Najnowsze artykuły
Artykuły
Wczoraj i dziś. 70-lecie Wydawnictwa LiterackiegoEwa Cieślik1Artykuły
Świąteczny konkurs Lubimyczytać – weź w nim udział i wygraj pakiet książekLubimyCzytać17Artykuły
Świąteczny prezentownik, czyli pomysł na prezent. Literatura pięknaLubimyCzytać2Artykuły
Powstało Porozumienie Wydawców Książek – Związek PracodawcówIza Sadowska21
Popularne wyszukiwania
Polecamy
James Dorr

Znany jako: James S. Dorr
1
6,2/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
15 przeczytało książki autora
60 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Piekło jest miejscem bardzo intymnym Brian Herbert 
6,2

To jakaś zastanawiająca prawidłowość, że wydawane u nas zagraniczne antologie grozy, nieodmiennie cięte na połowy, są niewypałami. Tak było z "999" (oryginalne wydanie 1999, u nas 2001 i 2002),tak było z "Wielką księgą horroru" (oryginalne wydanie 2006, nasze - szczęśliwie od razu obu tomów - 2010),i tak jest z "Uczniami Dantego", którzy na dokładkę zostali dziwnie zmasakrowani przez naszego wydawcę.
Oryginalnie antologia liczy sobie 406 stron i zawiera 24 opowiadania oraz 2 dłuższe wiersze (lub - jak kto woli - poematy). Rozsądek by podpowiadał, że wystarczy to przeciąć na pół, ale nie. Krajowi czytelnicy dostali w pierwszym rzucie 10 opowiadań i jeden wiersz, a także... wstęp, podany jednak na końcu książki i wrzucony do spisu treści jako opowiadanie. Łącznie około 140 stron. Sześć lat później, po przekształceniu się upadłego S. R. w Copernicusa, na rynku pojawił się drugi kawałek antologii, z podtytułem "Epifania". Znalazło się w nim... 10 opowiadań. Kto by się tam przejmował, że gdzieś po drodze zgubiono 60 stron z czterema opowiadaniami (m.in. Roberta J. Swayera) i wierszem...
Jak by nie było, pierwszy tom, z podtytułem "Piekło jest miejscem bardzo intymnym", żadną rewelacją nie jest (również pod względem edytorskim, bo notorycznie trafia się "choć" zamiast "chodź"). Owszem, rozpoczyna go "Hotelik" Wolfe'a, opowiadanie ładne, napisane w sposób nieoczywisty, z garścią detalu dającego czytelnikowi szersze pole do interpretacyjnego popisu, ale "Rozmowa z Anubisem" Harlana Ellisona już tak nie zachwyca, w dziwny sposób wiążąc legendę Aleksandra z... Mojżeszem, a "Rozdarta słodycz późnego popołudnia" Clegga wręcz odpycha niejasnymi realiami i niezbyt zrozumiałymi poczynaniami bohatera. Tak jakby zabrakło tu czegoś, co pozwoliłoby w pełni zrozumieć autorski koncept. Jeszcze gorzej jest z "Zemstą za Marley'a" Maxa Allana Collinsa, najdłuższym tekstem zbioru, w zbyt oczywisty sposób żerującym na Dickensowskiej "Opowieści wigilijnej", połączonej z marniutką intrygą kryminalną.
Nieco lepiej prezentuje się "Sprytny facet" Schweitzera, proponujący cthultystów używających do swoich mrocznych, przerażających celów nowoczesnych zdobyczy techniki. Dobrze też wypada świetnie spuentowana "Wielka ucieczka" Iana Watsona, aczkolwiek tak naprawdę lepiej by się ten pomysł sprawdził w niedużym, niezobowiązującym shorcie. W obecnym kształcie opowiadanie jest bowiem przegadane i początkowo niezbyt ciekawe. Kolejne dwa teksty - "Piekło jest dla dzieci" Nancy Holder, oraz "Topielec" Briana Herberta i Marie Landis - są w miarę klimatyczne, ale jednak słabe. Pierwszy - ze względu na niedopracowany pomysł i trochę sypiącą się logikę (jak w końcu działał program?; kto nad nim miał faktyczną kontrolę?; no i skąd się wziął Bóg?). Drugi - z powodu luk w autorskiej kreacji (niby czemu koniecznie trzeba wychodzić z jeziora przez pomost?).
Zbiór zamykają dwa w miarę udane opowiadania (wepchnięte między wiersz, którego jakości nawet nie będę próbował oceniać, oraz "wstęp"): "Tunele" Ricka Hautali, opisujące ucieczkę grafficiarza tunelami metra, oraz "Piekło jest miejscem bardzo intymnym" Lumleya - króciutka humoreska o Hitlerze, który trafia w zaświatach na Śmierć.
Ogólnie więc antologia wypada tak sobie, zwłaszcza wobec szumnych pochwał we "wstępie", sugerujących bogate odniesienia do "Boskiej komedii" Dantego (zresztą książka otrzymała swój tytuł właśnie z tego powodu),nie jest jednak też totalną katastrofą. Ot, taka sobie książka.