Andy Weir, łaziki i ostatni człowiek na Księżycu

AMisz AMisz
07.09.2015

Ostatni weekend był nieziemski! Dosłownie! Spędziłam go w Podzamczu koło Chęcin, na międzynarodowych zawodach łazików marsjańskich European Rover Challenge. Miałam okazję wysłuchać wykładu ostatniego człowieka, który był na Księżycu, porozmawiać z autorem „Marsjanina” oraz oglądać pojazdy marsjańskie w akcji!

Andy Weir, łaziki i ostatni człowiek na Księżycu

European Rover Challenge to największa impreza robotyczno-kosmiczna w Europie, która odbyła się w dniach 5-6 września w Podzamczu. Do małej miejscowości w województwie świętokrzyskim zjechało 36 zespołów z całego świata. Były oczywiście ekipy europejskie z Polski, Holandii, Hiszpanii, Włoch oraz okołoeuropejskie z Turcji czy Egiptu, z krajów tak odległych jak Australia, Kanada, Kolumbia i Stany Zjednoczone, ale było też kilka zespołów z Indii czy Bangladeszu! A wszystko po to, żeby zaprezentować jury oraz widzom swoje prototypy pojazdów marsjańskich. Ekipy rywalizowały w czterech kategoriach: pobieranie próbek (minimum 100 gramów suchej ziemi, kamień oraz odwiert na głębokość 15 cm), naprawa uszkodzonego sprzętu, dostarczenie pakietu medycznego astronaucie oraz jazda po trudnym terenie. Łaziki, jak to łaziki – czasami słuchały swoich konstruktorów i posłusznie oraz precyzyjnie wykonywały polecenia, a czasami zaplątywały się w mocowania namiotów, wpadały pod samochód, gubiły istotne części podczas zbierania próbek. Podczas spaceru między namiotami poszczególnych ekip można było odnieść wrażenie, że rację miał Andy Weir w „Marsjaninie” pisząc, że taśma izolacyjna jest najlepszym wynalazkiem ludzkości – zdecydowania większość łazików przynajmniej jedną część miała sklejoną za pomocą tejże taśmy. Były łaziki całe w kablach i takie porządnie zabudowane, były z różowymi elementami i ozdobione pluszakami. Było na co popatrzeć!

 

W sobotę w południe, można było posłuchać wykładu dra Harrisona Schmitta – ostatniego człowieka, który był na Księżycu. Astronauta ze swadą opisywał zarówno podróż na Księżyc (3,5 dnia w jedną stronę), jak i sam pobyt za powierzchni Srebrnego Globu. Pokazywał swoje zdjęcia, opisywał eksperymenty, które przeprowadzali i żartował z kanapek z łososiem, które dostali na podróż i które wróciły z nimi na Ziemię. Harrison Schmitt zapytany, kiedy człowiek poleci na Marsa odpowiedział, że nie wie – jest jednak przekonany, że człowiek tam poleci. Jednak w jego opinii zanim to nastąpi, powinny zostać wznowione loty załogowe na Księżyc.

Dla fanów zarówno lotów międzyplanetarnych, jak i dobrej literatury najważniejszy punkt programu miał mieć miejsce w sobotę popołudniu. Andy Weir, autor Marsjanina zgodził się porozmawiać ze swoimi polskimi fanami. Pisarz nie lubi latać samolotem – zapytany o to, co nastąpi pierwsze: człowiek poleci na Marsa, czy on przyleci do Polski – bez zastanowienia odpowiedział, że zdecydowanie lądowanie na Marsie jest bardziej prawdopodobne. Pisarz przywitał licznie zgromadzonych fanów wspólnie ze swoimi kotami, które przynajmniej na początku skupiły na sobie uwagę wszystkich. Szybko jednak przeszliśmy do omawiania „Marsjanina”, nadchodzącej premiery filmu oraz planów na przyszłość. Niestety, ze względu na problemy techniczne, które napotkaliśmy, nie udało się zarejestrować wywiadu. Jedno z pytań, które udało mi się mu zadać brzmiało: długo zbierał Pan materiały do „Marsjanina”. Czy to właśnie realizm był dla Pana najważniejszy przy tworzeniu powieści? Andy odpowiedział, że istotnie mnóstwo czasu spędził na obliczeniach, bo zależało mu na tym, aby wszystko, co opisuje było prawdopodobne. Jak sam stwierdził, jakieś 95% rzeczy, które są w książce jest możliwe do odtworzenia. Dopytany o pozostałe 5% odpowiedział, że najważniejsza rzecz, która jest kompletnie nieprawdopodobna to... wypadek, któremu uległ Mark Watney na początku książki. Atmosfera Marsa jest zbyt rzadka, aby burza piaskowa mogła porwać talerz anteny i cisnąć nim w astronautę i go zranić. Zapytany o to, czy jest podobny do głównego bohatera książki? Czy ma z nim jakieś wspólne cechy? – pisarz najpierw śmiał się, że Mark to jest on, ale zaraz potem dodał, że Watney jest wszystkim, czym on sam chciałby być, może z wyjątkiem tendencji do ładowania się w nieprzyjemne sytuacje. Weir mówił, że cieszy się, że rolę Watneya powierzono Mattowi Damonowi, bo to świetny aktor i idealnie się do tego nadaje. Jest przekonany, że wszystkim film spodoba się tak, jak jemu (tak, Andy Weir już widział „Marsjanina”). Udało mi się również zapytać autora o pięciokątną śrubę, która pojawia się na końcu książki. Andy zaczął się śmiać i powiedział, że jest to epizod kompletnie bez znaczenia fabularnego – pokazuje po prostu, że w momencie utraty przytomności umysł płata figle. Na pytanie, czy zostały mu jeszcze jakieś marzenia do spełnienia, powiedział bezwstydnie, że chciałby napisać scenariusz do odcinka serialu „Doktor Who”.

Autor pracuje obecnie nad kolejną książką, ale nie będą to dalsze przygody Marka Watneya - w fabule mają pojawić się obcy i podróże nadświetlne. Zgromadzeni fani pytali go m.in. o to, czy zna twórczość Stanisława Lema – czytał „Solaris”; czy ma w garażu taśmę izolacyjną – oczywiście, i to nie jedną; czy woli Star Treka czy Star Wars – woli Doktora Who.

Andy Weir okazał się być bardzo sympatycznych człowiekiem, który z dużym humorem podchodził zarówno do pytań, jak i problemów technicznych. Bardzo żałuję, że tym razem spotkanie nie zakończyło się podpisywaniem książek.

ERC 2015 – to świetna impreza, która z pewnością będzie się jeszcze rozwijać. Liczę na to, że organizatorzy na kolejne edycje będą również zapraszać pisarzy sf.

Nagrodę za najciekawsze pytanie do Andy'ego Weira otrzymują: Weronika, Marre i Katarzyna.

Nagrodą jest oczywiście książka „Marsjanin”, a już niedługo wydawnictwo wypuści wersję z okładką filmową!


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Monika 08.09.2015 10:49
Czytelnik

1. Tak promujecie tego "Marsjanina", że moja ochota przeczytania go stale słabnie - jakoś tak mam, że nachalna lub w kółko powtarzana reklama bardziej mnie odstrasza niż zachęca. No bo zawsze mi się wydawało, że produkt dobry sam się obroni, że poza wstępną kampanią mającą poinformować potencjalnych klientów o czymś nowym, reklamować go nie trzeba. W przeciwieństwie do...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
GłowaKsiążek 08.09.2015 11:05
Czytelniczka

O jaaa... Naprawdę masz tylko takie problemy? Lepiej przeczytaj sobie książkę - jest naprawdę dobra i jak widać promuje się też dobrą literaturę. Tak jak dobry sok, dobry samochód, dobrą gazetę i dobrą muzykę.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
TymonT 07.09.2015 17:12
Czytelnik

Tak promujecie tego Marsjanina, że w końcu kupiłem i dzisiaj zaczynam czytać. Jak mnie wkurzy, to już nigdy tutaj nie zajrzę. A jak się okaże dobrą książką, to macie szczęście :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
PAWEŁ82 07.09.2015 16:32
Czytelnik

Jestem świeżo po lekturze i przyznam ze mam wobec niej mieszane uczucia, może nie do końca sprostała moim oczekiwaniom ale bez wątpienia jest to bardzo ciekawy tytuł i wart przeczytania a dla każdego wielbiciela gatunku Science Fiction powinna być pozycją obowiązkową.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
AMisz 07.09.2015 16:21
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post