cytaty z książek autora "T. Kingfisher"
Nie da się pomóc komuś, kto tej pomocy nie pragnie - zagrzmiał Fenris. - Nie możesz zmusić kogoś do zrobienia czegoś, co ty uważasz za słuszne. - Zawiesił głos, a potem dodał trochę niechętnie: - Cóż. W zasadzie można pomóc na siłę, ale nie nalży się wtedy spodziewać wdzięczności, a ostatecznie zazwyczaj okazuje się, że to był błąd.
- Ale...
- Można ocalić tylko te osoby, które chcą być ocalone.
Nic nie jest sprawiedliwe poza dokładaniem starań, żeby takie było. Być może to właśnie cel istnienia ludzkości - naprawianie rzeczy, których nie udało się naprawić bogom.
Kiedy człowiek czuje się beznadziejnie, świadomość, że wygląda tak, jak się czuje, stanowi pewne pocieszenie.
To, że robi się coś za kogoś innego, bo nie ma innego wyjścia, nie czyni z ciebie bohatera.
Wielu ludzi zasługuje na śmierć..- Nie każdy zasługuje na to by być mordercą.
[...] historia świata została zapisana w kobiecych łonach, kobiecą krwią, i nigdy nie pozwolą jej tego zmienić.
Nie można się smucić, jedząc babeczkę borówkową – jestem pewna, że to fakt naukowy.
- Zaiste. Ale to, że kogoś potrzebujesz, nie oznacza, że jest on zobligowany do spełnienia twoich potrzeb. Może odejść i ryzykować życie gdzie indziej.
Heroizm to niefortunny nawyk.
Lepiej być potencjalnym przeciwnikiem niż jednym z "takich jak wy". Przeciwnicy przynajmniej coś znaczą.
Nigdy nie chciałam być bohaterką – odezwałam się po chwili milczenia.
– Nikt tego nie chce – odrzekł poważnie.
Tak kończą oczekiwania, że kości będą lojalne tylko dlatego, że się je wyciągnęło z dołu i połączyło drutem. Co pies może wiedzieć o zmartwychwstaniu?
Zaraz, zaraz, kiedy uznałam, że to morderstwo? Przecież dziewczyna się poślizgnęła, prawda?
Myśli nie są grzeczne i przyjacielskie.
Na ulicy poczułam się, jakby były moje urodziny. Byłam oszołomiona szczęściem. Miałam ochotę śmiać się, tańczyć i obejmować nieznajomych. Okręciłam się wokół słupa latarnianego tylko dlatego, że mogłam to zrobić.
- To nie mój książę - zaprotestowała Marra ostro.
- Twój, skoro planujesz go zabić. Jest twoją przyszłą ofiarą. Twoim księciem. To to samo. Jeśli zatapiasz ostrze w czyichś bebechach, wiążesz się z nim. Spójrz na wędrującego przez świat mordercę, a ujrzysz wszystkie jego ofiary idące za nim na czarnych postronkach, jak duchy wyczekujące swej okazji.
Każdy dorabia jakąś historię do swych grzechów. Czasem po to, by je umniejszyć, czasem, by uczynić z nich najgorsze przestępstwo w dziejach ludzkości. To zależy od człowieka.
Nie żebym miała coś do umarłych, bo przecież mają swoje miejsce w świecie i w końcu wszyscy będziemy martwi, więc nie powinno się o nich źle mówić.
Cóż ostatecznie jest psem. Psy nie mają pojęcia jak powinien wyglądać świat, więc nie przeszkadza im, jeśli tak nie wygląda. chyba z wyjątkiem owczarków (...) Te mają porządek w głowach, więc ciągle się podgryzają, denerwują się i usiłują wszystko poukładać. Oczywiście bywają też tacy ludzie (...) Są albo świetnymi organizatorami albo strasznymi fanatykami. W tym typie nie ma nic pośrodku.
Wiedziała, że powinna coś czuć, i podejrzewała, że pewnie znów robi coś źle, bo nic nie czuje, a nawet nie miała pojęcia, co by to miało być. Ulga, że to już koniec? Wyrzuty sumienia, że taki to koniec? Ale nie czuła zupełnie nic. Może nie dotarło do niej, że to już koniec?
Fayette nie obchodziło, czy ludzie się jej boją, czy ją kochają. Nie obchodziło jej, czy w ogóle mają do niej jakiś stosunek. Pragnęła ich tylko rozedrzeć na strzępy. Bo mogła.
Kozy obserwowały ją podejrzliwie, ale to nic nie znaczyło, bo kozy każdego obserwują podejrzliwie.
Korony drzew były pełne wron, a lasy - pełne szaleńców.
Możliwe, że potrafiłaby zbudować z kości człowieka, ale nie darzyła już ludzi miłością.
Za to psy... zawsze były wierne.