Kosa. Niczego nie żałuję Dariusz Faron 6,5
ocenił(a) na 63 lata temu "Kosa. Niczego nie żałuję". Czy warto przeczytać?
Z jednej strony warto, a z drugiej nie warto. Ludzie, którzy mają za sobą kilka z głośnych pozycji na temat polskiego futbolu, takich jak np. "On, Strejlau", "Kowal. Prawdziwa historia", "Szamo" czy "Wójt. Jedziemy z frajerami! Całe moje życie" raczej nie znajdą tutaj nic odkrywczego. Identycznie rzecz się ma z ludźmi interesującymi się historią futbolu, którym patologie w PZPN-ie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych nie są obce, podobnie jak kontrowersyjna osoba legendarnego prezesa Atletico Madryt – Jesúsa Gila. Nie chodzi jednak o to, że Kosecki opowiada o sprawach czy ludziach, o których wielu opowiadało już przed nim. Bardziej mam na myśli to, że jego wywody nie wnoszą nic nowego. Wiele historii przytoczonych przez Kosę ma potencjał, ale ten, który był ich uczestnikiem, ewidentnie stara się chronić tyłki współuczestników. Na zgrupowaniach kadry za czasów świetności Romana Koseckiego alkoholu raczej nie wylewano za kołnierz i każdy zorientowany w temacie doskonale o tym wie. Wiadomo też mniej więcej, kto był najbardziej imprezowy, a książka "Kosa. Niczego nie żałuję" tej wiedzy nie uzupełnia. Co się zadziało w Vegas, zostaje w Vegas. Niestety. Czytelnicy z krótszym stażem powinni być jednak bardziej ukontentowani ode mnie.
Dla kogo jest książka "Kosa. Niczego nie żałuję"?
Na pewno dla osób, które chciałyby powspominać lub poznać piłkarskie lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku, w których profesjonalizacja futbolu nie stała jeszcze na takim poziomie, jaki mamy dziś. Rozdziały są krótkie, napisane prostym językiem i bez owijania w bawełnę, więc całość czyta się szybko. Docenią to na pewno ludzie mający niewiele czasu na lekturę, chociaż minusem takiej formy jest spory niedosyt, który pozostaje po przeczytaniu tej książki. Pełna ona jest niedomówień i sprawia wrażenie jakby była jedynie zarysem czegoś większego. Szkoda, bo przy niektórych fragmentach można się pośmiać, a przy innych złapać z niedowierzaniem za głowę. Kosecki broni się przede wszystkim przed napisaniem czegoś, co mogłoby się nie spodobać jakiejś znanej personie oraz właściwie zamknął drzwi do swojego życia prywatnego. Były kapitan reprezentacji Polski od 1988 roku żonaty jest z Jadwigą, z którą ma syna Jakuba. Są oczywiście tematy, których nie wywleka się na światło dzienne, ale żałuję, że Pani Jadzia pojawia się epizodycznie i właściwie czytelnik nie dowiaduje się o niej nic, a Kuba zaliczył tylko epizod związany z transportowaniem dolarów w pieluszce. Kilkunastoletnia kariera Kosy w ławie poselskiej również została sprowadzona do jednego, krótkiego rozdziału.
Więcej na: https://legendysportu.pl/roman-kosecki-kosa-niczego-nie-zaluje-recenzja-ksiazki/