Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Paul Claudel
Źródło: Wikipedia
12
7,1/10
Urodzony: 06.08.1868Zmarły: 23.02.1955
Paul Claudel (ur. 6 sierpnia 1868 w Villeneuve-sur-Fère, zm. 23 lutego 1955 w Paryżu) – poeta i dramaturg francuski, symbolista. Członek Akademii Francuskiej. Brat rzeźbiarki Camille Claudel.
7,1/10średnia ocena książek autora
81 przeczytało książki autora
279 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Antologia współczesnej poezji francuskiej André Gide
7,7
Niemożliwością jest pojąć chłodnym spojrzeniem, przestrzeni otaczającej Paula Éluarda. Wiele wysiłku należy włożyć w zrozumienie świata, który nuży Paula Verlaine'a. Natomiast samo przyjrzenie się potwornościom, jakie przynosi Maldoror, nie musi pozytywnie nastrajać do twórczości Comte de Lautréamonta. Jednak czy francuska poezja musi być przyswajalna z lekkością przypisywaną pierwszym lepszym wierszokletom? Aby chociaż zbliżyć się do prób jej zrozumienia, należy dusić się z nadmiaru wzlotów i upadków. Trzeba rozkołysać widziany naszymi oczami świat, w rytm wersów wyznaczanych przez Charlesa Baudelaire'a lub Blaise Cendrarsa. Warto unurzać swoje zmysły w drogocennej piękności, jaką roztaczają wizje symbolistów. Bo osaczenie rozkoszą to chyba jedyna droga do tego, aby nie myśleć, tylko chłonąć to, co niepojęte. Francuscy poeci są mistrzami w sztuce sączenia jadu i pieszczotach duszy czytelnika. Adam Ważyk, pod którego redakcją powstała opisywana przeze mnie antologia, dobrze sobie poradził z doborem odpowiednich autorów. Wyśmienicie połączył ogień w wodą.
"Antologię współczesnej poezji francuskiej" nazwałbym lamusem osobliwości w którym niepospolici wariaci prześcigają się w mówieniu aluzjami. Oczywiście mam na myśli wariactwo w pozytywnym tego słowa znaczeniu, które charakteryzuje się wyrażaniem tajemniczego sensu ludzkiego bytu. W taki sposób o zadaniach poezji napisał Stéphane Mallarmé. Nakładając czytelnikom opaski na oczy, poeci zmuszają nasze umysły do pracy. Wprowadzenie symboli wewnętrznych przeżyć, umożliwia nam tym samym lepsze doznawanie tego co czytamy, bez zbytniego zagłębiania się w rozumowe postrzeganie treści. Bo przecież liryka to namiętność płynąca z serca, niepotrzebne jest włączanie do niej pracy umysłu.
Zawarte w antologii obrazy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Surrealistyczne widoki szybujące w abstrakcji. Potępieńcze tony Gérarda de Nervala z palącym się u jego stóp gruntem czy też połączenie miłości z barbarzyństwem u Charlesa Baudelaire'a. Nad tym wszystkim przetacza się z łoskotem potężna poetycka samotność, której nie uleczą szeptane pocałunki samotnych dusz. Może ktoś powie, że to pisana wierszem starzyzna sprzed lat. Jednak mając do czynienia z tak potężną alchemią słowa, aż się lgnie do francuskiej cyganerii, sprzedającej być może tylko złudzenia. Twórcy pokroju Saint-Pol-Rouxa dotykają realności przez sen. Dokonują odkryć o jakich współczesnym nam poetom się nie śniło. Ich metaforyczne przerosty odciągają nas od ziemskich spraw, odwracają uwagę od tego, czego lepiej sobie oszczędzić podczas krótkiego życia.
Adam Ważyk połączył miłość z bólem umierania. Zawarł w swym dziele tak wiele kontrastów i rozbieżnych artystycznych orientacji, że aż można wyrazić podziw nad bardzo dobrą jakością jego pracy. Przedstawił nieporządek umysłu ludzi, których emocje wstrząsnęły światem i uformowały nurty do dziś nas obejmujące. Złączył satanistyczny grymas Baudelaire'a z cuchnącym i przyrównanym do ropiejącej krosty Paryżem Rimbauda. Przeciwstawił idyllicznym rozmowom Merkurego z Wenus, śmierć radości wyrażoną w pochwale cmentarnej obecności. Antologia, którą przeczytałem, pozwoliła mi dostrzec różnice, niewidoczne podczas studiowania wydań wierszy pojedynczych poetów. Czytając ich wybrane dzieła, mogłem się przyjrzeć całościowo sylwetkom twórców, którymi w przyszłości się zainteresuję. To kompendium wiedzy o wrażliwości francuskiej liryki, w bardzo dużym stopniu pomogło mi usystematyzować wiadomości przeze mnie już posiadane.
Symboliści francuscy (od Baudelaire'a do Valéry'ego) Charles Baudelaire
8,0
W drżącym od upalnego powietrza "Popołudniu fauna" Stéphane’a Mallarmégo dostrzegam to wszystko, co równie dobrze mogłoby zostać przeze mnie wyśnione. Jednak gdybym zawierzył tej poezji mglistych zarysów i oddał się podziwianiu pochodu symbolistycznych czarodziejstw, to nie wiem czy oderwałbym swoje zakochane w tych tajemniczych dalach spojrzenie. Bowiem czytając wiersze symbolistów, ulegam specyficznej grze ludzkiej myśli, w której niejasność przeżyć dominuje nad faktami. Malujący ryzykowne metafory poeci zawsze wygrywają z moim zdrowym rozsądkiem. Ich słowne pejzaże są niczym uwielbiane przeze mnie malarskie dzieła impresjonistów, ulotne i przyprawiające o zawrót głowy chwilą, która burzy wszystko, co zastane od wieków. Dlatego też chętnie się wyprawiam na te opuszczone przez czytelników bezdroża wizjonerów, zbiorowisko wszelkich pragnień i tęsknot.
Zamiast nazywać, lepiej sugerować. Opis zastąpić aluzją. Wywyższyć sugestię i ozdobić ją ornamentem antycznej prostoty. Nie wiem czy to już zalążki daleko posuniętego buntu, jednak z pewnością jest to wielki krok w poetyckich badaniach nad absolutem. Poezja nieokreślonych kształtów dla niektórych może się wydać nieco mniej świeża ale to właśnie ona potrafi chyba najlepiej odsłonić przepaście ludzkiej jaźni. Świadoma swej potęgi, przejmuje przy tym słodyczą często nieskrywanego lenistwa, kiedy swobodnie płynąca myśl rozmywa się gdzieś w meandrach Lety. W rzece zapomnienia z pewnością nie zginą za to dzieła Arthura Rimbauda i Charles’a Baudelaire’a. Te pełne bluźnierczej spowiedzi utwory są jak meteory na poetyckim niebie, przelatują nagle i równie szybko gasną.
W trosce o słowo warto pochylić się nad jego zdolnością do wyrażania czystej idei, to właśnie symboliści zaczęli wykorzystywać poezję nie tylko do opisywania zjawisk dostępnych zmysłom. To już nie jest epoka Victora Hugo, klasyczna retoryka musi ustąpić pod naporem dwuznaczności i zaledwie odcienia tego, co chcemy zobaczyć. Dostrzeżenie zarysu to wielka przygoda dla inteligencji czytających a odsłanianie universum z wykorzystaniem poezji uczuć i zmiennych nastrojów to jak przymierzanie się do zdumiewających odkryć. Poezję symbolistów uważam za Biblię następnych pokoleń poetów, warto do niej co jakiś pielgrzymować w poszukiwaniu ukrytego tajemnego sensu. Ponieważ jej moc jest ciągle wielka, nawet wtedy, kiedy wyszeptana stwarza wrażenie zaledwie echa dawnej potęgi.
Niektórzy z nich mogliby uchodzić za czekających na ostateczność w posępnym nastroju dekadentów. To jednak wyśnione przez nich piękno nigdy nie zaginie, swoją granitową trwałością już dawno osiągnęło literacką nieśmiertelność. Obecnie z powodu znudzenia szerokiej publiczności bardziej nieme, jednak dręcząca wszystkich nieuchwytność uczuć pochodzi właśnie z tamtych odległych rejonów. Dlatego co jakiś czas każdy z nas przypomina sobie o bardziej wyszukanym śnie, w którym za płynną zasłoną można co chwilę dostrzec błyskawice olśnień. To nic innego jak przebłyski uroczej stylizacji, błądzących poprzez nasze marzenia wspomnień o pasjonującej epoce symbolistów. Jednak żeby odnaleźć się pośród tak starych dekoracji, należy spełnić dwa podstawowe warunki. Pokochać złudzenia i uznać niewidoczne za najpiękniejsze.