Deszcz padający od środka najbardziej Krzysztof Szczyciński 5,8
![Deszcz padający od środka najbardziej](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/287000/287306/516057-352x500.jpg)
ocenił(a) na 67 lata temu Jest w tym opowiadaniu coś niepokojącego, wykraczającego poza granice naszego komfortu psychicznego. Zwykle wszystko, co odbiega od standardowego postrzegania świata bądź zaciera granice pomiędzy jawą a nierealnością budzi w nas bliżej nieokreślony lęk. Możemy tylko sobie wyobrazić jak musiał się czuć trzydziestoletni Soran, którego pewnego dnia zbudziło niezidentyfikowane kapanie wody. Nie ma przy nim żony. Nie ma śpiewu ptaków za oknem. Nie ma blasku wschodzącego słońca. Nie ma nic… Ale to tylko pozory… Jest przecież Soran. Zawieszony pomiędzy światami, z kotłującymi się w jego głowie myślami, wspomnieniami, oddający się metaforycznym podróżom w przeszłość - gdzieś poza bytem, gdzieś poza czasem, gdzieś poza ciemnością pokoju…
Ciemność odgrywa tu znaczącą rolę. To opowieść o ciemnych zakamarkach ludzkiej świadomości i podświadomości. O ciemności ciała usytuowanej w opozycji do ciemności duszy. W końcu to historia o tym, że kiedy zagłębimy się w ciemność możemy zobaczyć coś pozornie niewidzialnego; coś, co stanie się dla nas iskierką nadziei w poczuciu naszej beznadziei. Bo gdyby nie ciemność, nigdy nie docenilibyśmy należycie jasności.
„Deszcz padający od środka najbardziej” wydaje się być jednym wielkim snem zagubionego człowieka o skomplikowanej przeszłości, który nie potrafi żyć teraźniejszością, bo jeszcze nie uporządkował dostatecznie chwil już minionych. Sen powstały z nakładających się na siebie snów, które tworzą wieloznaczny palimpsest psychiki bohatera, jego lęków, stanu uśpienia, bierności i paraliżującej uległości względem losu. Przez co fabuła balansuje na granicy bytu i niebytu, fikcji i rzeczywistości, ciemności i światła, straconych złudzeń i nadziei…
Czasem w ogromie rozpaczy po policzku jest w stanie spłynąć tylko jedna czarna łza. Reszta niczym rzęsisty deszcz przedostaje się do wnętrza człowieka; z całym impetem zalewa go od środka, napełnia czarną mazią bólu i beznadziei. Umiejętność zaczerpnięcia wtedy oddechu jest ściśnie uzależniona od umiejętności życia z ciężarem wspomnień i przeszłości, która nie tylko porusza, ale także oddziałuje na teraźniejszość. Staje się to dla Sorana tym trudniejsze, kiedy nagle okazuje się, że przeszłość zaciera się w jego pamięci, jej elementy przestają do siebie pasować, chronologia zaistniałych zdarzeń zanika i nie widzi on już jakiejkolwiek nadziei na budowanie linearnej przyszłości.
Całkiem udany debiut literacki, który zapewne przepadnie do gustu fanom nieoczywistych momentów z życia bohaterów Murakamiego. Z pewnością, jest to proza, która, ze względu na swoją zawiłość, brak linearności i oniryczny klimat, niekoniecznie przemówi do każdego odbiorcy. Ale widać tkwiący w autorze potencjał, który właściwie wykorzystany, może zaprowadzić go w bardzo interesującym kierunku.