zimna ręka pragmatyzmu oznacza, że często trzeba nawiązywać sojusze z tymi, z którymi można, a nie z tymi, z którymi rzeczywiście się chce. Jednak mnóstwa problemów, na które wciąż się natykamy, gdybyśmy pamiętali, że w większości wypadków wróg naszego wroga jest mniej więcej takim samym draniem jak nasz pierwszy wróg.
Nie wiemy, ilu ludzi zmiana klimatu zabije w obecnym stuleciu, nie wiemy, w jaki sposób zmieni ona nasze społeczeństwo, ale wiemy, że co najmniej jedna z jej ofiar zmarła, ponieważ niezamierzoną konsekwencją naszych decyzji jako gatunku było przywołanie "zombie wąglika" z grobu. Prawdopodobnie chłopiec nie będzie ostatnią ofiarą.
I Stany Zjednoczone prowadzą działania zbrojne przeciwko ISIS, spadkobiercom Al-Kaidy w powojennym Iraku, obecnie prowadzącym w Syrii coś, co jest co najmniej wojną trójstronną, w której Stany sprzeciwiają się reżimowi, który uprzednio wspierały, a następnie próbowały wspierać jego wrogów, ale okazało się, że niektórzy z wrogów reżimu są również przyjaciółmi ISIS, którzy są wrogami tak USA, jak i wrogów USA, chociaż niektórzy inni przyjaciele są wrogami jednych i drugich - aha, i Rosja też tam walczy, po prostu w imię starych dobrych czasów.
Chyba trzeba być co najmniej trochę dziwnym, żeby w ogóle chcieć kierować krajem.
Opowieść o siedemnastym wieku jest nie tylko opowieścią o szaleńcach i kilku potężnych kobietach, którym zależało na stabilizacji; w wielu częściach świata była to epoka rozwoju techniki, radykalnych zmian ekonomicznych, chwiejnych przymierzy, wykreślanych na nowo granic i wszechobecnych wojen. Imperium Osmańskie nie stanowiło wyjątku. W drugiej połowie siedemnastego wieku, kiedy ostatecznie skończył się okres niestabilności, Osmanowie pomachali na pożegnanie epoce zinstytucjonalizowanego bratobójstwa i wojny domowej, wprowadzili nową gospodarkę pieniężną i skutecznie zmienili system rządów, przechodząc od feudalnej monarchii absolutnej do nowoczesnej biurokracji.