Ołtarz Wita Stwosza zna chyba każdy aspirujący do miana inteligenta, z licznych zdjęć publikowanych nie tylko w albumach fotograficznych, al...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant4
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać417
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Andrzej A. Mroczek
6
7,1/10
Urodzony: 1936 (data przybliżona)
Andrzej Artur Mroczek - (ur. w 1936 roku w Krakowie) studiował na Wydziale Lotniczym Politechniki Warszawskiej. Od 1958 roku jest członkiem sekcji artystycznej Polskiego Towarzystwa Fotograficznego. W czasie studiów publikował fotografie w „Słowie Powszechnym”. Pracował w zakładach lotniczych WSK-Okęcie, w zespole projektującym samolot wielozadaniowy PZL-104 Wilga 2P. Od 1965 roku był dziennikarzem „Słowa Powszechnego”, a w latach 1971 - 1981 - dziennikarzem „Kierunków”.
Jest autorem kilku indywidualnych wystaw fotograficznych, prezentujących nowoczesną polską architekturę sakralną: w 1987 roku w Warszawie oraz na Międzynarodowym Kongresie Światowej Unii Architektów w Brighton, a w 1989 roku na III Międzynarodowym Biennale Architektury w Krakowie. Brał udział w wystawach zbiorowych, prezentujących polską architekturę sakralną: w Pradze, Ołomuńcu i Trnawie oraz na Biennale Sztuki w Wenecji, a później również w Wenecji na I Międzynarodowym Biennale Architektury Sakralnej. Publikował fotografie w czasopismach architektonicznych polskich, niemieckich, francuskich, włoskich, japońskich i chińskich.
Jest autorem albumów: Nowe kościoły w Polsce (1991),Wielkopolska (wyd. I 1994, wyd. II 1997),Leszno (1997),Beauty of the New Style Church (Pekin 2008) oraz siedmiu książek, wśród których wyróżniają się: O fotografowaniu (wyd. I 1987, wyd. II 1989),Książka o fotografowaniu (wyd. I 2001, wyd. II 2003, wyd. III 2009),oraz Książka o fotografowaniu dzieci (2008).\
Jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików.http://www.mroczek.com.pl
Jest autorem kilku indywidualnych wystaw fotograficznych, prezentujących nowoczesną polską architekturę sakralną: w 1987 roku w Warszawie oraz na Międzynarodowym Kongresie Światowej Unii Architektów w Brighton, a w 1989 roku na III Międzynarodowym Biennale Architektury w Krakowie. Brał udział w wystawach zbiorowych, prezentujących polską architekturę sakralną: w Pradze, Ołomuńcu i Trnawie oraz na Biennale Sztuki w Wenecji, a później również w Wenecji na I Międzynarodowym Biennale Architektury Sakralnej. Publikował fotografie w czasopismach architektonicznych polskich, niemieckich, francuskich, włoskich, japońskich i chińskich.
Jest autorem albumów: Nowe kościoły w Polsce (1991),Wielkopolska (wyd. I 1994, wyd. II 1997),Leszno (1997),Beauty of the New Style Church (Pekin 2008) oraz siedmiu książek, wśród których wyróżniają się: O fotografowaniu (wyd. I 1987, wyd. II 1989),Książka o fotografowaniu (wyd. I 2001, wyd. II 2003, wyd. III 2009),oraz Książka o fotografowaniu dzieci (2008).\
Jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików.http://www.mroczek.com.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
67 przeczytało książki autora
79 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Książka o fotografowaniu. Wydanie IV zmienione
Andrzej A. Mroczek
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2018
Konstruktor. 26 rozmów z Andrzejem Frydrychewiczem
Andrzej A. Mroczek
6,3 z 4 ocen
8 czytelników 1 opinia
2016
Zdjęcia cyfrowe w oświetleniu zastanym. Fascynująca historia od Available Light do HDR. Poradnik dla fotoamatorów
Andrzej A. Mroczek
8,7 z 3 ocen
13 czytelników 1 opinia
2011
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Sytuacja jest paradoksalna. Mamy, jak nigdy wcześniej, wiele czasopism fotograficznych, ale nie zajmują się one fotografią jako fotografią, ...
Sytuacja jest paradoksalna. Mamy, jak nigdy wcześniej, wiele czasopism fotograficznych, ale nie zajmują się one fotografią jako fotografią, ale reklamą sprzętu fotograficznego. Czytelnikom, zamiast proponowania przeżyć emocjonalnych, jakie daje kontakt z fotografią artystyczną, interesującego analizowania poszczególnych dzieł artystów, spierania się o idee, podsuwa się niekończące się analizowanie i porównywanie coraz nowych aparatów fotograficznych, słowem: ustawiani są na bieżni stadionu konsumpcyjnego, aby ścigać elektrycznego zająca. Tego złapać się nie uda nigdy, nikomu – szkoda wysiłku.
osób to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Zdjęcia cyfrowe w oświetleniu zastanym. Fascynująca historia od Available Light do HDR. Poradnik dla fotoamatorów Andrzej A. Mroczek
8,7
"Zdjęcia cyfrowe w oświetleniu zastanym" to poradnik, który pomaga nam zrozumieć, że brak idealnego oświetlenia do zdjęć oraz lampy błyskowej to jeszcze nie koniec świata. Wystarczy tylko odpowiednio dobrać parametry w aparacie i na pewno nasze fotografie nie będą straszyć potencjalnych widzów. Wręcz przeciwnie. Nie powinny one bardzo różnić się od tych zdjęć, które inni wykonają z użyciem lampy błyskowej. Niby niewiele, ale jakże istotne. Przynajmniej dla mnie. Ponieważ ja jak dotąd własnej lampy jeszcze się nie dorobiłam i nie ukrywam, że wciąż zastanawiam się nad jej kupnem. Ale wróćmy do książki.
Na początku tego ogromnego wręcz albumu (gabaryty tej książki bardzo mnie zaskoczyły) przeczytamy trochę teorii dotyczącej samej fotografii oraz tego jak różni artyści postrzegali i postrzegają światło. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem ogromnej wiedzy Pana Andrzeja Mroczka. Bowiem autor tej książki nie tylko potrafi wymienić nam wielu słynnych fotografów, którzy działali w tej branży przed dziesiątkami lat, ale także podaje nam przykłady ich prac oraz opisuje w jaki sposób sobie oni radzili, choć ich sprzęt był niczym w porównaniu z dzisiejszą technologią. Ale to nie wszystko. Pan Andrzej by pokazać nam jak dostrzegać światło, jak się nim bawić i jak z niego korzystać sięga także do malarstwa! Wiecie co, nigdy jakoś nie zastanawiałam się nad tym, że osoby, które próbują namalować obraz, także muszą się na tym skupić. Oni także muszą dostrzegać światło, muszą umieć je uchwycić oraz tak wykorzystać by ich dzieło nas zachwyciło. A przecież to oczywiste. W końcu "fotografia" to rysowanie światłem, prawda?
Kolejna część to teoria związana ze światłem. Nie będę się tu zagłębiać w szczegóły, bo tak naprawdę sama nie jestem w tym najlepsza. Te wszystkie metody pomiaru światła, kelviny, miredy i takie tam. Nie ukrywam, że mnie to przerasta i raczej nie prędko wszystko uda mi się z tego zrozumieć. Dalej przechodzimy do techniki. Tutaj też trochę przerażająco skomplikowanych rzeczy, ale już znacznie bardziej zrozumiałych i przystępnych. Najbardziej chyba spodobał mi się rozdział na temat ostrości. Mam nadzieję, że wskazówki z tej części uda mi się wykorzystać w realu.
Ale spokojnie. Ten album to nie jakiś fotograficzny horror dla amatorów. Gdy już przebrniemy przez te trzy niezbyt długie rozdziały czaka nas to co najprzyjemniejsze, czyli wykorzystanie zdobytej wcześniej wiedzy w praktyce. Kompozycja, sztuka fotografowania dzieci, fotografia czarno-biała, panoramy, fotografia reporterska, architektura i HDR. No i zakończenie, czyli niespodzianka dla wszystkich ciekawskich i lubiących uczyć się na przykładach. W ostatnim rozdziale tej książki autor dzieli się z nami szczegółami jak wykonał kilka swoich prac. Jest co poczytać - wierzcie mi :)
Zdjęcia książki znajdziecie na blogu: http://annaradziach.blogspot.com/2015/09/zdjecia-cyfrowe-w-oswietleniu-zastanym.html
Konstruktor. 26 rozmów z Andrzejem Frydrychewiczem Andrzej A. Mroczek
6,3
Chyba nikomu, kto chociażby pobieżnie zetknął się z polskimi konstrukcjami lotniczymi nie jest obce nazwisko Frydrychewicz. Skonstruowane pod Jego kierunkiem: Wilga, Kruk, Orlik i kilka mniej znanych maszyn gwarantuje Panu Andrzejowi poczesne miejsce w gronie polskich konstruktorów lotniczych.
Ostatnio nadarzyła się okazja by bliżej Go poznać, za sprawą wydanej przez wydawnictwo Galaktyka książki „Konstruktor, 26 rozmów z Andrzejem Frydrychewiczem”. Jak wskazuje tytuł jest ona zapisem rozmów Autora – Andrzeja A. Mroczka ze słynnym konstruktorem. 25 z nich przeprowadzono od kwietnia 2010 roku do marca 2013 roku. Ostatnią będącą swego rodzaju epilogiem odbyto trzy lata później, w marcu 2016 roku.
Pierwszy kontakt z "Konstruktorem" dostarcza samych pozytywnych wrażeń. Piękna okładka, dobry papier, liczne rysunki i zdjęcia naprawdę wysokiej jakości, aż zapraszają do lektury.
Konwencja rozmowy p. Mroczka, elokwentnego i znającego zagadnienia lotnicze przyjaciela głównego bohatera, bardziej niż sucha biografia pozwala poznać bohatera publikacji, jego poglądy i przemyślenia, słowem poznać człowieka. Co więcej wydaje się, że obraz jaki maluje się w umyśle czytelnika jest nie do końca tożsamy z zamierzeniami Autora i Bohatera. Czytelnikowi zostawiono szerokie pole do przemyśleń i oceny, które poszerza znacząco konwencja rozmowy, wprowadzająca jednakże pewien chaos zarówno narracyjny, jak i czasoprzestrzenny.
Wątków biograficznych w książce jest mało, a tych nie związanych z lotnictwem tyle co kot napłakał. Wyraźnie widać, że aktywność zawodowa – konstruowanie samolotów stanowi dominujący aspekt życia Pana Frydrychewicza. Wiodące tematy kolejnych rozmów są mniej lub bardziej związane z bieżąca działalnością Konstruktora, którego głównym działem w tym czasie jest Family Jet, który z czasem przekształca się w Flarisa budowanego w jeleniogórskiej firmie Metal-Master. Poznajemy fascynującą i pogmatwaną historię powstawania pierwszego polskiego samolotu cywilnego z napędem odrzutowym. O przepraszam, pierwszym - pytanie tylko na ile polskim - był M-15 Belphegor, o którym Pan Andrzej ma jednoznacznie negatywne zdanie. I tu pojawia się jeden ze smaczków książki - kulisy odrzucenia w Moskwie perspektywicznego projektu samolotu rolniczego M-14 na rzecz "bratniej pomocy" w postaci konstruktora Izmaiłowa i jego nowatorskiej idei odrzutowca rolniczego. Podobnych ciekawostek jest wiele: „psucie” Wilgi przez T. Sołytka, wymagania „towarzyszy” z DOSSAF skutkujące jej poważną "nadwagą", kulisy „Rajdu bałkańskiego”, „utopienie” programu Skorpiona, szanse eksportowe Kruka w Argentynie, Wilgi w Kanadzie i UK czy Orlika w Kolumbii, Izraelu czy RPA. Przy okazji odsłaniane są kulisy prywatyzacji polskich fabryk przemysłu lotniczego oraz nie zawsze uczciwych praktyk ludzi z lotnictwem związanych. Tu powinna pojawić się długa lista mniej lub bardziej znanych osób, którą znajdziecie w książce, nie tu.napawa optymizmem. Większość nadziei pokładanych we Flarisie, Osie, Harnasiu, European Regional Jet czy Grocie-2 nie ziściła się. Niestety przeciągające się niemiłosiernie prace, w czasach gdy jutro to już przeszłość, nie dają zbyt wielkiej nadziei na szczęśliwy finał choćby jednego projektu.
Andrzej Frydrychewicz nie kryje swojego krytycyzmu wobec transformacji polskiego przemysłu lotniczego, która polegała na oddaniu głupio i za bezcen dobrze prosperujących zakładów w obce ręce, przez co zostały sprowadzone do roli montowni podrzędnych części do produktów wielkich koncernów lotniczych. Na poparcie swoich poglądów przytacza wiele, często nieznanych faktów i zdarzeń rzucających nowe światło na tamte czasy i wydarzenia. Jest tez bezkompromisowy w wyrażaniu opinii o niektórych projektach. Najbardziej dostaje się nie tylko M-15, ale i Irydzie „Nie ma irydy, bo zamiarem autorów nie było zrobienie samolotu, tylko robienie samolotu”.
Zastanawiające jest, że wśród wielu wymienianych na przestrzeni lat ludzi większość pokazywana jest w nienajlepszym świetle, a z wieloma z nich drogi Pana Andrzeja dawno się rozeszły. Pytanie czy jest to bardziej syndrom „polskiego piekiełka” czy efekt trudnego charakteru „wizjonera” pozostawiam bez odpowiedzi.
Pewnym cieniem na autorytecie Bohatera kładą się nieścisłości i błędy, jaki w książce można znaleźć. O ile można by przejść nad nimi do porządku dziennego w przypadku poczatkującego dziennikarza lub konstruktora, o tyle w przypadku osoby o takim dorobku nie powinny mieć miejsca. W kilku przypadkach, umieszczone w głębszym kontekście tekstu służą one podkreśleniu osiągnięć lub poglądów Bohatera, co budzi mój stanowczy protest.
Podsumowując, książka jest warta polecenia, zwłaszcza tym, którzy interesują się polskimi konstrukcjami lotniczymi oraz "naszym" przemysłem lotniczym ostatniego półwiecza. Ciekawa, nietuzinkowa opowieść, doskonała szata graficzna oraz przystępna cena stanowią jej niewątpliwe atuty.
Więcej na: https://lot-nisko.blogspot.com/2017/12/andrzej-frydrychewicz-konstruktor.html