cytaty z książek autora "Krzysztof Domaradzki"
Picie wódki jest absorbujące, ale nie na tyle, żebym nie znalazł czasu na czytanie.
Żeby być prawdziwie szczęśliwym, trzeba być pozbawionym elementarnej świadomości idiotą, bezmyślnie wystawiającym ryj do słońca".
Uważał, że w życiu najważniejsze jest akumulowanie wspomnień. Bo to one, a nie charakter, decydują o tym, jakimi ludźmi jesteśmy. Określają nas i formują. Zwykle w bezkształtny zlepek pozornie niepasujących do siebie elementów, breję złożoną z setek tysięcy drobnych gestów, drgnień i odruchów. Ale czasami jesteśmy idealnie określeni. Spójni. W pełni świadomi tego, w co ewoluowaliśmy.
Zastanawiałeś się kiedyś, jak by wyglądało ludzkie życie, gdybyśmy byli wolni od autosugestii i wizualizacji? O ile uboższe, a zarazem prawdziwsze by było? Trudno nawet sobie wyobrazić, jak byśmy funkcjonowali, nieustannie tkwiąc w jednorodnym świecie i nie dając naszej wyobraźni żadnej pożywki. Nie budując wokół siebie alternatywnej rzeczywistości i nie rozgrywając w głowie alternatywnego życia, wolnego od zahamowań, ograniczeń i konwenansów.
Tak to już w życiu jest, że najtrudniejsze problemy trzeba rozwiązywać samodzielnie.
Niedogodności nie mogą złamać duszy. Mogą jedynie przywrócić do pionu jej niepokornego nosiciela.
Nakręcaj się na cel.
Omijaj przeszkody.
Mierz się z przeciwnościami.
Realizuj marzenia.
Idź po swoje.
Nie licz na los.
I najważniejsze: stwórz siebie.
Takiego, jaki chciałbyś być. Z jakiego będziesz niezaprzeczalnie dumny. Jaki zostanie zapamiętany. Po wieki wieków. Amen.
W kraju zbudowanym na kłamstwach dochodzenie do prawdy może być fascynującym zajęciem.
Dopiero po jakimś czasie pojął, że w wojsku logika służy do podcierania dupy.
Każdy powinien robić to, w czym jest najlepszy. Bez względu na to, czy jest to strzelanie do Arabów, kapowanie do KGB czy dawanie dupy.
Najbrutalniejsza fikcja jest łagodniejsza od delikatnej prawdy.
Urząd skarbowy przeprowadza kontrolę w synagodze. Kontroler po obejrzeniu wnętrza podchodzi do duchownego i pyta: "rabinie, a co robicie z resztkami świec?". Rabin na to:"Wszystko skrzętnie zbieramy i odsyłamy do producenta, który raz w roku przysyła nam darmowe świecie". Ale urzędnik, wyjątkowo upierdliwy typ, nie daje za wygraną: "A co robicie z okruszkami chleba po jedzeniu?". "Wszystko skrzętnie zbieramy i odsyłamy do piekarza, a ten raz w roku daje nam darmowy bochenek chleba" - odpowiada rabin. Kontroler, wyraźnie niepocieszony, kiwa głową. Myśli. Knuje. W końcu zadaje pytanie: "A co robicie z tymi wszystkimi napletkami, które wam zostają po obrzezaniu?". A rabin na to: "Wszystko skrzętnie zbieramy i wysyłamy do urzędu skarbowego. A ten raz w roku przysyła nam takiego chuja jak ty".
Otóż każdy popełnia błędy. Nawet ktoś taki jak ja. A wtedy robi się nieprzyjemnie.
- Dziwnych masz znajomych - zauważyła Uzi.
- Jak się nie ma, co się lubi...
- ...to się zgarnia resztki i nie wybrzydza.
[...]
– Zawsze zakładasz, że masz rację. To częsta pomyłka przedsiębiorców, którzy własnymi rękoma doszli do majątku. Zapominają, że prawdopodobnie nic by nie osiągnęli, gdyby nie dziesiątki mądrych ludzi, często mądrzejszych od nich samych, których mieli szczęście spotkać na swojej drodze. A nawet jeśli o tym pamiętają, i tak przypisują sobie wszystkie zasługi. To megalomania połączona z błędem atrybucji. Ale ty ani nie zbudowałeś dużej firmy, ani nie zarobiłeś wielkich pieniędzy. Bezpodstawnie przejąłeś więc narcystyczną arogancję zarezerwowaną dla najlepszych przedsiębiorców.
Żeby wygrać w biznesie musisz otoczyć się mądrzejszymi od siebie, docenić ich i pozwolić im robić swoje. W polityce potrzebujesz tylko wianuszka bezwarunkowo posłusznych debili.
To nie przypadek decyduje o naszym życiu, tylko wybory, jakich dokonujemy. Problem w tym, że nie potrafimy przewidywać ich konsekwencji. Nawet jeśli z perspektywy czasu te wybory wydają się oczywiste, banalne, niemożliwe do spieprzenia. Nawet jeśli skutki kolejnych decyzji tak cholernie bolą. Nawet jeśli jesteśmy w stanie zrobić wszystko, aby je odwrócić, włącznie z poświęceniem czyjegoś życia.
Nie ma czegoś takiego jak dobro i zło. Są tylko okazje, które można wykorzystać albo przeoczyć.
Kibicowanie jest jak wojna, tyle że prowadzona na niby. Ludzie do siebie nie strzelają (przeważnie), nie dźgają się bagnetami (na ogół) i nie giną (najczęściej). Ale jednocześnie wskakują na ekstremalnie wysokie fale adrenaliny. Takich odczuć nie da Ci najbardziej zajebisty seans kinowy, koncert rockowy ani uliczna manifestacja. Takie emocje może dać Ci tylko stadion.
Zdarza nam się zapamiętywać rzeczy, które pozornie są bez znaczenia. Wypełzają pod czaszkę i ryją ślady w oponach mózgowych. Z czasem przepoczwarczają się we wrzody, w blizny, w traumy. Nie można ich zakryć, ani wymazać. Można jedynie żywić nadzieję, że nigdy o sobie nie przypomną. Ale lepiej na to nie liczyć.
My po prostu chcemy w coś wierzyć. Bo dobrze jest wierzyć. W Boga, w siebie, w swój plan, w szczęśliwe zakończenie. W cokolwiek. Wierzyć, że to jeszcze nie finał. Że na końcu tunelu coś jeszcze jest. Że wiedliśmy wystarczająco dobre życie, aby zasłużyć na jego kontynuację. Że jeśli dojdzie do ostatecznej, w pełni obiektywnej weryfikacji, nasz bilans wyjdzie na plus.
życie mi uświadomiło, że marzenia są po to, aby złośliwy los miał na czym ćwiczyć glanowanie".
Jedna z ciekawostek dotyczyła tego , jak odróżnić człowieka, któremu od czasu do czasu zdarza się przeholować z wódką, od pijaka, u którego chlanie jest na porządku dziennym. Ten pierwszy zwykle wyrzuca z siebie toksyny, które dokonały inwazji na jego przewód pokarmowy, żołądek, wątrobę czy trzustkę. Natomiast pijak, o ile ma zdrowe bebechy, nigdy tego nie robi. Jakby miał zakodowane w organizmie, że mu nie wolno. Że przecież nie po to wlewa w siebie gorzałę, aby potem ją marnotrawić.
Problem polega na tym, że Polacy są cholernymi nienawistnikami. Wprost uwielbiają nienawidzić ludzi. Zwłaszcza tych, którzy wykonują szanowane zawody albo zarabiają więcej od nich. to ich nakręca".
Bo los lubi płatać figle.Jest jak kuglarz, który mami świat tanimi sztuczkami, twierdząc, że to wysublimowana iluzja".
Niesamowite. Wystarczy, że facet włoży w niewłaściwą dziurę, i od razu zostaje filozofem.
Jeżeli do pewnego wieku nie zdecydujesz się na wyjazd, potem staje się to cholernie trudne.
Wiem, jak to brzmi, ale uwierzcie: cisza potrafi być obezwładniająca. A w tych górach zdarza się ludziom wpadać w coś, co przypomina dźwiękową próżnię. Trafiają się takie momenty, kiedy wiatr ustaje, a wszystkie dźwięki zanikają.