W czwartym tomie mamy do czynienia z emocjonującym występem Emi Igawy, dla której Kosei Arima miał nieświadomie ogromny wpływ w jej karierze pianistki. To wręcz niebywałe, jak muzyka jest w stanie oddziaływać na człowieka. Jestem oczarowana.
Jednak oprócz fenomenalnych występów, poruszającej muzyki i jej wręcz magicznego wpływu na ludzi, w tym tomie ujawnia się coś większego. Mamy większy wgląd w traumatyczną przeszłość (przyjaciela) głównego bohatera. Sprawia to, że manga jest bardziej przejmująca, bo porusza ważny temat i przez to staje się czymś znacznie więcej niż tylko piękną historią o muzyce.
"Your lie in April" to było jedno z moich pierwszych anime. Dopiero zaczęłam wkraczać w ten świat, ale już mogę powiedzieć, że wpadłam po uszy. Dlatego też zaczęłam stawiać małe kroczki z czytaniem mang. "Twoje kwietniowe kłamstwo" stało się dla mnie pozycją obowiązkową.
Na początku miałam pewne obawy, bo ogromną rolę w anime ogrywała muzyka. To ona, w głównej mierze, mnie oczarowała. Czy manga mogła mi ją zaoferować? Okazało się, że tak. Pojawia się tam ścieżka dźwiękowa z utworami i ich opisem. Wystarczyło, że ją sobie puściłam i totalnie przepadłam.
Polecam także przy trzeciej części włączyć sobie Shigatsu wa Kimi no Uso - Friend A, bo to przepiękna melodia z tego właśnie odcinka.
Kreska też jest cudowna- nad niektórymi ilustracjami nie mogę przestać się zachwycać.
Historia bardzo mi pasuje, bo kocham opowieści, w którą główną rolę odgrywa muzyka. Do tego dochodzą proste prawdy życiowe, które sprawiają, że szkolne opowieści o pierwszych miłościach nie są płytkie. Samo ujmowanie, jak wygląda zakochanie, nie jest przekombinowane, i kryje się w nich ogromny urok.