Anglistka, gdynianka, pisarka. Zadebiutowała w 2013 roku anglojęzyczną powieścią Oenone. W kolejnych latach ukazały się: dwutomowa powieść przygodowo-obyczajowa Tangents (przetłumaczona także na język szwedzki),nowele The Belt i The Garden oraz opowiadanie Coming home for Christmas. Kolekcjonerka płyt, miłośniczka psów, fanka zespołu The Tea Party. Marzy o ponownej wizycie w Kanadzie i zwiedzeniu jej wzdłuż i wszerz. Psychopomp jest jej pierwszym utworem wydanym w języku polskim.https://www.facebook.com/AgathaRaeAuthor/
To doskonała odskocznia od kryminałów.
Cudowne lata 90. Wracają wspomnienia z dziecięcych lat.
Wakacje u babci🧓 beztroskie życie w podstawówce i oczywiście niezawodna gra pegasus.
Właśnie do takiego okresu przenosi czytelnika AGATHA RAE.
Poznajemy tutaj Aśkę nastolatkę, która będąc na sportowym obozie doznaje dziwnego "spotkania".
Jak się okazuje stała się przewodnikiem dusz.
Od tej chwili będzie musiała w swoim życiu znaleźć miejsce na szkołę, miłość a także zmarłych, którzy nawiedzają ją licząc na pomoc.
Zacząłem ją czytać około północy.
I powiem Wam, że budziłem się i patrzyłem czy nikt nie siedzi na łóżku.
Mega wciągająca powieść
@agatha_rae_writer wielkie uznanie w oczach początkującego pisarza.
Dzięki tej książce przypomniałem sobie o dawno zapomnianej Nirvanie. Od lat pochłania mnie przecież rap.
Przedziwne i przyjemne to wrażenie czytać powieść tak mocno umiejscowioną w swoim rodzimym mieście. To raz.
Dwa, że cała lektura przyprawiała mnie o dojmujące odczucia czytania fanficka, młodzieżowej powieści, lekko naiwnej obyczajówki. Wszystko potęgował pierwszoosobowy rodzaj narracji, więc miałem wrażenie, że czytam quasi pamiętnik albo auto-fantazję koleżanki z podwórka (autorka mieszka w Gdyni i chyba nie różni się znacznie rocznikowo ode mnie, więc całkiem realny scenariusz). Zaś przez rytm zdarzeń wyznaczany zajęciami uczniowskimi/studenckimi nasuwały mi się skojarzenia z... Harrym Potterem... Nic z tych rzeczy nie jest nawet szczególnie negatywne, a mi przyjemnie było doznać takiej odmiany po hard sci-fi jakie czytałem wcześniej.
Nie tylko gdyńska lokalizacja była mi bliska. Najntisy to dekada mojej młodości i przyznam, że wielokrotnie się uśmiechnąłem do własnych wspomnień. Jednak trochę za dużo było tej sentymentalnej przyprawy. Jak na mój gust autorka przesadnie epatowała kliszami sprzed 30 lat, serwując nam cała pokaźną playlistę hiciorów wymienionych tytułami.
Sam pomysł instytucji psychopompa (a raczej zaadaptowanie tego elementu folkloru) jest świetny. Niestety ten wątek w pewnym momencie odchodzi na bok, najważniejsze stają się wątki obyczajowe, zaś później, przy okazji śledztwa, kontakt z drugą stroną odbywa się na zupełnie innych zasadach. Okazuje się, że duchy mogą ingerować w nasz świat, przebywać tutaj dużej, wystarczająco żeby pomagać swoim przodkom. Moim zdaniem rozwodniło to i spłyciło początkowy zamysł