rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Po jakże "rzetelnej" recenzji Pawła Opydo o "Roku w Poziomce" zapragnęłam sprawdzić, czy diabeł rzeczywiście taki straszny jak go malują. Nie złapawszy w bibliotece pierwszej części, wzięłam drugą - "Powrót do Poziomki".
I chyba nigdy nie przeczytałam gorszej książki.
Pierwsze wrażenie - 'O mój Boże! Ile zdrobnień!'
Po pierwszych trzydziestu stronach odstawilam powieść, nie mogąc przełknąć zdrobnień, głupoty głównej bohaterki, a najbardziej tej absurdalnej sytuacji z wyjazdem Witolda.
Wróciłam do niej po dwóch godzinach i butelce piwa.
Ewa jest dla mnie jedną z najgorzej zaprojektowanych bohaterek. Głupia, naiwna, wyolbrzymiająca wszystko co się tylko dzieje (Witold przyjechał taksówką spity - on już popadł w alkoholizm, już trzeba go do noclegowni odstawiać, przecież on zaraz rodzinę zabije! Serio?).
Miałam ochotę spalić ją na stosie od początku powieści. To jest dorosła i odpowiedzialna kobieta, żona, matka, właścicielka firmy? Jej profesja kłóci się z tym jaka Ewa jest.
Kolejną kwestią, sytuacje z powieści.
Sytuacja z policją. Ci, którzy przeczytali, będą eiedzieli o jaką chodzi. Policjanci nie mają czasu by spełniać zachcianki pisarek!
Sytuacja na lotnisku. Kto przy zdrowych zmysłach porzuca bagaż? Ach. Ewa nie ma krztyny zdrowego rozsądku.
Sytuacja w Indiach. Sikh mówiący biegle po polsku. Nie wierzę w to.
I ten wątek pseudokryminalny z Andrzejem.
Nic jednak nie dobiło mnie bardziej, niż wszechpotężne, wszechwiedzące medium jakim jest Ta Michalak, czyli Katarzyna Michalak we własnej osobie, jak mniemam.
Przyłapała Ewkę z Andrzejem, wcisnęła Jaśce "Rok w Poziomce, rozkazała Ewce jechać do Indii bo Witold.
Jak pragnę zdrowia, książka by się bez tego obeszła.

Podsumowując moją subiektywną recenzję - nie polecam. Chyba, że jesteście zdrowo nietrzeźwi i nie macie nic innego pod ręką.
Tekst jest opisem moich wrażeń i nie miał na celu nikogo obrazić. Pozdrawiam ;)

Po jakże "rzetelnej" recenzji Pawła Opydo o "Roku w Poziomce" zapragnęłam sprawdzić, czy diabeł rzeczywiście taki straszny jak go malują. Nie złapawszy w bibliotece pierwszej części, wzięłam drugą - "Powrót do Poziomki".
I chyba nigdy nie przeczytałam gorszej książki.
Pierwsze wrażenie - 'O mój Boże! Ile zdrobnień!'
Po pierwszych trzydziestu stronach odstawilam powieść, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Przeczytałam kiedyś tutaj, w jednej z opinii, że Silmarilion to styl życia. Pozdrawiam serdecznie owego Użytkownika ;)
Silmarilion wymaga potężnego skupienia, do zapamiętania takiego ogromu nazw i imion. Nie wolno się rozpraszać w trakcie - inaczej wszystko się zapomni.

Nie umiałam przebrnąć przez Władcę Pierścieni i Hobbita. Nie wiedzieć dlaczego.
Jednak po lekturze Początku dam szansę wyżej wymienionym powieściom.

Jest to książka, do której będę wracać. To inny świat. Mój świat. Świat, do którego nareszcie czuję, że należę.

Przeczytałam kiedyś tutaj, w jednej z opinii, że Silmarilion to styl życia. Pozdrawiam serdecznie owego Użytkownika ;)
Silmarilion wymaga potężnego skupienia, do zapamiętania takiego ogromu nazw i imion. Nie wolno się rozpraszać w trakcie - inaczej wszystko się zapomni.

Nie umiałam przebrnąć przez Władcę Pierścieni i Hobbita. Nie wiedzieć dlaczego.
Jednak po lekturze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako wielka fanka trylogii Millenium Stiega Larssona postanowiłam wreszcie przeczytać ową, jakoby czwartą część, powieść.
To nie jest Larsson od początku. To widać. Rzuca się w oczy. Mimo to, z nieco negatywnym nastawieniem, czytałam dalej.
Z czasem nastawienie się zmieniło. To jest dalej bardzo dobra książka. Bardzo dobry kryminał.
Dlaczego więc tylko 7/10?
Bo u Lagercrantza Lisbeth to nie Lisbeth, którą przedstawił nam Stieg. Niemal udało mu się skopiować superhakerkę.
W "Millenium" jest wiele opisów miejsc, zachowań i niedomówień, które albo doprowadzą do szału, albo wprowadzą w stan ekstazy. W "Co nas nie zabije" tego mi brak. Denerwowały mnie wnioski, na końcu niektórych akapitów - "jeszcze nie wiedział, jak wielki popełnił błąd" i podobne. To zabiło dobry nastrój, tworzony przez cały fragment
Gdy na scenę weszła siostra Liz, w przebraniu, incognito, ja od razu wiedziałam, że to ona. Że to musi być Camilla Salander. I była.
Chwała autorowi, za doskonałą kreację Augusta. Jedna z moich ulubionych postaci.
David Lagercrantz ma inne pióro. Co nie zmienia faktu, że najlepszą, moim zdaniem, sceną w całym tomie była ta, w której Holger Palmgren opowiadał Mikaelowi Blomkvistowi o dzieciństwie bliźniaczek Salander.

Czy warto przeczytać? Warto. Ale Lagercrantz zostawił niedosyt. Spory.
A Stieg Larsson swoją trylogię jednak zakończył.

Jako wielka fanka trylogii Millenium Stiega Larssona postanowiłam wreszcie przeczytać ową, jakoby czwartą część, powieść.
To nie jest Larsson od początku. To widać. Rzuca się w oczy. Mimo to, z nieco negatywnym nastawieniem, czytałam dalej.
Z czasem nastawienie się zmieniło. To jest dalej bardzo dobra książka. Bardzo dobry kryminał.
Dlaczego więc tylko 7/10?
Bo u...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie, nie i jeszcze raz nie.
Trafiłam na tę książkę, myszkując po bibliotece w poszukiwaniu dobrej książki fantasy ze smokami w tle. Stwierdziłam "A czemu nie? Spróbujmy."
I to był jeden z moich najgorszych błędów mojego książkowo-molowego żywota.
Główna bohaterka cyklu, ponad trzydziestoletnia pani weterynarz, mająca jedenastoletnią (na okładce ośmioletnią, błąd wydawcy (?) ) córkę Amandę, Ariel Odgeon to najbardziej niepoważna z niepoważnych bohaterek jakie kiedykolwiek miałam okazję poznać.
Tak infantylnej jak ona dziesięciolatki nie jestem w stanie znaleźć.
Głupia, rezolutna jak pięciolatka Ariel, przyzwana do równoległego magicznego świata jako medyk dla smoków, dowiaduje się, że jest potężnym magiem. Świetnie. Wspaniale, moi Państwo! Tylko dlaczego jej się wszystko udaje? Nie powinna ponosić porażek, albo choćby jednej?
Polubiłam ją na pierwszych kartkach, znienawidziłam po 1/10 książki.
A ta nienawiść pogłębiała się z każdą stroną.

Drugi obok panny Odgeon bohatyr, Marcus Brent, to ucieleśnienie męskości, wspaniałaości, przystojniactwa i skrajnego do bólu pustactwa. Przepraszam Panią Autorkę, ale fochy a 'la trzynastolatka bez nowego Ajfona (przepraszam użytkowników ;3 ) i chłopaka na jeden dzień są nie na miejscu, zwłaszcza przy kreacji wizerunku mężczyzny silnego, odważnego, gotowego do działania. W końcu oficer, żołnierz. A zachowuje się gorzej, niż my, kobiety w trakcie okresu (i to w tych ekstremalnie skrajnych przypadkach).
Dziękuję bardzo, nie.

Nie będę rozwodzić się nad fabułą, bo jest tak oklepana, jak tylko być mogła.
Romans jak z tandetnego harlekłina (celowo zniekształcona forma).
Równoległy, pełen magii i czarownych stworzeń świat? Dla mnie super pomysł. Ale potencjał niewykorzystany. Wcale niewykorzystany.

Do Pani Autorki szanownej: proszę nie stosować takiego słownictwa! Było infantylne, głupie, niepoważne i nie pasujące do klimatu, który skutecznie psuło. Użycie określenia "bezczelny uśmiech" 20 razy na powieść w kontekście tej samej, identycznej sytuacji. Te doskonale wplecione 'przekleństwa', które miały dodać dorosłości książce, dodały jej tylko mojej nienawiści.

Szczerze? Nie polecam całego cyklu. Można się śmiertelnie znudzić i nadenerwować.
Dlaczego zatem aż 5 (!) gwiazdek? Bo te smoki to jednak mądre i miłe stworzenia były...

Nie, nie i jeszcze raz nie.
Trafiłam na tę książkę, myszkując po bibliotece w poszukiwaniu dobrej książki fantasy ze smokami w tle. Stwierdziłam "A czemu nie? Spróbujmy."
I to był jeden z moich najgorszych błędów mojego książkowo-molowego żywota.
Główna bohaterka cyklu, ponad trzydziestoletnia pani weterynarz, mająca jedenastoletnią (na okładce ośmioletnią, błąd wydawcy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

20-10-2021
3/10
Zostawiłam poprzednią recenzję tylko dlatego, żeby samej sobie pokazać jak opinia może się zmienić po latach.

Byłam parę lat młodsza, biedniejsza o pewne doświadczenia. Teraz, trochę inaczej patrzę na pewne kwestie.
Young adult jako kierunek w literaturze ma jeden, zasadniczy aspekt - z wiekiem może przestać podobać.
Tak jest i tym razem.
Nie będę się rozpisywać o typowo dystopijnej koncepcji świata. Mogło być trochę lepiej, pomysł nie jest zły.
Problemem Czerwonej Królowej jest jej główna bohaterka. To jak bardzo jest ona irytująca, jak bardzo to ona sprawiła że znienawidziłam tą serię.

Czy się przemogę i jednak sięgnę po następne części? Nie. Mare Barrow może wszczynać bunt za buntem, nie chcę być jego częścią.
_________________________________________
06-03-2015
9/10
Czytałam ją z wypiekami na twarzy. Akcja wartka, dobrze prowadzona, przejrzysta. Fabuła? Też fajna. Zwłaszcza ten podział. Na początku.
I na początku, faktycznie było fajnie i cukrowo. Główna bohaterka, dziarska dziewczyna z wadami i zaletami. Polubiłam ją. Do czasu.
Potem zaczęła mnie (nie wiedzieć dlaczego) denerwować. Rozumiem, dostosowanie się do sytuacji, bo w końcu Srebrni wokoło tylko czekają, by nadziać ją na widelec. Ale... Dobra, nie ma żadnego ale.
Po skończeniu powieści odczuwam pewien niedosyt. Coś czuję, że to jeszcze nie koniec Czerwonej Królowej

20-10-2021
3/10
Zostawiłam poprzednią recenzję tylko dlatego, żeby samej sobie pokazać jak opinia może się zmienić po latach.

Byłam parę lat młodsza, biedniejsza o pewne doświadczenia. Teraz, trochę inaczej patrzę na pewne kwestie.
Young adult jako kierunek w literaturze ma jeden, zasadniczy aspekt - z wiekiem może przestać podobać.
Tak jest i tym razem.
Nie będę się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest dziwna powieść. Kopciuszek, który chce dalej nim być, a księcia to by kopniakiem najchętniej wywaliła za drzwi.
Nie umiałam, nie umiem i nie będę umiała polubić Americi Singer. Po prostu. Główna bohaterka na początku przychylna mej opinii, nagle odwróciła ją o 180 stopni w prawo. Zaczęła mnie tak potwornie irytować, że chciałam ją spopielić.
Co jednak sprawiło, że tego nie zrobiłam, a dałam do tego tak wysoką ocenę?
No właśnie. Sama nawet nie wiem co. Prawdopodobnie umiejętnie poprowadzona akcja. Chociaż, nie powiem, kraje były dosyć... Egzotyczne (?)...
Książkę czytałam średnio zadowolona z Maxona, niezadowolona z Americi, za to zadowolona z reszty bohaterów tej książki.

To jest dziwna powieść. Kopciuszek, który chce dalej nim być, a księcia to by kopniakiem najchętniej wywaliła za drzwi.
Nie umiałam, nie umiem i nie będę umiała polubić Americi Singer. Po prostu. Główna bohaterka na początku przychylna mej opinii, nagle odwróciła ją o 180 stopni w prawo. Zaczęła mnie tak potwornie irytować, że chciałam ją spopielić.
Co jednak sprawiło, że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to