-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać108
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać6
-
Artykuły„Nie chciałam, by wydano mnie za wcześnie”: rozmowa z Jagą Moder, autorką „Sądnego dnia”Sonia Miniewicz1
Biblioteczka
2015-09-24
"Kasacja" to druga powieść Remigiusza Mroza, którą dane mi było przeczytać. I muszę przyznać, że podobała mi się o niebo bardziej niż "Parabellum"! Obawiam się, że większość z Was będzie w ostrej opozycji do mnie, ale po przygody Chyłki i Kordiana sięgnę chętniej, niż po kolejną część o cyklu braciach Zawadzkich (czego zresztą nie uczyniłam, chociaż na rynku jest już długo).
"Kasacja" to powieść reklamowana jako "pierwszy polski thriller prawniczy", a rekomendacje na okładce Remigiusz Mróz otrzymał od samej Katarzyny Bondy.
Książka, jak zapewnia nas Królowa Polskiego Kryminału to rzeczywiście jazda bez trzymanki. Wszystko dzieje się szybko, akcja nie zwalnia nawet na sekundę. Każda strona dostarcza czytelnikowi nowych wrażeń, a soczyste dialogi serwowane przez autora tylko dopełniają dzieła.
Intryga podarowana nam przez Mroza idealnie sprawdza się w takich powieściach. Jest skomplikowana, można pogłówkować nad rozwiązaniem, jednak nie czujemy się zagubieni w mnogości wątków i wydarzeń (patrz: "OKULARNIK" Katarzyny Bondy). Zakończenie zaskakuje i nie ma chyba możliwości, by czytelnicy przewidzieli, jak potoczy się sprawa prowadzona przez Chyłkę i Kordiana.
Właśnie! Chyłka i Kordian, zwany Zordonem. To chyba najważniejszy punkt tej powieści, ponieważ para prawników to jeden z najlepszych duetów literackich, z jakimi się spotkałam. Ona jest adwokatem z dużym doświadczeniem, cenionym i ważnym pracownikiem ekskluzywnej warszawskiej kancelarii Żelazny & McVay. On dopiero raczkuje w prawniczym świecie, niedawno skończył studia i trafił jako aplikant do firmy w której pracuje Chyłka. Od pierwszego spotkania tych dwojga wiadomo już, że będzie to niezwykle barwna znajomość.
Sprawa, którą główni bohaterowie powieści mają poprowadzić wydaje się skazana na porażkę. Piotr Langer spędził w swoim mieszkaniu 10 dni z dwoma rozkładającymi się ciałami. Zamordowane osoby były przed śmiercią strasznie okaleczone. Co gorsza, Langer nie chce rozmawiać z nikim, nawet ze swoim obrońcą. Chyłka nie jest jednak osobą, która łatwo się poddaje. Zresztą, w tym właśnie jej siła. Pani adwokat to postać nieco przerysowana, ale mam wrażenie, że tak właśnie miało być. Powieść to jazda bez trzymanki, więc mocny akcent w postaci wyrazistej, nieco ekscentrycznej bohaterki, to strzał w dziesiątkę.
Polecam tę książkę fanom powieści, które czyta się szybko, ale z przyjemnością. To chyba dobra rekomendacja ; )
http://coolturalna.blogspot.com/
"Kasacja" to druga powieść Remigiusza Mroza, którą dane mi było przeczytać. I muszę przyznać, że podobała mi się o niebo bardziej niż "Parabellum"! Obawiam się, że większość z Was będzie w ostrej opozycji do mnie, ale po przygody Chyłki i Kordiana sięgnę chętniej, niż po kolejną część o cyklu braciach Zawadzkich (czego zresztą nie uczyniłam, chociaż na rynku jest już...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2009-01-01
Są takie książki, które pamięta się długo po ich przeczytaniu. Książki, które po prostu się pochłania, które czyta się jednym tchem, które prowadzą nas w zupełnie inny świat, otwierając przed nami swoje strony jak bramę do pełnej magii baśni. Czasami okrutnej, innym razem inspirującej, pełnej ciepła i nadzieji. Taka właśnie jest powieść "Shantaram" autorstwa Australijczyka, G.D. Robesrtsa.
"Shantaram" opowiada prawdziwą historię, jest opisem losów autora, który po ucieczce z australijskiego więzienia, znalazł schronienie w slumsach Bombaju. Początkowo pracuje tam jako lekarz. Zjednuje sobie miejscowych, poznaje ich zwyczaje, zawiera przyjaźnie. W niezwykle kolorowy, plastyczny sposób opisuje życie w indyjskich slumsach, pokazując ich mieszkańców również z tej dobrej, normalnej strony, opisując ich codzienność, problemy z jakimi się borykają, ale również szczęśliwe chwile, radość i chęć życia.
Opowieść Robertsa nie kończy się jednak na slumsach Bombaju. Autor, który był głodny wrażeń i adrenaliny, zaczyna współpracować z mafią, konkretnie z gangiem narkotykowym i przemycającym broń. Poznaje i opisuje ciemniejszą stronę miasta, robiąc to w wyjątkowo atrakcyjny i ciekawy sposób, czyniąc swoje bogate życie jeszcze bardziej niesamowitym i porywającym. Poznajemy gangsterów, świat brudnych interesów, gdzie narkotyki i prostytucja są na porządku dziennym. Autor opisuje nawet pobyt w indyjskim więzieniu!
I Bombaj. Wspaniałe, fascynujące i tajemnicze miasto. W "Shantaram" tętni ono życiem, jest olśniewające i brzydkie jednocześnie, zapierające dech i odpychające.
"Shantaram" to moim zdaniem powieść kompletna. Jest w niej wszystko, czego czytelnik oczekuje. Wciąga i fascynyuje. Sprawia, że czytamy z zapartym tchem, śledzimy wartką akcję, śmiejemy się do łez i płaczemy ze smutku.
Muszę również dodać, że zakochałam się po prostu w jednej z postaci z tej książki, prostym i szczerym, a jednocześnie bardzo mądrym człowieku, którym był Prabu, mieszkający w slumsach przyjaciel autora.
Zdecydowanie polecam. Jedna z moich ulubionych książek.
K.K.
Są takie książki, które pamięta się długo po ich przeczytaniu. Książki, które po prostu się pochłania, które czyta się jednym tchem, które prowadzą nas w zupełnie inny świat, otwierając przed nami swoje strony jak bramę do pełnej magii baśni. Czasami okrutnej, innym razem inspirującej, pełnej ciepła i nadzieji. Taka właśnie jest powieść "Shantaram" autorstwa Australijczyka,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Na Podlasiu co krok napotyka się jakiś fascynujący temat. Najciekawszy region w Polsce, wielokulturowy, wieloreligijny. Żyją tu Białorusini, Litwini, Ukraińcy, Romowie i Tatarzy, katolicy, prawosławni, muzułmanie, unici. [...] Tutaj przeszłość miesza się z teraźniejszością, a magia z religią.*"
Podlasie ma w sobie to "coś". Coś dziwnego, czego nie można dokładnie opisać i ubrać w słowa. Jakąś tajemnicę. Coś nieodgadnionego, rzekłabym, że magicznego. Nie jest to tylko dobra, czysta magia. To również czary, w których czai się zło. Duchy, gusła, uroki i klątwy.
Olesia od zawsze mieszka w Waniuszkach, "zagubionych wśród nadbiebrzańskich bagien**", gdzie "życie wciąż opiera się na niewzruszonym fundamencie zasad, tradycji i Słowa Bożego***". Nie ma rodziców, wychowuje ją babcia, która jest miejscową szeptuchą. Wymówicie sobie na głos to słowo. Czujecie?
Cóż, wracam do sedna. Dziewczyna chce wyrwać się z zacofanej wsi, marzy o studiowaniu medycyny. Pewnie miałaby szansę zostać lekarką, gdyby nie śmierć babci, która zupełnie zmienia plany Oleny. Chce czy nie, dziewczyna musi zastąpić seniorkę i stać się szeptuchą. Jej dość spokojne życie w Waniuszkach zakłóca pewien słynny reżyser, Alek Litwin, który fascynuje się Podlasiem. Zamierza nakręcić dokument o tajemniczym pustelniku, który żył na uroczysku Łojmy. W okolicach jego chałupy do drzew poprzybijał setki lalek, które tworzą dość makabryczny widok. Sam Alek zaś staje się przyjacielem Oleny, powiernikiem jej smutków i towarzyszem rozmów ( i nie tylko!).
Od razu podkreślę, że "Szeptucha" zawiedzie wszystkich, którzy spodziewają się książki o miłości nad rozlewiskiem, porywach serca i sielsko - anielskich losach bohaterów, którzy w Waniuszkach odnajdują swoje miejsce na ziemi. Nic z tych rzeczy! Owszem, wątek miłosny jest - ale nie są to patetyczne, wyniosłe sceny, raczej tęsknota za bliskością, rozmową, przyjaźnią.
Iwona Menzel napisała książkę dla czytelników, którzy są nieco bardziej wymagający. Przedstawia Waniuszki jako wieś "gdzie wszystko ma swój ład, ludzie czynią, co do nich należy, każdy wie, gdzie jest jego miejsce****". Nie omieszka jednak dodać, że Waniuszki nie są osadą odciętą od świata wysokim murem i nowoczesność - w postaci anten satelitarnych, mleka w kartonie prosto z marketu i laptopa w chacie szeptuchy - zaczyna wkradać się do wsi coraz brutalniej.
Autorka zgrabnie nakreśliła kontrast między prawdziwą wsią, gdzie pot, gnój i znój są na porządku dziennym, a jej sielankowym wyobrażeniem, malującym się w głowach turystów odwiedzających lokalne gospodarstwa agroturystyczne. Te z kolei prowadzone są - o zgrozo!- nie przez rodowitych mieszkańców Podlasia, lecz przez mieszczuchów, którzy wiedzą, jaka wieś się sprzeda. Oczywiście Iwona Menzel nie popada w skrajności. Wieś w jej powieści ma różne oblicza.
Pisarka stworzyła wielowątkową i bardzo ciekawą powieść. Miałam wrażenie, że historia Olesi jest nijako pretekstem do przedstawienia wielu opowieści i sięganiu wgłąb historii. Iwona Menzel cofa się w czasie, przytacza historię domu który straszy oraz rodziny rządzącej przed wojną ziemią na której leżą Waniuszki. Język, którym posługuje się autorka jest niezwykle bogaty, w dialogi wplatana jest zręcznie podlaska gwara. Czyni to książkę jeszcze bardziej prawdziwą i ujmującą.
Muszę przyznać, że "Szeptucha" zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Nie będę jej polecała osobom, które czytają książki jedynie dla rozrywki. To dojrzała, dość trudna powieść. Nie brakuje tu okropieństw, śmierci i strachu. Tych natomiast, których fascynuje niezwykłe Podlasie, tak różnorodne, że aż magiczne - bardzo serdecznie zachęcam do przeczytania.
K.K.
*151
** okładka
*** okładka
****okładka
"Na Podlasiu co krok napotyka się jakiś fascynujący temat. Najciekawszy region w Polsce, wielokulturowy, wieloreligijny. Żyją tu Białorusini, Litwini, Ukraińcy, Romowie i Tatarzy, katolicy, prawosławni, muzułmanie, unici. [...] Tutaj przeszłość miesza się z teraźniejszością, a magia z religią.*"
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPodlasie ma w sobie to "coś". Coś dziwnego, czego nie można dokładnie opisać i...