cytaty z książek autora "Neal Stephenson"
Wszyscy jesteśmy podatni na chore idee. Z nimi jest tak samo jak z masową histerią albo z przebojami, które nucimy przez cały dzień, zakażając nimi kolejne osoby. Dotyczy to także kawałów o blondynkach, miejskich legend, wiary w horoskopy i marksizmu. Bez względu na to, jak jesteśmy mądrzy, zawsze mamy w sobie ukrytą głęboko potrzebę irracjonalności, która czyni z nas potencjalne ofiary samopowtarzających się informacji.
- To jakbyś walił się przez jakiś czas młotkiem w głowę; jak w końcu przestaniesz, będziesz zachwycony.
- Wyszedłem z tego oskubany do ostatniego centa, bez domu, bez niczego, oprócz dziewczyny i znajomości Uniksa.
- No, to już coś - wtrąca Avi. - Przeważnie te dwie rzeczy się wykluczają.
Ponieważ na ochotnika dałeś się skazać na wieczne męki zamiast niej. A jeśli się nie mylę, jest to absolutne minimum zaangażowania, jakiego kobieta wymaga od mężczyzny.
To był zły znak. Nie ma mężczyzny bardziej nieodwołalnie zgubionego niż ten, dla którego głównym źródłem przyjemności jest wywieranie korzystnego wrażenia na jakiejś konkretnej kobiecie.
Człowiek - dopóki nie skończy dwudziestu pięciu lat - często myśli sobie, że gdyby nie splot okoliczności, to zostałby najbardziej zajebistym skurwysynem na świecie. Że też nie wpadłem na to - myśli - żeby przenieść się do klasztoru w Chinach i przez dziesięć lat uczyć się wytrwale wschodnich sztuk walki. Że też kolumbijscy baronowie narkotykowi - myśli dalej - nie wykończyli mojej rodziny, bo wtedy mógłbym przysiąc im zemstę, że też nie zapadłem na śmiertelną chorobę - marzy - i nie został mi rok życia, bo wtedy mógłbym poświęcić się zwalczaniu ulicznej przestępczości. Że też nie rzuciłem szkoły - konkluduje - i nie pielęgnowałem w sobie zajebistości...
Jeśli jesteś mądrzejszy od innych, powinieneś się do tego przyzwyczajać, a nie robić z siebie imbecyla
Starzy ekspedienci w bojach nauczyli się, że żadna rzecz kupiona w sklepie przemysłowym nie zostanie użyta do celu zamierzonego przez producenta. Kupujesz coś, co zaprojektowano z konkretnym zamierzeniem, i używasz tego w zupełnie inny sposób.
- Powinien pan raczej zająć się tępieniem własnych wad, młodzieńcze, takich jak na przykład niepotrzebny umiar...
- Podatność na troski – zawtórował mu Pepys.
- I całkowity brak skłonności do rozpusty. Wracamy do gospody!
Drake, który żywił niewzruszone przekonanie o niestosowności wszelkich nakładanych przez państwo ceł i podatków, traktował przemyt nie tylko jak rozsądną strategię handlową, ale niemal jak swój święty obowiązek
Jednak w porównaniu z innymi Najwyższy Kapłan sprawia wrażenie, zdrowego, psychotycznego pojeba.
Pyerd: Przemówienie (najczęściej, choć nie zawsze, o charakterze handlowym lub politycznym) obfitujące w niedopowiedzenia, eufemizmy, otępiające powtórzenia i inne fortele retoryczne mające na celu wytworzenie wrażenia, że coś naprawdę zostało powiedziane.
Oto Karol II, z łaski bożej król Anglii, przysłał im list. Jego Wysokość raczył zauważyć, że jaja mrówek są większe od samych mrówek, i niniejszym zapytywał, jak to możliwe.
Inna grupa oddawała się uczonej dyspucie o transmutacji metali i tak zajadle spierała się o przemianę ołowiu w złoto, że sąd w majestacie prawa mógłby upomnieć się o całe srebro w ich kieszeniach...
Im dalej od brzegu, tym większe fale (...) Ledwo człowiek wyrzyga śniadanie, już trzeba rzygać lunch.
W mrówczej arytmetyce są tylko dwa liczebniki: Zero, które oznacza mniej niż milion, i Trochę, które oznacza wszystko, co ponad to.
Żaden z nich nie dałby sobie na ochotnika odstrzelić nóg w Wietnamie, tylko po to, by zrobić na złość staremu. Brakuje im pewnej tkanki. Nie ma w nich życia, są znużeni.
Są ludzie, którzy budują statki w butelkach - ten człowiek budował statek w głowie.
Ja tylko pilnuję, żeby twoja niedorzeczna fantazja nosiła znamiona wewnętrznej spójności.
nie należy wierzyć w coś tylko dlatego, że pragniemy, aby to było prawdą.
Wszystkie rzeczy odpływają wstecz w czasie i zmieniają się, twój umysł je zmienia, aż w końcu wcale nie musisz o nich rozmawiać. I dobrze.
Gdybyśmy przesypiali całe noce, nigdy byśmy się nie dowiedzieli o istnieniu gwiazd.
Chester przez cały czas kiwa głową, ale nie przerywa po chamsku, jak uczyniłby każdy młodszy jajogłowy. Młodszy jajogłowy szybko się obraża, kiedy ktoś obok zaczyna wypowiadać zdania oznajmujące, ponieważ odbiera je jako insynuację, że on same jeszcze tego nie wie. Natomiast starszy wiekiem jajogłowy ma więcej pewności siebie, a poza tym rozumie, że czasami ludzie potrzebują głośno pomyśleć. Z kolei wysoce zaawansowani jajogłowi rozumieją także, że wypowiadanie zdań oznajmujących, których treść jest juz znana wszystkim obecnym, staniowi proces społeczny zwany nawiązywaniem rozmowy, nie powinno być zatem pod żadnym pozorem odbierane jako agresja.
Nie ma to jak zrobić z siebie idiotę! Nie ma lepszej rzeczy na świecie, o nie!
Kierujemy się taką zasadą, że deolatrzy są mile widziani, dopóki nie są przekonani, że na pewno mają rację. Jeżeli ktoś się uprze, że on jeden się nie myli i koniec, nic tu po nim.
Teoria metawirusa, której definicja brzmi mniej więcej tak: „Każdy system informatyczny o odpowiednio dużej złożoności infekuje się wirusami generowanymi przez sam system”.
Wszystkie ludy mają jakąś religię. Tak było od zawsze. Wygląda na to, że mamy w mózgu coś w rodzaju religijnych receptorów, które wychwytują wszystko, co pasuje do przegródki z napisem: WIARA. Religia często przyjmowała postać epidemii: ktoś chwytał wirusa, który namnażał się w jego głowie i gdy już był dość silny, przenosił się na innych, potem następnych i kolejnych... i tak bez końca.