rozwiń zwiń

„A gdyby napisać historię dokładnie taką, jaką chciałabym przeczytać?”: rozmowa z Claudią Moonever

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
26.03.2024

„Nasze światy”, druga powieść Claudii Moonever, to szalona podróż po rozmaitych uniwersach, w których bohaterowie spotykają… samych siebie. Jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy podejmowali inne decyzje, wybierali inne ścieżki? Z autorką rozmawiamy o jej czytelniczych pasjach i inspiracjach. Pytamy też o to, czy pisarze muszą teraz istnieć w social mediach i jak radzić sobie z pisarską blokadą. A aspirujący twórcy mogą zajrzeć na Instagram pisarki, na którym dzieli się ona cennymi uwagami na temat tworzenia książek.

„A gdyby napisać historię dokładnie taką, jaką chciałabym przeczytać?”: rozmowa z Claudią Moonever

[Opis: wydawnictwo Books4YA] Kolejny dzień w Biurze Podróży Między Światami wywraca życie Suzy i Iana do góry nogami. Gdy oboje zostają oskarżeni o przestępstwa, których nie popełnili, czeka ich karkołomne zadanie.

Aby przywrócić równowagę w światach i udowodnić swoją niewinność, Suzy i Ian muszą naprawić osie zdarzeń. Wyruszają więc w niebezpieczną podróż między wymiarami, która okaże się dla nich krętą drogą do poznania samych siebie i prawdy o tym, co ich łączy.

Czy po wszystkim, czego doświadczą, będą dla siebie kimś więcej niż przyjaciółmi?

„Nasze światy” to opowieść o przemianie młodych ludzi, którzy w poszukiwaniu prawdy muszą skonfrontować się ze swoimi wyobrażeniami na temat siebie i bliskich osób.

Wywiad z Claudią Moonever, autorką książki „Nasze światy”

Sonia Miniewicz: Znalazłam informację, że pisarstwem jesteś zafascynowana od najmłodszych lat. W 2021 roku wydałaś powieść „Most między nami”. „Nasze światy” to twoja druga książka. Od dawna pisałaś do szuflady? Jak wyglądała twoja droga do debiutu?

Claudia Moonever: Do szuflady to odkąd pamiętam! Moja fascynacja zaczęła się od czytania książek, a później pomyślałam: „A gdyby napisać historię dokładnie taką, jaką chciałabym przeczytać?”. Pierwsze pisarskie próby podejmowałam w szkole podstawowej. Wtedy były to zadania na lekcjach, ale nawet taka forma sprawiała mi przyjemność.

Potem, kiedy już odrobinę się rozkręciłam, pisałam dla przyjaciół. Zawsze chętnie czytali moje opowiadania i dawali cenne uwagi odnośnie do fabuły. Miałam kilka podejść do konkursów literackich, ale szybko się zorientowałam, że nie lubię tworzyć pod określony temat czy być ograniczana liczbą znaków. Wrzucałam też swoje dzieła na grupy, gdzie udzielają się beta-czytelnicy. Zachęcona komentarzami ich i przyjaciół zdecydowałam, że już czas wyjść z szuflady, i zaczęłam rozsyłać propozycje wydawnicze.

A potem było czekanie. Tak dużo czekania, że prawie zapomniałam, że napisałam książkę. Pojawiły się różne odpowiedzi, aż w końcu przyszła ta pozytywna.

Masz konto w serwisie Lubimyczytać i jesteś na nim bardzo aktywna. Chętnie piszesz recenzje przeczytanych pozycji? Jakie książki królują u ciebie na wirtualnych półkach? Czy od kiedy sama jesteś pisarką, zmienił się jakoś twój odbiór niektórych powieści, inaczej patrzysz na literaturę?

Sama chyba nie nazwałabym moich ocen recenzjami, na pewno nie są tak rozbudowane, jak powinny. (śmiech) Kilka zdań na temat przeczytanej książki piszę bardzo często. Pozwala mi to lepiej zapamiętać, co mnie w niej poruszyło albo zdenerwowało.

Na moich półkach królują głównie fantastyka, młodzieżówki o rysie science fiction, a także nieoczywiste romanse (chociaż te oczywiste też się zdarzają). Najchętniej czytam właśnie powieści young adult, bo w takim gatunku poruszam się też podczas pisania.

Co do patrzenia na literaturę… dużo się zmieniło. Przestało mi wystarczać, że książka ma ciekawą fabułę. Jeśli język nie wydaje się dla powieści autentyczny, jest większa szansa, że porzucę czytanie. Z kolei jeśli jakiś bohater mocno mnie zaintryguje, rozkładam go sobie na części pierwsze i próbuję zrozumieć, dlaczego tak dobrze na mnie podziałał (a potem wynieść lekcję dla siebie, jak pisać takie postacie).

Czy studia psychologiczne pomogły ci w tworzeniu postaci, ich portretów, budowaniu relacji między nimi? Uważasz, że pisarz powinien być otwarty na świat i innych? W końcu często mamy w głowie wizję autora jako osoby introwertycznej, zamkniętej w domku na odludziu, stroniącej od ludzi.

Studia psychologiczne z pewnością pokazują, jak skomplikowane i złożone są ludzkie charaktery, uczucia czy jakiekolwiek inne aspekty człowieka. Myślę, że świadomość tego pozwala mi tworzyć głębokie postacie, które przecież przed głównymi wydarzeniami w książce miały swoje życia, co musi na nie oddziaływać. Podobnie z relacjami, ale też mnóstwem innych czynników – „nie żyjemy w próżni”, jak lubią powtarzać moi wykładowcy.

Moja wizja pisarza jest nieco inna. Z pewnością ma on introwertyczny tryb, kiedy całkowicie oddaje się pisaniu powieści, ale przed tym jest coś jeszcze – poszukiwanie inspiracji. To nie truizm, gdy ktoś mówi, że inspirację można znaleźć wszędzie. Ludzie, miejsca, zasłyszane rozmowy, zapachy… To wszystko może przynieść inspirację, jeśli znajdziemy w sobie „ekstrawertyczną” ciekawość świata.

Prężnie działasz w mediach społecznościowych – uważasz, że to ważne w tych czasach, by autor nawiązywał kontakty z czytelnikami? Spotkałam się wielokrotnie ze stwierdzeniem, że obecnie pisarze muszą sami dbać o reklamę, bo inaczej książka, choćby nie wiadomo jak dobra, może przejść zupełnie bez echa.

W ostatnim czasie znalazłam w sobie dużo motywacji, żeby te media prowadzić, ale nie zawsze tak było. Należałam raczej do tych osób, które nie przepadają za istnieniem w mediach jako twórcy. Duży nakład pracy, czasu, walka z algorytmami, śledzenie wyników w postaci cyferek… Nie czułam się w tym dobrze i nawet przez jakiś czas to moja przyjaciółka prowadziła mi Instagram (pozdrawiam cię, Monisiu, i dziękuję). Dopiero potem znalazłam na siebie pomysł i wzięłam sprawy w swoje ręce.

Myślę, że autor nie musi prowadzić mediów, ale na pewno warto. Można go znaleźć, poczytać coś więcej o nim samym, wejść w kontakt i wyobrazić go sobie jakoś. Często autorzy dzielą się także odrobiną „prywaty”, dzięki czemu ich odbiorcy czują się bliżej nich i odbierają ich jako autentycznych. Ja jeszcze nie weszłam w ten etap, ale liczę, że za jakiś czas się przełamię. (śmiech)

Co do samodzielnego dbania o reklamę… Osobiście uważam, że to wydawnictwo powinno grać tu pierwsze skrzypce, chociażby ze względu na swoje kontakty i ogólne możliwości (ogromne podziękowania dla całej ekipy books4YA za wszystkie wasze działania, jesteście cudowni!). Oczywiście jeśli ktoś ma szeroką publikę i pomysł na reklamowanie swojego dzieła, niech go realizuje. A jeśli nie, warto pogadać z działem promocji wydawnictwa, jak można się w reklamę zaangażować. Dzięki działaniom autora przy reklamie książka zyskuje „ludzką twarz”.

Na Instagramie prowadzisz cykl „Pisarski backstage”, w którym opisujesz między innymi kulisy powstawania książek. Wspominasz tam, że pomysł na „Nasze światy” przyszedł ci do głowy, kiedy podróżowałaś komunikacją miejską. Pomyślałaś wtedy, że „w książkach podróże między wymiarami zawsze wydają się skomplikowane – co gdyby były tak proste, jak jazda tramwajem?”. Jak ta idea wyewoluowała w książkę? To chyba też dobrze pokazuje, że warto szukać inspiracji wszędzie?

Zaczęło się od jednego pytania, a potem stopniowo pojawiały się kolejne. Skoro można by podróżować do innych światów komunikacją miejską, to dlaczego nie pociągiem? Albo samolotem? Albo czymkolwiek, co może przewozić większą liczbę ludzi? Skoro dałoby się tak, to musiałby istnieć jakiś system, jakieś zasady… To może paszporty, jak przy podróży samolotem?

W zasadzie pytania mnożyły się do momentu, aż je uporządkowałam i wybrałam pomysły, które według mnie dobrze ze sobą współgrały. Pewne aspekty zmieniały się w trakcie tworzenia fabuły, ale najważniejsze idee pozostały takie same. Później narodziły się różne światy, a na samym końcu bohaterowie.

I masz rację, to idealnie pokazuje, że inspirację można czerpać zewsząd.

Udzielasz innym autorom cennych i celnych pisarskich porad – jedna z ostatnich dotyczy na przykład tego, jak radzić sobie z blokadą pisarską. Zdarza ci się taki brak weny? No i przede wszystkim – skąd czerpiesz wiedzę na te tematy? Kierujesz się intuicją, własnymi doświadczeniami?

Myślę, że brak weny jest częstszy niż jej obecność. Na pewno nie czekam, aż wena sama do mnie przyjdzie, bo przez swój obecny styl życia trochę nie mam na to czasu. Zawsze siadam i próbuję pisać dalej według schematu fabuły, który sobie założyłam. Jeśli wybitnie mi nie idzie, wracam do etapu planowania i sprawdzam, czy jest coś, co mogę przemyśleć i udoskonalić. Innym razem odrywam się od pisania i czytam coś, co klimatem może nawiązywać do mojego pomysłu. Aż w końcu czasami daję sobie chwilę odpoczynku – wypoczęta głowa potrafi zdziałać cuda.

W kwestii postów, dużo uwag jest z doświadczenia, ale przez lata systematyzowałam je, czytając poradniki czy wpisy na blogach. Pozwoliły mi one znaleźć swój własny sposób na układanie w głowie różnych technik pisania. Dużo dało mi też samo czytanie i analizowanie tego, co mi się podobało, choć oczywiście odrobina intuicji także się tam znajdzie. (śmiech)

W „Naszych światach” fabuła przedstawiona jest z punktu widzenia Suzy i Iana. Łatwo jest prowadzić taką narrację, wczuć się równocześnie w dwie tak odmienne od siebie postacie?

Jeśli mowa o „Naszych światach”, to było mi dość łatwo na etapie pisania. Trudniej było przed, kiedy tworzyłam bohaterów i zwracałam uwagę na wszystko, co może wpłynąć na ich narracje.

Nasz sposób wypowiadania się i opowiadania o doświadczeniach wywodzi się z dotychczasowych przeżyć – dlatego rozdziały Suzy i Iana tak się od siebie różnią. Na potrzeby techniczne stworzyłam sobie nawet listę słów i zwrotów, których najczęściej używają, żeby narracja była jak najbardziej spójna pomiędzy rozdziałami. Myślę, że tak intensywna praca nad ich stylami narracji i myślenia spowodowała, że późniejsze pisanie dawało mi wiele przyjemności.

Bardzo podobał mi się wykreowany w „Naszych światach” wątek romantyczny – jest taki subtelny i nienachalny. Uważasz, że przyjaźń to najlepszy fundament miłości? A co z tym słynnym gromem z jasnego nieba, uczuciem od pierwszego wejrzenia?

Osobiście tak właśnie uważam. Oczywiście gromy się zdarzają, zarówno w literaturze, jak i w codziennym życiu, ale chciałam dać tym bohaterom coś trwalszego – w mojej opinii to właśnie przyjaźń ma szansę być najbardziej obiecującym fundamentem.

Inne scenariusze też najzwyczajniej mi nie pasowały. Suzy z początku jest postacią, która ma dosyć spore problemy z zaufaniem, nawet wobec swoich najbliższych. Myślę, że gdyby ktoś wyznał jej uczucia w przypływie emocji, jeszcze przed całą lawiną zdarzeń, czułaby się co najmniej speszona i niepewna czyichś intencji. Dlatego powolne narastanie uczuć, od nieśmiałego zaufania po miłość, uznałam za najbardziej odpowiednie.

W Suzy lubię przede wszystkim to, że jest normalna w najlepszym znaczeniu tego słowa. Los ją doświadczył, jednak się nie załamuje. Jest miła, ale potrafi się postawić. „Kiedy kogoś nie lubi, przemienia się ze szczeniaczka w żmiję”. Jaki jest twój przepis na tworzenie takich wiarygodnych postaci, trafiających do serc czytelników?

Bardzo rozczaruję czytających, mówiąc, że nie mam takiego przepisu? Mówiąc serio, przy tworzeniu postaci Suzy wyszłam od założenia, że po tym, co ją spotkało, najbardziej ufa samej sobie. Bardzo chciałam uniknąć z jednej strony zarozumiałości, z drugiej – syndromu ofiary.

Chciałam też uniknąć bycia zbyt blisko któregokolwiek krańca osi idealna–zniszczona. Niejednokrotnie spotkałam się w książkach z postaciami, które były tak idealne, że ich problemy wydawały się nie istnieć. A także z takimi, które zachowywały się wręcz karykaturalnie toksycznie i nie posiadały zdolności do autorefleksji, czego jedynym uzasadnieniem miała być trudna przeszłość. Aż w końcu chciałam, żeby w swojej historii Suzy była jak najbardziej autentyczna i ludzka, i mam nadzieję, że to mi się udało.

Twoi bohaterowie podróżują po wymiarach, gdzie spotykają samych siebie – poznają alternatywne rzeczywistości, widzą, jak mogłyby potoczyć się ich losy. „Nasze wersje z innych uniwersów nigdy nie będą identyczne, jednak to wciąż my”. Czy podczas pisania puściłaś wodze fantazji i zastanawiałaś się, jak mogłoby wyglądać twoje życie w innych wymiarach?

Nie spodziewałam się takiego pytania. (śmiech) Wydaje mi się, że podczas samego pisania nie, ale tak ogólnie, w życiu, to nie raz. „A co gdybym wybrała tamto, a nie to”. Płatki z mlekiem zamiast kanapki. Pójście pieszo zamiast jazdy tramwajem. Praca zamiast studiów. Potem wyobrażałam sobie, jak inna ja żyłaby z innymi decyzjami i czy byłaby szczęśliwsza, czy smutniejsza. Niezależnie od wniosku zawsze miałam dla innych wersji siebie dużo empatii, bo przecież to wciąż byłam ja! (śmiech)

Claudia Moonever - pisarka, tancerka i studentka psychologii zamieszkała w Krakowie. Fanka długich i szczerych rozmów przy kawie, literatury fantasy i science fiction, zafascynowana pisaniem od najmłodszych lat. Członkini teatru tańca „W międzyCzasie”. Prowadzi profil na Instagramie (@moonever_writing), gdzie dzieli się pisarskimi wskazówkami, recenzjami książek oraz swoją twórczością.

Chcesz kupić tę książkę w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla niej alert LC.

Książka jest już w sprzedaży online

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
domekzkart 27.03.2024 19:43
Czytelniczka

Dobrze wiedzieć, co by się chciało przeczytać i móc to napisać :D ja bym siedziała i nie wiedziała, co w ogóle mnie interesuje ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Allmighty Eternally 27.03.2024 08:57
Czytelnik

gdybym napisał historie dokładnie taką, jaką chciałbym przeczytać, byłaby przeraźliwie nudna: 1./byłaby perfekcyjna, w każdym momencie zgodna z oczekwaniami i wyobrazeniami, 2./ wiedziałbym, co sie wydarzy

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sonia 26.03.2024 13:00
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post