Wydział 7. Wilki Marek Turek 6,7
![Wydział 7. Wilki](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5051000/5051365/1039087-352x500.jpg)
ocenił(a) na 721 tyg. temu Wydziałowa przygoda trwa w najlepsze. Po Czarnej Wołdze, psich kosmonautach i mrocznym szpitalu psychiatrycznym nastała pora na klasyczną grozową bestię. „Wilki” to dziesiąty zeszyt z serii, który sprawnie powraca do dobrze znanych tropów, by przedstawić je w swój unikalny sposób. Scenariusz komiksu napisany został przez Tomasza Kontnego, rysunki wykonał Antonio Marinetti oraz Krzysztof Budziejewski, a za kolor odpowiadał Mateusz Kurczoba.
Wydział 7. został rozwiązany, Szymon Wilk wylądował w szpitalu psychiatrycznym, a na terenie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej wciąż grasują nadnaturalne zmory. Byli członkowie starają się o reaktywację jednostki, a także uwolnienie porucznika Wilka. By to osiągnąć, posuwają się do drobnej mistyfikacji ataków wilkołaków. Nikt z nich jednak nie przewidział, że w bieszczadzkich lasach faktycznie może jakiś grasować… Spotkanie to jednak szybko udowadnia im, że czasem największą z bestii jest wyłącznie człowiek.
Wątki w „Wilkach” prowadzone są dość sprawnie. Mamy reaktywację wydziału, zagubionego w świecie Szymona Wilka, a także kolejne przebłyski z dawnego życia majora Dobrowolskiego. Nie ma tu szczególnie wielu zaskoczeń i mam wrażenie, że wszystko to wypadło dużo spokojniej niż zazwyczaj. Kilka zabiegów prezentuje się intrygująco, choć sama opowieść nie porwała mnie aż tak, jak kilka poprzednich. Mocnym atutem jest samo zakończenie, które zdecydowanie wynagradza wcześniejsze krążenie wokół mistyfikacji i wioskowego śledztwa. Autor scenariusza dość sprawnie prowadzi tutaj postać porucznika Wilka, jednak naprawdę trudno zobrazować jakąkolwiek traumę w tak wąskiej objętości, a już na pewno wyzwaniem będzie sprawne wybrnięcie z tego wątku w kolejnych zeszytach. Jak na to, ile objętościowo zajmuje ta opowieść – wyszło to wszystko przynajmniej przyzwoicie.
Styl rysunków w zeszycie mi odpowiadał. Niektóre plansze komiksu są naprawdę szczegółowe i robią dobre wrażenie – na kilku pierwszych stronach czułam się tak, jakbym czytała nagle jakąś zupełnie inną pozycję. Do gustu szczególnie przypadł mi wygląd dawnego bunkra, a także sposób przedstawienia przemiany w wilkołaka. Choć wiele scen ma miejsce w plenerach, pod kątem kolorystycznym jest tu zdecydowanie mniej sielsko niż było w „Letnikach”, co mi osobiście bardziej się podobało. Bywa więc szaro, buro, czasem ciemno, a przede wszystkim niepokojąco. Wyraźnie widać, od którego momentu plansze były tworzone przez innego rysownika, lecz szczerze powiedziawszy podczas pierwszego czytania nie zwróciłam na to aż takiej uwagi. W zeszycie tym nie ma żadnych dodatków, dzięki czemu opowieść zyskała kilka dodatkowych stron ich kosztem.
„Wilki” to w moi odczuciu delikatny spadek formy względem trzech poprzednich zeszytów. Wprowadzone zostają ciekawe wątki, jednak z przyczyn objętościowych zostały one potraktowane dość pobieżnie, a szkoda. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach będą one odrobinę bardziej rozwinięte, bo naprawdę potrafią zaintrygować. Niemniej jednak komiks ten wciąż zyskuje ode mnie pozytywną ocenę 7/10.