Zerko czyli Trzy dni w Karlikanii

Idealna dla nauczycieli matematyki :-). Nie no zależy jak kto lubi, Albo 123 albo ABC. Wiadomo :-)

Idealna dla nauczycieli matematyki :-). Nie no zależy jak kto lubi, Albo 123 albo ABC. Wiadomo :-)

Właśnie wczoraj, kończąc jakaś książkę z serii "Świat jest matematyczny", starającej się zwykłemu śmiertelnikowi przybliżyć i wyjaśnić tajemnice Królowej Nauk, przypomniałam sobie o tej serii.
Pamiętam, że dzieciakiem będąc, czytałam ją z wypiekami na twarzy. Już wtedy byłam molem książkowym, więc rodzice, chcąc mnie nauczyć także liczyć, nie tylko literki składać, zdobyli gdzieś tę książkę. Gwoli wyjaśnienia: jest to pierwsza część serii o fascynujących przygodach Zerka, chłopca mieszkającego w Karlikanii, krainie liczb. To dzięki niemu poznałam podstawy geometrii, dowiedziałam się jak pasjonujące są liczby pierwsze i obliczyłam swoje pierwsze równanie kwadratowe... i wiele, wiele innych. Kolejne książki o przygodach Zerka to "Czarna maska z Al-dżabaru" i "Zerko żeglarz". Oczywiście dużo wody upłynęło od tamtego czasu i nie pamiętam już dokładnie, co było w której części, więc ta recenzja jest niejako zbiorcza; jedno jest pewne - Zerko zabierał mnie, mała dziewczynkę, na niesamowitą przygodę, objaśniając jednocześnie otaczający go świat (a żyje on w niezwykłej, magicznej Krainie Liczb) oraz przybliżając w łatwy i przystępny dla dziecka sposób tajemnice tego dziwnego, obcego języka, jakim jest matematyka. A wszystko to w takiej formie, że czytało się jak najlepszą książkę przygodową. Polecam i dzieciom i rodzicom :)

Właśnie wczoraj, kończąc jakaś książkę z serii "Świat jest matematyczny", starającej się zwykłemu śmiertelnikowi przybliżyć i wyjaśnić tajemnice Królowej Nauk, przypomniałam sobie o tej serii.
Pamiętam, że dzieciakiem będąc, czytałam ją z wypiekami na twarzy. Już wtedy byłam molem książkowym, więc rodzice, chcąc mnie nauczyć także liczyć, nie tylko literki składać, zdobyli...

Książka z której bez wątpienia nauczyłem się więcej matematyki niż przez całą szkołę podstawową. I chyba szkołę w ogóle bo potem było tylko gorzej. Życzę wszystkim podręcznikom do matmy, by miały choć odrobinkę polotu tej zacnej pozycji.

Książka z której bez wątpienia nauczyłem się więcej matematyki niż przez całą szkołę podstawową. I chyba szkołę w ogóle bo potem było tylko gorzej. Życzę wszystkim podręcznikom do matmy, by miały choć odrobinkę polotu tej zacnej pozycji.