cytaty z książek autora "Rebecca Makkai"
Gdybyśmy tylko mogli być na tej ziemi w tym samym czasie i w tym samym miejscu co wszystkie osoby, które kochamy, gdybyśmy mogli razem się urodzić i razem umrzeć, wszystko byłoby takie proste. A tak nie jest.
I czy przyjaźń tak bardzo różni się od miłości? Wykreśl z niej potencjalny seks, a będzie w niej chodzić dokładnie o to samo, o bycie tu i teraz. O to, że istnieje się w czyimś życiu. Że robi mu się miejsce w swoim.
Czekamy tylko, aż świat się rozpadnie. Kiedy wszystko trzyma się kupy, jest to zawsze li tylko jakiś stan przejściowy.
Ci głupi mężczyźni i ta ich głupia przemoc burząca wszystkie dobre rzeczy, które zdołał zbudować człowiek. Dlaczego nie można po prostu żyć w spokoju, nie zawadzając bezwiednie o fiuta jakiegoś kretyna?
- To właśnie jest różnica między optymizmem a naiwnością - odezwała się Cecily - Nikt w tym pokoju nie jest naiwny.
Ludzie naiwni nie zostali jeszcze poddani prawdziwym próbom i dlatego żyją w przekonaniu, że im się nigdy nic nie przydarzy. My, optymiści, mamy to już za sobą i wstajemy dzień w dzień z łóżek, bo wierzymy, że potrafimy zapobiec temu, co już się nam kiedyś przydarzyło.
-Czy ona kiedykolwiek znika - spytał Asher.
- Kto?
- Nie kto, tylko co. Miłość. Czy ona znika? (...)
Dla mnie porażka miłości to najsmutniejsza rzecz na świecie (...). Nie nienawiść, tylko właśnie porażka miłości".
Yale nie był pewny, czy nadszedł czas na pornografię, romans czy horror, więc powiedział tylko "o Boże", co pasowało do wszystkich ewentualności.
Zaczynasz się czegoś bać i już po chwili boisz się wszystkiego.
Nasze mosty są już za słabe na wasze gesty miłości.
- Wiele czasu minęło - powiedział - odkąd miałem taki dzień, który po prostu przecina ci życie na pół. Weź tę skórkę przy kciuku, zrobiła mi się wczoraj. Ta sama skórka co wczoraj, a ja jestem zupełnie innym człowiekiem.
Sama do tego dojdzie, prędzej czy później - jak bardzo bliska osoba potrafi się czasem zmienić, a my trzymamy się kurczowo naszego pierwszego wyobrażenia o niej. Jak osoba, która dawniej była dla ciebie idealna, może zostać uwięziona w ciele obcego człowieka.
(...) jestem stary i widziałem tyle świństwa w życiu, że mówię ci: cieszmy się, póki mamy czym. Bo to nie jest gra w chińczyka. Nie zawsze idziesz do przodu. Wiem, że teraz możesz mieć takie poczucie, ale to palcem po wodzie pisane. Być może za pięćdziesiąt lat spojrzysz na te czasy i powiesz: "Wtedy po raz ostatni żyło się nam naprawdę dobrze".
Tragiczne jest to, że wiemy to wszystko, a to i tak niczego nie zmienia.
Jakie to cudowne - nikogo nie rozpoznawać. Jakie to cudowne - nie wiedzieć, którzy z tych mężczyzn umierają.
Były przypadki prześcigania się w żałobie. Ludzie walili na oddział drzwiami i oknami i stali tam, p o z o w a l i. To brzmi strasznie, ale to prawda. Nie mówię, że mieli złe intencje, tylko... zawsze chcesz wierzyć, że jesteś kimś ważnym w życiu drugiego człowieka. A czasem na koniec okazuje się, że wcale nie byłeś.
Tak bardzo przywykliśmy do tego, że w filmach licealistów grywają dwudziestoczteroletni aktorzy, a we własnych wspomnieniach wydajemy się bardzo dojrzali, że zapominamy o tym, iż prawdziwych nastolatków cechuje ograniczone słownictwo, niewłaściwa postura i wątpliwa higiena, za głośno się śmieją, nie potrafią się ubierać stosownie do budowy ciała, na lunch chcą jeść nuggetsy i makaron Łatwiej zobaczyć w nich dwunastolatków, którymi byli niedawno, niż dwudziestolatków, którymi będą wkrótce.
S. 270.
Już to przerabiałam - odparła Fiona. - I problem w tym, że kiedy przestajesz obwiniać ludzi, a wszędzie wokół nadal widzisz jedno wielkie gówno, to zostaje ci tylko jedno: musisz obwiniać świat. A jak zaczynasz obwiniać cały świat, jak masz bez przerwy wrażenie, że ta planeta w ogóle cię nie chce, że Bóg, jeśli w ogóle istnieje, to cię nienawidzi... To jest jeszcze gorsze od nienawiści do samej siebie.
Mam tak dobrane antydepresanty, że od dekady nie płakałam prawdziwymi łzami, są jednak chwile, kiedy tak bardzo chcę się rozpłakać, że wydaję wszystkie odpowiednie dźwięki i przyciskam pięści do oczu, żeby poczuć coś podobnego. Brak łez boli bardziej - albo sprawia, że to, co już boli, bardziej boli - niż gdybym mogła po prostu pobeczeć. W każdym razie w tej chwili na łóżku robiłam właśnie to.
S. 114.
Cóż, jak ktoś chce być nieszczęśliwy, będzie nieszczęśliwy wszędzie.
Wiesz, co Charlie powiedział kiedyś o tobie? Że gdybyśmy cię nie mieli, musielibyśmy cię wymyślić.
Gdybyśmy tylko mogli być na tej ziemi w tym samym czasie i tym samym miejscu co wszystkie osoby, które kochamy, gdybyśmy mogli razem się urodzić i razem umrzeć, wszystko byłoby takie proste. A tak nie jest.
- To właśnie jest różnica między optymizmem a naiwnością. (...) Nikt w tym pokoju nie jest naiwny. Ludzie naiwni nie zostali jeszcze poddani prawdziwym próbom i dlatego żyją w przekonaniu, że im się nigdy nic nie przydarzy. My, optymiści, mamy to już za sobą i wstajemy dzień w dzień z łóżek, bo wierzymy, że potrafimy zapobiec temu, co już się nam kiedyś przydarzyło. A może samy siebie oszukujemy, żeby właśnie tak myśleć.
To, że nie umiemy sobie wyobrazić, że ktoś mógłby coś zrobić, wcale nie oznacza, że nie jest do tego zdolny.
- Nie o to mi chodzi. Mówię filozoficznie. Nigdy nie myślisz o takich rzeczach? Na przykład co się z nami dzieje po śmierci?
- Na litość boską, Jake, jest druga po południu.
- Ja myślę, że zasypiamy - ciągnął Jake. - Musimy tylko pomagać w śnieniu tego świata. Tak że wszystko, co się dzieje na ziemi, w s z y s t k i e te niesamowite historie typu wybuch wulkanu, to zbiorowe sny wszystkich ludzi,którzy kiedykolwiek żyli na tym świecie.
Dlaczego Terrence'owi przyrastała broda, a nie limfocyty T?
."Jak wytłumaczyć, że miasto zmieniło się w jeden wielki cmentarz? Że codziennie chodzą po ulicach, które były świadkiem małego holocaustu, które widziały ludobójstwo zaniechań I niechęci? Czy naprawdę nikt nie rozumie, że nieoczekiwane zderzenie ze ścianą zimnego powietrza to spotkanie ducha, jednego z tych chłopców wyplutych przez świat?".
Fiona, choć sama bardzo emocjonalna, po rozmowie z Julianem zawsze była znużona. "To tak, jakbyś napchał sobie pełne usta landrynek - wyznała kiedyś Yale'owi. - Lubię landrynki, serio! Są tak samo słodkie jak Julian. Nie chcę wyjść na świnię, ale wiesz, cała gęba landrynek to jednak za dużo".
Nasze mosty są już za słabe na wasze gesty miłości.
I czy przyjaźń tak bardzo różni się od miłości? Wykreśl z niej potencjalny seks, a będzie w niej chodzić dokładnie o to samo, o bycie tu i teraz. O to, że istnieje się w czyimś życiu. Że robi mu się miejsce w swoim.
Są rzeczy, których nie mogę przestać sobie wyobrażać: twarz Robbiego czerwieniejąca z wściekłości. Jego źrenice, szeroko rozwarte w mroku. Dźwięk pękającej czaszki. Rozpacz i przerażenie na twarzy Thalii. Ciężar jej ciała, choć była chuda. To, że kiedy wrzucił ją do wody, na moment odzyskała przytomność. To, że wiedziała, że to koniec, że właśnie opuszcza ją cały świat.
s. 519.