Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Ostatnio przeczytałem kilka polskich książek historycznych z lat 80-tych zeszłego wieku. W porównaniu z nimi "The Lightning Mule Brigade" poraża wręcz ilością cytowanych faktów z konkretnych źródeł (drukowanych i rękopisów oraz zdjęć). Ponad 30 stron not, przypisów i indeksu w 232-stronicowej książce! Sam tekst nie pozostawia wiele do życzenia. Przedstawia on losy brygady pułkownika Abla Streighta, która wyruszyła w kwietniu 1863 na rajd na głębokie tyły Konfederacji. Dowództwo Północy miało nadzieję, że Streightowi i jego jeźdźcom uda się przerwać linie zaopatrzenia armii południowców w Tennessee. No, cóż: jankesom prawie się udało, gdyby nie fakt, że z braku koni brygada została zaopatrzona w... muły. A jaki jest muł - każdy widzi. Zwierzęta sprawiały żołnierzom tyle kłopotu i tak opóźniały rajd, że koniec końców ponad 2000 unionistów musiało poddać się słynnemu generałowi Forrestowi i jego 600 kawalerzystom Południa. Robert L. Willett zebrał mnóstwo informacji o uczestnikach tej ekspedycji. Jego wnikliwa analiza rajdu Streighta przez trzy stany Konfederacji jest wyważona i obiektywna. Autor nie ogranicza się li tylko do przekazania suchych faktów, ale urozmaica tekst znaczną ilością anegdot, cytatów, wycinków prasowych i korespondecji. Przy tym do głosu dochodzą również cywile, których wkład w pokonanie jankeskiego wypadu był znaczący. Relacja wydarzeń nie kończy się bynajmniej na kapitulacji Streighta w Cedar Bluff, Alabama. Willett kontynuuje narrację poprzez wędrówkę oficerów i żołnierzy Północy do obozów jenieckich, losy rannych, odważną ucieczkę ze słynnego Libby Prison w Richmond aż do spotkań weteranów wojny secesyjnej na początku XX-go wieku. Polecam "The Lightning Mule Brigade" zainteresowanym niezwykłymi operacjami wojskowymi a wojną secesyjną w szczególności.