Cytaty
- Latanie... jest jak pierwsza miłość. Jak zakochanie. Nie umiałem znaleźć porównania, dopóki cię nie spotkałem.
Przystojny mężczyzna z irokezem już go nie słuchał. Wysunął się z cienia i spojrzał do góry na balkon, na całującą się parę. - Tak po prostu się poddajesz? - zagadnął go kompan. -Oddasz ją bez walki temu Piotrowi? Zapytany uśmiechnął się i zmrużył oczy. - Ja? Poddać się? Azazelu... ludzie się zmieniają, wypadki się zdarzają... zobaczysz, ona jeszcze będzie moja...
Prawdziwi przyjaciele. Kto by pomyslał, ze znajdę ich w piekle.
Charon przerażał mnie bardziej niż Śmierć. Mimo, że obydwoje najwyraźniej zaopatrywali się w tym samym butiku. -Nie znasz przypadkiem Śmierci?- zagadnęłam. -To moja siostra- odparł. Współczuję rodzicom...
- Achilles był jego synem?! Ten Achilles? Ten?! - Nie rozumiem, czym się tak podniecasz. Mityczni czy biblijni herosi byli w większości potomkami aniołów. Tacy lu-dzie się nie rodzą. Wow... pomyślałam o Pudzianie. Nie... on jest człowiekiem. Półbóg nie reklamowałby piwa.
- Mam pewien problem – stwierdził Beleth. - A raczej my wszyscy mamy pewien problem. Blondwłosy Lucyfer lekko pobladł. Jego pierś ukryta pod białą koszulą z szerokim żabotem zaczęła poruszać się w rytm nerwowego oddechu. - Co znowu zrobił Azazel? – zapytał głucho.
Znajdowałam się w miejscu poza czasem. Tutaj przeprowadzano targi o dusze zmarłych. Potrzebny był do tego anioł, diabeł oraz oczywiście denat eskortowany przez Śmierć. -No bez jaj!- krzyknęłam.-Znowu?! Nie wiem, kto mi to zrobił, ale się doigrał. Nikt nie będzie mnie mordował bez ważnego powodu!
-Stamtąd nie można wrócić- odparł głucho Beleth.- Straciłem ją...Na zawsze... -Och, daj spokój. Nie doceniasz Wiktorii.- Azazel znowu zaklaskał z uciechy.- Czuję w kościach, że będzie niezła zabawa.
- CO?! - ryknął Szatan. Po trybunach potoczył się głośny gwar rozmów. Ktoś krzyknął, ktoś zemdlał, ktoś oblał się herbatą. Normalka w takich sytuacjach. Już się przyzwyczaiłam, że wzbudzam tyle emocji podczas rozpraw.
...diabły przestały już wydawać mi się szaleńcami posiadającymi boską moc. Teraz wydawały mi się wygłodniałymi seksualnie szaleńcami posiadającymi boską moc...
- Jak to jest móc latać? - zapytałam. Zapatrzył się w przestrzeń i uśmiechnął smutno do własnych wspomnień. - Nie da się tego opisać słowami... Latanie było jedyną rzeczą, którą opłakiwałem po strąceniu z Niebios. Niczego poza tym nie żałowałem.