Z całego serca chcę Wam polecić nową książkę R.S.Grey. Ta historia szybko zawładnęła moim.
Autorka darowała nam banałów i wycisnęła wszystko co najlepsze z tej historii.
Książkę można przeczytać jednym tchem. Ja rozdzieliłam ją na trzy wieczory i to były na prawdę wyjątkowe wieczory. Przyznam Wam się, że nie obyło się bez łez. Ale jest też przeciwwaga wielkiego wzruszenia. Bo są momenty kiedy szeroko się uśmiechałam.
Historia od początku jest intrygująca. Dziewczyna chodzi po sklepie i szuka idealnej urny. Podchodzi do niej chłopak i zaczyna ją bajerować. Podejrzane?
Dziewczyną to 19 letnia Abby, która niedawno przeszła poważną operację. Przez swą chorobę całe życie wegetowała. Jej mama obchodzi się z nią jak z jajkiem. A przecież jest pełnoletnia i nie przeżyła niczego co zwykłe nastolatki. Pierwsza miłość? Ba nawet pierwszy pocałunek jest jeszcze przed nią...
Teraz może zacząć wszystko od nowa z nową czystą kartą. A kiedy w jej życiu pojawia się intrygujący i oczywiście cudownie przystojny Beck postanawia z tego skorzystać. Podczas tego dziwnego, pierwszego spotkania wyjawia mu swój plan. Chce wyruszyć bowiem w dwutygodniową podróż. Beck tak jakby tylko na to czekał. Z wielką chęcią proponuje, że dołączy do podróży.
Abby waha się tylko chwilę czy zabrać ze sobą Becka. Wiele lat spędziła w szpitalu i fajnie jest poznać kogoś normalnego ( tzn zdrowego). Pomysł żeby go zabrać jest szalony - w końcu może okazać się że chłopak jest niebezpieczny, albo zwyczajnie męczący ale pomimo to zdaje się na intuicję i zabiera go ze sobą.
To co działo się podczas tej podróży mogłoby spokojnie konkurować z z Kac Vegas - tylko bez alkoholu. Mamy włamanie, dosiadanie dinozaura, tańce na barze, walkę z falami (...) Jak w dwa tygodnie wyszaleć się (nadrobić) tyle straconych lat? O właśnie tak ! :)
Podczas podróży nastolatkom szaleją hormony. Kiedy serca są otwarte na miłość ona się pojawia. Wiadomo jednak że w życiu nie jest tak kolorowo i pojawiają się trudne chwile. Każdy popełnia błędy a bohaterowie też kilka zaliczają. Bo to nie jest do końca taka cukierkowa i lekka opowieść.
Nieszablonowa, intrygująca, dobrze napisana. Cieszę się że główna bohaterka nie jest biedną, naiwną, zahukaną, nieświadomą niczego osóbką. Nie zamyka się w swojej skorupie pomimo wad, czy nieporozumień. Podchodzi z dystansem do życia - widać to w jej wypowiedziach. Dialogi z nią za bardzo zabawne. Nie kluczy, nie bawi się w gierki a czasem jest szczera do bólu. Ja na pewno nie mam takiej spontaniczności i odwagi w wyrażaniu siebie. To mnie przekonało i kupiło. Dzięki tej historii nauczałam się czegoś nowego.
Obiecałam sobie na początku tego roku że będę czytać jedną książkę po angielsku miesięcznie. No cóż słabo wyszło to postanowienie. Jedna książka na pół roku to za mało. Mam nadzieję że się poprawię w drugim półroczu.
Bardzo dobrze spędziłam czas z Meredith i Jackiem.
Meredith opuszcza Kalifornię i swojego męża i jedzie do przyrodniej siostry do Teksasu. Rozpoczyna pracę jako gosposia na ranczu aroganckiego diabła i przy okazji się w nim zakochuje.