Najnowsze artykuły
- ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać298
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marek Michalewski
1
2,7/10
Pisze książki: reportaż
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
2,7/10średnia ocena książek autora
3 przeczytało książki autora
1 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Sierra Papa Yankee Mike Marek Michalewski
2,7
W czasach mojej młodości bardzo lubiłem literaturę marynistyczną. Wpadła mi ręce ta książka i oczekiwałem ciekawej pozycji o morskich przygodach w stylu retro. Niestety ,dostaliśmy słabą książkę napisaną bez ładu i składu opisującą ni to w formie dziennika ,ni w formie wspomnień jakieś epizody z lat 60 tych czy 70 XX wieku ,gdy autor pływał na statkach w czasach PRLu. Z perspektywy czasu ,dziś nikogo nie poruszają takie wspomnienia z miejsca pracy napisane przez amatora .W tych wspomnieniach nie widzę żadnej literackiej wartości, humoru czy ponad czasowego opisu ludzkiego losu .Nawet opisy miejsc egzotycznych są bardzo słabe i ubogie. W ogóle dziwię się,że jakieś wydawnictwo uznało warte wydania wspomnienia tego marynarza ,bo naprawdę w nich nie ma niczego co był poruszało, ciekawiło czy rozczulało.
Sierra Papa Yankee Mike Marek Michalewski
2,7
Niestety, książka może być modelowym wręcz przykładem efektu, jaki zostaje osiągnięty, gdy przed publikacją jest czytana jedynie przez autora. Jest tu wszystko: powtórzenia, niezgodność czasów w relacjonowanej historii, Neptun przyodziany w trójząb, cofanie się wstecz. I szkoda bardzo, bo historia zawodowego życia autora absolutnie na takie potraktowanie nie zasługuje. A tymczasem autor zrobił to sobie sam. Ech...