cytaty z książek autora "Antoni Kępiński"
Prawdziwym sobą można być tylko w samotności, ale wówczas uwolniwszy się od presji otoczenia, człowiek ulega rozprężeniu, staję się chaotycznym zlepkiem przeciwstawnych uczuć, myśli i marzeń. Jednocześnie nie działając na otoczenie, nie dysponuje własnym odbiciem w otoczeniu; obraz samego siebie staje się nierealny - oscyluje między przeciwstawnymi biegunami. W ten sposób jedyna droga prowadząca do bycia sobą prowadzi na manowce chaosu i nierzeczywistości.
Im większe w człowieku wewnętrzne rozbicie, poczucie własnej słabości, niepewności i lęku, tym większa tęsknota za czymś, co go z powrotem scali, da pewność i wiarę w siebie.
Czas może być konstruktorem lub destruktorem. Gdy mamy odwagę przebić się w ciemność przyszłości i rozjaśnić ją swoim własnym planem aktywności, jesteśmy jej twórcami, czas taki nas cieszy, a nie przeraża, nie jest naszym wrogiem, ale przyjacielem.
Istnieją pewne granice przeżyć ludzkich i bezkarnie nie można ich przekraczać; jeśli się to stanie, gdy wyjdzie się "poza", wówczas już nie ma powrotu do dawnego. Zmienia się coś w zasadniczej strukturze; człowiek już nie jest ten sam, co kiedyś.
To, co jest najbardziej osobiste i prywatne, a więc najwięcej angażuje emocjonalnie człowieka, nie znajduje dostatecznych środków ekspresji werbalnej.
Czerpanie zadowolenia - nierzadko o podbarwieniu seksualnym - z zadawania cierpienia innym stworzeniom wydaje się człowiekowi czymś ohydnym i bezsensownym, a jednak gdy się jest wobec siebie absolutnie szczerym, co nie jest tak łatwe, to nie tak trudno odkryć w samym sobie gdzieś głęboko ukryte pokłady sadyzmu i masochizmu.
Cywilizacja – to władza nad światem, kultura – to miłość do świata
Każdy człowiek, nawet najskromniejszy, zostawia ślad po sobie. Nie da się więc człowieka zamknąć w granicach jego narodzin i śmierci; jego życie zahacza o przeszłość i sięga w przyszłość.
Człowiek (...) musi wciąż mierzyć się ze swoją przyszłością. (...) Musi on mieć odwagę rzucić się w "czasoprzestrzeń" nieznaną, co ułatwia mu fakt, że przeszłość i teraźniejszość są w pewnym stopniu uporządkowane i dzięki temu określony porządek można rzutować w przyszłość. Człowiek jednak musi być mocniejszy niż oczekująca go nieznana przyszłość, musi być przekonany, że ją zwycięży, a nie sam przez nią zostanie zwyciężony. Bez tej wiary nie mógłby wyjść naprzeciw czasu przyszłego.
Wewnętrzne zakłamanie jest najczęściej najpoważniejszą przeszkodą w tym dążeniu do wewnętrznej harmonii.
Nie można drugiego człowieka obserwować, nie działając na niego. Staramy się, by działanie to zawsze miało znak dodatni.
Istnieją jednak "urodzeni" neurastenicy, ludzie, którzy od wczesnej młodości prawie stale czują się zmęczeni i rozdrażnieni, ludzie, których życie męczy i jest niejednokrotnie przykrym obowiązkiem. Można by podejrzewać, że dla nich samo życie jest urazem. U takich ludzi spotyka się zwykle utrwalone negatywne nastawienie emocjonalne do otoczenia, a często też do samego siebie.
Inne gesty smutku i rozpaczy, zgodnie z obowiązującą w naszej kulturze zasadą maskowania uczuć, stały się "niemodne", a nawet "źle widziane", gdyż przekraczają normy obyczajowe. Lecz jeszcze nie tak dawno, bo w epoce romantyzmu, nie wstydzono się ujawniania wzruszeń, łatwo było o płacz i "łamanie rąk", które stało się nawet utartym zwrotem językowym. Obecnie takie reakcje nazwano by prymitywnymi i świadczyłyby one o braku hamulców emocjonalnych.
Ludzie wpływają na siebie bez słów, bez wzajemnego dotykania.
Jeśli jednak histeryk liczy się z opinią otoczenia, to człowiek impulsywny na ogół lekce ją sobie waży, dlatego łatwo popada w konflikty z otoczeniem. Dlatego osoby impulstywne często narażają się na etykietę socjopatów, tj. ludzi nie umiejących żyć w społeczeństwie (...).
Największy filozof, odczuwając głód, myśli o chlebie, a nie o systemach filozoficznych.
Im większe w człowieku wewnętrzne rozbicie, poczucie własnej słabości, niepewności i lęk, tym większa tęsknota za czymś, co go z powrotem scali, da pewność i wiarę w siebie.
Czy też człowiek nie jest ani bestią, ani aniołem ale zlepkiem różnorodnych i przeważnie sprzecznych z sobą form przeżywania i zachowania się (struktur czynnościowych), których wybór zależy od nawyku, okoliczności zewnętrznych i prawdopodobnie wielu czynników nie dochodzących do naszej świadomości? W takim wypadku trudno by mówić o osobowości człowieka, gdyż jego cechą najbardziej charakterystyczną byłaby zmienność, a ta jest antytezą osobowości. Jest to stare pytanie: czy człowieka przedstawić w formie posągu z twardego i trudno zniszczalnego materiału, czy też w formie oparu, który zmienia swe kształty i gęstość, lub trzciny na wietrze się chwiejącej.
Rozmowa psychiatryczna polega na tym, że dwie osoby - chory i psychiatra, rozmawiają o trzeciej osobie - chorym ściślej mówiąc - o jego autoportrecie.
W ostatnich latach zaczynają dopiero psychoanalitycy różnych szkół szukać wspólnego języka i ze zdziwieniem stwierdzają, że przez lata walczyli z wiatrakami, że istota psychoterapii to nie teorie, o które walczyli, ale stosunek człowieka do człowieka.
Wyraz "psychiatria"pochodzi z greckiego "psyche" (dusza) i "jatrein" (leczyć, "jatros"- lekarz).
Zdarza się, że chory dopiero wówczas dokonuje zamachu na swoje życie, gdy nastrój jego pod wpływem leczenia nieco się poprawi.
W relacji do świata otaczającego największą wartość mają czyny, dalej słowa, a na ostatnim miejscu myśli.
Oczywiście każda decyzja jest krokiem ku przyszłości, zamienia ją w teraźniejszość i przeszłość; to co potencjalne dzięki decyzji, staje się czymś rzeczywistym.
Człowiek, który w życiu doznał prawie wszystkich nieszczęść, potrafi się już tylko uśmiechać.
W społeczeństwie polskim przeważają typy histeryczne i psychasteniczne. Polski typ histeryczny odpowiada najsilniej temu, co przed laty Brzezicki opisał jako typ skirtotymny (od gr. skirtao – tańczę); jest to typ w zasadzie szlachecki – polskie „zastaw się a postaw się” – polonez, Somosierra, szarża ułanów na czołgi, polskie sejmikowanie, polskie liberum veto i tzw. polnische Wirtschaft, przedziwna mieszanina cnót i wad. Polski psychastenik – to jakby typ polskiego kmiecia, cichy, spokojny, pracowity, nie wadzący nikomu, czasem tylko swój steniczny kolec ukazujący; wówczas poczciwy polski kmieć przeraża obrazem Jakuba Szeli; jest uparty i twardy w ciężkich warunkach życia.
Umiera człowiek, ale zostaje po nim słowo, specyficzny dla niego gest, klimat uczuciowy, który wokół siebie roztaczał, a więc jego jakby symbole, które zostały swego czasu rzucone w świat otaczający i w tym świecie się zatrzymały, podczas gdy ciało przestało istnieć.