Norweska pisarka wychowana na dalekiej północy, od szesnastego roku życia mieszkająca i pisząca w Oslo. Ukończyła psychologię, socjologię i romanistykę na Uniwersytecie w Oslo oraz studia pisarskie w szkole w Bø.Zadebiutowała powieściami "Hakk" i "Entropi" charakteryzującymi się minimalizmem i zwracaniem uwagi na proces obserwacji. Następnie w powieściach "Kjærlighet" ("Miłość" - Smak Słowa 2009),"Like sant som jeg er virkelig" i "Tiden det tar" podjęła tematykę relacji w rodzinie.
Książka ewidentnie coś w sobie ma. Spodobała mi się dbałość o szczegóły przeżyć i imponuje mi fakt, że autorka opisała je tak, by się nie nudziły. Relacja Vibeke i Jona pozostawiała wiele do życzenia i zdecydowanie nie polubiłam matki chłopca, która zdawała się w ogóle nie interesować własnym dzieckiem. Jednak warstwa językowa książki i to, jak wszystko wydawało się płynne i ulotne bardzo mi się spodobały. Mogło być lepiej, jednak ogromny plus za to, że jest to pozycja inna, niż do tej pory zdarzało mi się czytać.
Gdyby ta książka była elementem krajobrazu, byłaby zamglonym fiordem. W ciężkich butach przechodzimy przez wnętrze bohaterki, z lekkością prowadzącej narrację na conajmniej trzech poziomach: swojej obecnej funkcji pastora, czasu spędzonego w Niemczech naznaczonych przez relację z Kristiane oraz trawiących ją kwestii historycznych, w szczególe saamskiego buntu sprzed 150 laty. Liv w swej opowieści odrzuca zbędne wstępy i przydługie opisy, by przejść natychmiast do sedna odczuwania. Może wydawać się apatyczna, jednak wszystko w niej bez ustanku powstaje i odpada. Ukryta za jej plecami Hanne Ørstavik wyraża piękne refleksje zarówno na temat kościoła („Chciałam, by kościół był właśnie tym. Miejscem, w którym wydajemy ucztę, gdy ktoś powraca do domu”),Biblii („to, co w Biblii trudne, dziwne, niezwykłe, pełne sprzeczności, musi takie pozostać. Ma pozostać niezrozumiałe. Jeśli nie, to wszystko runie, pozatrzaskuje się dookoła nas i pozamyka”),jak i makijażu („Maja używała makijażu, by zaznaczać w sobie kontrasty, tak by były one wyraźniejsze, bardziej widoczne. […] Pomagał jej utrzymać w sobie napięcie”). Wielość.