Yowitta

Profil użytkownika: Yowitta

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 4 lata temu
257
Przeczytanych
książek
268
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
8
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Parafrazując słowa jednego z bohaterów zbioru opowiadań..Wcześniej tylko przypuszczałam, teraz wiem to na pewno-gościu ma łeb jak sklep.

To bodajże czwarta pozycja tego autora jaką miałam okazją przeczytać i tym razem mogłam się raczyć aż czterema opowiadaniami.

Cztery opowiadania.

Cztery zupełnie inne fabuły.

Cztery totalnie różne narracje.

Taak..jak dla mnie King jest mistrzem narracji. Bawi się nią. U niego nic nie jest przypadkowe, wszystko jest od początku do końca przemyślane. Jak bardzo, widać w tych czterech różnych opowiadaniach.
Słownictwo, budowa zdań, sposób opisywania zdarzeń, wszystko zależy od tego, kto jest narratorem. Nawet jeśli narrator jest poza światem przedstawionym, to sposób w jaki opowiada jest charakterystyczny dla tego właśnie a nie innego utworu.
Jestem skłonna przypuszczać, że przewijające się w książce tu i ówdzie zdanie, mówiące o tym, że to nie opowiadający jest ważny a opowieść, zostało użyte przewrotnie, bo w zależności od tego, kto opowiada, cała opowieść jest opowiedziana właśnie tak, a nie inaczej. Jedyne opowiadanie, w którym opowiadający prawie wcale nie daje o sobie znać jest" Zdolny uczeń".
Do jakiego stopnia King bawi się tym, w jaki sposób pisze widać "Ciele", gdzie serwuje nam kolejne dwie próbki narracji w mini opowiadaniach-"Study City" i "Zemsta Tłustodupskiego Hogana". Używa w nich zupełnie innego języka. Obydwa mogą wydawać się głupie i bezsensowne, ale czuję się w nich logikę rozumowania kilkunastoletniego chłopca.
Nie zgadzam, że to o Tłustodupskim jest obrzydliwie i nie wiadomo po co się tam znalazło i kompletnie nie ma sensu. Sens jest taki, że przez wszystkich wyśmiewany pulchny dzieciak raz jeden w życiu czuję się zwycięzcą. Zemścił się na całym miasteczku w jedyny sposób jaki mógł- zdaniem jego kilkunastoletniego autora. Nie ważne, że ojciec spierze mu porządnie skórę po powrocie do domu, a inne dzieciaki naśmiewając się z niego odtąd nazywać go będą Rzygaczem. Ważne,że raz jeden, jedyny w skrytości ducha może zatriumfować.
To właśnie Tłustodupski doprowadził najpierw do sprzeczki z Teddim i Vernem o brak zakończenia, przez co Gordie, jako "twórca" poczuł się niezrozumiany, a potem do bardzo głębokiej, jak na chłopców w tym wieku rozmowy z Chisem -o przyjaciołach, który ciągną cię w dół i o tym jak trudno w małym miasteczku wyrwać się spod jarzma etykietki, wprzyklejanej przez współmieszkańców, którzy nawet nie zadają sobie trudu, żeby cię bliżej poznać, wystarczy, że znają twoja rodzinę.


Ja osobiście każde z tych opowiadań oceniam na 9 gwiazdek.
"Czterech pór roku" nie można tak po prostu przeczytać, odstawić na półkę i zapomnieć.

Że pierwsze z nich jest słabe?
Jak dla mnie jest genialne. Prosta historia o zwykłym facecie-Andym, któremu los rzuca kłody pod nogi, a ten mimo to się nie poddaje i dokonuje rzeczy niezwykłej. Prosta historia opowiedziana przez innego prostego faceta, Rudy'ego, który większość życia spędził za kratami.
Jasne. Prawie nikogo z nas nie zaskakuje, bo prawie każdy widział film i prawie każdy wie, że główny bohater jest niewinny i nie zamierza, z powodu braku dowodów swej niewinności, zgnić w więzieniu.
A co do filmu, strasznie go podrasowali, dodając kilka mocnych wątków. Przez to, czytając, w swojej głowie uprzedzałam fakty, których w książce nie było.

"Zdolny uczeń"..niesamowita, przerażająca, nie dającą się przewidzieć, trzymający w napięciu fabuła, z nieustannymi zwrotami akcji. No i King zmusza czytelnika do stawiania sobie pytań, pytań, które stawiają również bohaterowie: czy ja wtłoczonych w taki a nie inny moment dziejowy, w takie a nie inne okoliczności, pozwoliłbym dojść do głosu tej okrutnej stronie swojej natury. Albo czy sprzedałbym przyjaciół za niewypowiedzianą obietnicę miski ciepłego gulaszu, kiedy od tygodni, miesięcy mój żołądek nie był syty. Czy dla mnie tak zwany "menel" cuchnący alkoholem , to tylko "menel", który nic sobą nie reprezentuje, czy jeszcze człowiek, który ma takie same prawo do życia a przede wszystkim do szacunku, ze strony otoczenia, jakie roszczę sobie ja. Czy wreszcie pytanie o to, czy Bóg istnieje..

"Ciało" pozornie banalna historia o czterech dwunastoletnich chłopcach, którzy wybierają się na samotną wyprawę w plener, aby na własne oczy, pierwszy raz w życiu zobaczyć trupa, jest pretekstem do sięgnięcia autora w głąb siebie, o spytanie samego siebie o to, czy pozornie niewinne zdarzenia nie powodują w naszym życiu fatalnych w skutkach, zbiegów okoliczności, mogących decydować o czyimś życiu i śmierci, ale też sukcesie.
Moment z pijawkami genialny, z psem na wysypisku również, o przejściu przez most nie wspomnę.
No i ten wstęp do opowiadania. W końcu ktoś w końcu nazwał to, co czuję kiedy, patrząc komuś w oczy z wypiekami na twarzy opowiadam o tym, co siedzi głęboko w mojej głowie, a potem widzę jak te oczy patrzą na mnie jak na wariata i już wiem, że do ich właściciela nie dotarło, ani jedno moje słowo, a nawet jeśli dotarło to po drodze zgubiło cały swój sens.
Ból bycia niezrozumianym..
Dodam jeszcze, że King strasznie tu się wybebeszył, każdy domyśli się, że główny bohater to alter ego autora a w całości jest sporo wątków autobiograficznych.
Brawo za odwagę..

"Metoda oddychania" początkowo jest nudnawa, bo taka miała być, bo facet który, ją opowiada jest strasznie nudny. Dopiero gdy głos zabiera kolejny starszy pan z opowieścią o swojej ciężarnej pacjentce zaczyna robić się ciekawie.

Na końcu mamy kilka słów od autora iii.. teraz wiem już wszystko- ja wiem. Przynajmniej tak mi się wydaje.
To lekkie pióro, ta "potoczyzna" widoczna w dialogach i w narracji pierwszoosobowej, nie stroniąca od wulgaryzmów, (tak jak wcześniej przypuszczałam) jest zabiegiem celowym i to właśnie nie pozwala mi wycenić tego co pisze King na dziesięć gwiazdek.
Od arcydzieła wymagam czegoś więcej. Czego? Sama nie wiem..Może większej elegancji i subtelności w słowie?
No i chwała mu za skromność i pokorę w stosunku do własnej twórczości.

Jak dla mnie King jest wielki,
bo jest cholernie "solidny", w tym co robi(tego słowa właśnie mi brakowało- "solidny"),
bo nie wiem jak to robi, ale od pierwszych wersów, zabiera mnie w miejsca, w które nigdy bez niego bym nie trafiła,
bo pobudza moje szare komórki do myślenia,
bo zachwyca słowem ,
bo subtelnie bawi, nierzadko czarnym humorem,
bo tak trafnie ubiera w słowa moje myśli, których sama nazwać nie potrafię,
bo nie serwuje mi "odgrzewanych kotletów", nie tylko jeśli chodzi o fabułę, ale przede wszytkim o sposób prowadzenia narracji pokazując,że..

ważne jest nie tylko to "co" pisze, ale przede wszystkim to "jak" się piszę.

Parafrazując słowa jednego z bohaterów zbioru opowiadań..Wcześniej tylko przypuszczałam, teraz wiem to na pewno-gościu ma łeb jak sklep.

To bodajże czwarta pozycja tego autora jaką miałam okazją przeczytać i tym razem mogłam się raczyć aż czterema opowiadaniami.

Cztery opowiadania.

Cztery zupełnie inne fabuły.

Cztery totalnie różne narracje.

Taak..jak dla mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy rozdział mnie rozłożył, zanim dobrnęłam do końca.
Od samego początku wiadomo,że coś się wydarzy, nie wiadomo tylko co. Narrator odmierza czas do tej chwili..w minutach. A potem się zaczyna.
Przebrnęłam przez moment, kiedy główny bohater sterroryzowany przez jakiegoś wielkiego, zamaskowanego, umazanego (prawdopodobnie) krwią psychola przybija sobie dłoń do podłogi, ale kiedy obok jego dłoni ląduje dłoń żony i okazuje się, że kolejny gwóźdź jest przeznaczony dla niej.. -byłam bardziej zszokowana niż główny bohater.
Po prost zamknęłam książkę i odłożyłam na półkę. Przez cały dzień "dochodziłam do siebie", a kolejnego dnia sięgnęłam po coś innego.

Po tygodniu, czy dwóch, jak już nie miałam co czytać i przetrawiłam, to co do tej pory przeczytałam w pierwszym rozdziale, znowu sięgnęłam, po "Czarnego anioła". Było warto.

Pierwszy rozdział-mistrzowski.

Całość- rewelacja.
Wszystko: konstrukcja fabuły, atmosfera okrucieństwa, odrobina mistycyzmu i tajemnicy, dialogi, dawkowanie grozy, bardzo wyraziści bohaterowie, wątki fantastyczne..nawet ta odrobina erotyzmu, na którą z ciekawością czekałam i już myślałam ,że się nie doczekam.
(Mój znajomy, swego czasu fan Mastertona, wychwalając kiedyś jego twórczość, nie omieszkał wspomnieć z lubieżnym uśmieszkiem ,że w każdej jego książkach jest sex i to sex przez wielkie "S").
Finał tez dobry, choć troszkę zawiało mi hollywoodem- w końcówce mamy nawrócenie "niekompletnego", konającego grzesznika- największego mąciciela powieści.
Nie zdradzę kogo, bo sama dałam się wywieźć w pole, a potem zaskoczyć.
Na koniec dodam, że jest to najlepszy horror, jaki do tej pory przeczytałam. Na prawdę się bałam i to niejednokrotnie.
Gorąco polecam miłośnikom horrorów. Nie będą zawiedzeni.

Pierwszy rozdział mnie rozłożył, zanim dobrnęłam do końca.
Od samego początku wiadomo,że coś się wydarzy, nie wiadomo tylko co. Narrator odmierza czas do tej chwili..w minutach. A potem się zaczyna.
Przebrnęłam przez moment, kiedy główny bohater sterroryzowany przez jakiegoś wielkiego, zamaskowanego, umazanego (prawdopodobnie) krwią psychola przybija sobie dłoń do podłogi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka strasznie mnie rozczarowała. Do sięgnięcia po nią skłoniło mnie nazwisko autora i muszę szczerz przyznać,że spodziewałam się po Mastertonie czegoś dużo ,dużo lepszego, tymczasem jak na horror jest słabiuteńka, choć ma mocne momenty.
Pierwszy rozdział genialny.Później stopniowo całe napięcie i cała groza gdzieś ulatują.
Już drugi rozdział jest dużo, dużo słabszy.
Zło, dla fana horrorów, jest najstraszniejsze i najatrakcyjniejsze za razem, gdy czai się w ukryciu a potem atakuje stopniowo i z zaskoczenia, a tu zanim akcja na dobre się rozkręciła, główny bohater straci kolejna żonę i został całkowicie sparaliżowany. Jakby tego było mało po tej całej tragedii jaka go spotkała, autor włożył mu w usta kilka wyświechtanych banałów, które zwykle mówią bohaterowie w takich sytuacjach. To sprawiło, że trudno było mi mu współczuć. Nie czułam ani jego bólu, ani żalu. On sam też nie czuł go zbyt długo.
Na dokładkę pojawiła się atrakcyjna pani doktor..(Facet stracił w krótkim czasie, w tragicznych okolicznościach dwie żony, ale co tam.. przecież może znowu się ożenić.) Ten nie do końca rozwinięty,ale jednak obecny, wątek miłosny, moim zdaniem, był całkowicie niepotrzebny.
Podobał mi się moment, w którym dwójka detektywów, razem z panią doktor odkrywają, że coś jest nie tak ze ścianą w pokoju syna głównego bohatera. Kiedy ręka jednego z nich znurkowała aż po pachę, chyba, w tajemniczej jamie w pokoju syna głównego bohatera, czekałam w napięciu co będzie dalej.
Niesamowita była też podróż do krainy snu, szczególnie ta pierwsza, ale kolejne też były niezłe.
A pomysł z wojownikami nocy? Dobry, tylko za dużo mieli tego osprzętu, jak na mój gust i prawie wcale z niego nie korzystali.
Przeczytałam do końca. Ciekawiło mnie jak Masterton wybrnie z tej całej historii, jak ja zakończy.
Jak dla mnie słabą stroną nie tyle jest fabuła, co mało wyraziści i mało wiarygodni emocjonalnie bohaterowie. No i trudno nazwać to "coś" horrorem, thrillerem nawet.
Po przeczytaniu całości sprawdziłam jeszcze datę pierwszego wydania, na początku książki- 1988.
Tak, to wiele tłumaczy.
Nie każdy rodzi się mistrzem- to nie jest zgryźliwa uwaga, bo z pewnością niełatwo jest napisać dobry horror.
Jeśli ta książka była etapem w rozwoju twórczości autora i jeśli dzięki niej, i być może jej podobnym, mogę karmić swój umysł i swoją wyobraźnie czyś takim jak "Czarny anioł", to wybaczam, a czasu jaki z nią spędziłam nie uważam za stracony

Książka strasznie mnie rozczarowała. Do sięgnięcia po nią skłoniło mnie nazwisko autora i muszę szczerz przyznać,że spodziewałam się po Mastertonie czegoś dużo ,dużo lepszego, tymczasem jak na horror jest słabiuteńka, choć ma mocne momenty.
Pierwszy rozdział genialny.Później stopniowo całe napięcie i cała groza gdzieś ulatują.
Już drugi rozdział jest dużo, dużo słabszy....

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Yowitta

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [2]

Dennis Lehane
Ocena książek:
6,9 / 10
22 książki
2 cykle
360 fanów
Stephen King
Ocena książek:
7,0 / 10
169 książek
14 cykli
15911 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
257
książek
Średnio w roku
przeczytane
6
książek
Opinie były
pomocne
8
razy
W sumie
wystawione
245
ocen ze średnią 6,7

Spędzone
na czytaniu
1 067
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
4
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]