rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Po rozpoczęciu książki od stwierdzenia, że nienawidzi się ludzi, jak i szumnym wciągnięciu na sztandary faktu bycia osobą niewierzącą, do reszty lektury podchodziłem już z lekkim dystansem. Nie jestem pewny czy był to zamierzony efekt autora...

Dalsza część tekstu, zdaje się przeczyć co najmniej kilkukrotnie tym początkowym, mało potrzebnym wynurzeniom. Bohater własnej powieści wspomina momenty, w których płakał po telefonach od ludzi, których rzekomo nienawidzi, a sam siebie określił jako osobę, której obojętny jest los dzwoniących. Widać tu pewnego rodzaju niekonsekwencję.

Książka pisana jest bardzo prostym - żeby nie powiedzieć dosadniej - językiem. Po kilku rozdziałach jednak czytelnik przyzwyczaja się do pewnych uproszczeń, czy skrótów myślowych. Nie jest to dzieło wybitne pod względem stylistycznym.

W samej treści poza wymienionymi niekonsekwencjami, daje się zauważyć także proste sztuczki stosowane na czytelniku, mające na celu zagrać na emocjach i muszę przyznać, że to się nawet czasem udaje.

Pomimo tych uwag, książkę przeczytałem z zaciekawieniem w niespełna dwa wieczory. Lektura może nie porywa, ale jest w stanie zaciekawić na tyle, by bez większych przeszkód dobrnąć do jej końca.

Niestety, jeżeli liczymy na jakieś konkluzje czy puentę - nie znajdziemy jej tam.

Po rozpoczęciu książki od stwierdzenia, że nienawidzi się ludzi, jak i szumnym wciągnięciu na sztandary faktu bycia osobą niewierzącą, do reszty lektury podchodziłem już z lekkim dystansem. Nie jestem pewny czy był to zamierzony efekt autora...

Dalsza część tekstu, zdaje się przeczyć co najmniej kilkukrotnie tym początkowym, mało potrzebnym wynurzeniom. Bohater własnej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ewolucja w świetle wiary. Perspektywa tomistyczna Nicanor Pier Giorgio Austriaco OP, John Baptist Ku OP, James Brent OP, Thomas Davenport OP
Ocena 7,0
Ewolucja w świ... Nicanor Pier Giorgi...

Na półkach: ,

Kupiłem, przeczytałem. Na wstępie zaznaczę, że jestem praktykującym katolikiem. Generalnie nie mam problemów ze swoją wiarą, a książkę nabyłem nie po to, by utwierdzać się w swoich przekonaniach (te pozostają niezachwiane), a po to by umieć rozmawiać ze sceptykami z grona agnostyków, czy ateistów nawet.

Przez 1/3 książki przyszło mi brnąć przez dość siermiężną lekturę, najeżoną wieloma terminami ze świata nauki. Przyznam, że nierzadko odkładałem książkę i szybko wrzucałem jakiś nieznany mi zwrot do "wujka Google", aby poznać definicję i lepiej zrozumieć co autor miał na myśli.

Książka nie jest dla każdego - należy przyznać to szczerze. To nie jest prosta lektura i to bynajmniej nie ze względu na poruszaną w niej tematykę, a przez wzgląd na wspomniany powyżej model jej tworzenia. Czworo autorów, to dominikanie, z których każdy jest związany ściśle ze światem nauki. I tak mamy tu biologa, filozofa, a nawet fizyka i wreszcie kogoś bliższego tematom biblijnym - teologa.

Cała czwórka na łamach kolejnych kart książki, stara się utwierdzić czytelnika w przekonaniu, że Bóg istnieje, a ewolucja to Jego sprawka. Dla mnie - jako osoby wierzącej -nie jest to nic nadzwyczajnego. Zawsze byłem tego samego zdania. Od najmłodszych lat, jako katolik uczony byłem, że nie należy traktować biblijnego sposobu przedstawienia stworzenia świata, nazbyt dosłownie. Autorzy w swych przemyśleniach, próbują uwiarygodnić tezę, że Bóg może stać dosłownie za wszystkim, co z racji Jego boskości i wspaniałości jest nie jakoby wręcz naturalne, problem w tym, że czynią to dość nieporadnie i nawet ja - osoba wierząca - po lekturze książki zaczynam stawiać sobie pytania, których nie miałem wcześniej.

Mamy tu częste odwołania do twórczości Arystotelesa i św. Tomasza z Akwinu. Mamy przedstawiony sposób zmiany podejścia Kościoła Katolickiego na przestrzeni wieków, wraz z rozwojem nauki.

Generalny wydźwięk książki jest taki, że nauka nie wyklucza wiary, a wiara nie stoi w sprzeczności z nauką. Wcale nie musimy stawać przed wyborem, że albo jedno, albo drugie. Tę zasadę wyznawałem już zanim książka trafiła w moje ręce. Znane jest mi wiele postaci ze świata nauki, bardzo znanych, które jednocześnie są wierzące i potrafią odpowiednio to argumentować. Niestety, w moim odczuciu nie czynią tego, a przynajmniej nie do końca - autorzy omawianej książki.

W żadnym momencie nie natrafiłem na próbę wyjaśnienia, co stoi za przyczyną przedstawienia w Biblii, dwóch nieco odmiennych wizji sposobów stworzenia świata. Ten najbardziej znany - sześciodniowy (siódmego Bóg odpoczywał), gryzie się z milionami/miliardami lat ewolucji. Zaraz po nim w Biblii natrafiamy na drugi opis tego samego zjawiska, do którego odwołują się już autorzy tej publikacji i z którym ich tezy stają się bardziej prawdopodobne.

W żadnym momencie jednak nikt i nic nie tłumaczy takiego podejścia KK, a ja na takie właśnie tłumaczenie czekałem, by umieć rozmawiać z ludźmi, którzy u chrześcijan wyśmiewają wręcz podejście do momentu stworzenia. W książce nie otrzymałem więc tego, na co tak naprawdę najbardziej czekałem. Autorzy perorują wielokrotnie wokół różnych tematów, ale czynią to nie jakoby na okrętkę. Nie tego oczekiwałem i towarzyszy mi lekkie uczucie niedosytu i zawodu.

Owszem, książka stanowi dobry przyczynek do rozważań i w tym elemencie jest dobra. Przypomniałem sobie też sporo z Arystotelesa czy św. Tomasza, jednak sam tytuł wydawał mi się gwarantem publikacji, w której otrzymamy pewne odpowiedzi. Niestety ja na nie nie natrafiłem, a więcej odpowiedzi na poruszane w niej tematy, znalazłem w papieskich encyklikach. Warto zapoznać się ze stawianymi w książce tezami, w formie pewnego rodzaju ciekawostki, jednak zawiodą się Ci, którzy poszukują pewnych odpowiedzi.

Kupiłem, przeczytałem. Na wstępie zaznaczę, że jestem praktykującym katolikiem. Generalnie nie mam problemów ze swoją wiarą, a książkę nabyłem nie po to, by utwierdzać się w swoich przekonaniach (te pozostają niezachwiane), a po to by umieć rozmawiać ze sceptykami z grona agnostyków, czy ateistów nawet.

Przez 1/3 książki przyszło mi brnąć przez dość siermiężną lekturę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Lektura nie była nużąca, wręcz przeciwnie - kończąc ją zaledwie po dwóch i pół dnia, towarzyszyło mi uczucie żalu - dlaczego tak mało?? Chcę więcej 😉

Pan profesor stawia bardzo trafne tezy, które zawsze jest w stanie odpowiednio argumentować. Wszystko podparte jest wykresami, słupkami, mającymi swe źródła w badaniach politologicznych i socjologicznych. W końcu mamy do czynienia z różnego rodzaju sondami. Do metodologii naukowca niesposób się przyczepić. To co przebija się z treści, jest wyrazem smutnej konstatacji nad obecnym kształtem reprodukcji kadr na uczelniach wyższych. Autor nie bez powodu wskazuje, na brak rozliczeń środowiska akademickiego po '89 r. w wolnej Polsce (brak lustracji i dekomunizacji). Jak dowodzi profesor, stało się to przyczyną neomarksizmu kulturowego, z którym mamy do czynienia obecnie w szkolnictwie wyższym.

Autor stawia też bardzo poważne pytanie, w jakim kierunku zmierza szkoła, sam mając ogromne - 25 letnie doświadczenie w jej prowadzeniu. Profesor, jako jeden z niewielu podaje pomysły na uzdrowienie obecnego stanu rzeczy. Wszak książek o tym jak źle się dzieje w polskiej szkole mamy bez liku, zaś już pomysłów jej naprawy niewiele. Profesor Nalaskowski wyłamuje się z tego grona, wskazując drogowskaz.

W książce pada też pytanie, kim jest, albo jaki powinien być przedstawiciel polskiej inteligencji? Wraz z treścią lektury, otrzymujemy odpowiedź dlaczego obraz dzisiejszego intelektualisty jest tak odmienny od przedwojennego wzorca, który również w dzisiejszych czasach, w środowiskach inteligenckich stawiany jest za wzór. Ciekawe wnioski, przyjemna lektura dająca do myślenia, polecam.

Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Lektura nie była nużąca, wręcz przeciwnie - kończąc ją zaledwie po dwóch i pół dnia, towarzyszyło mi uczucie żalu - dlaczego tak mało?? Chcę więcej 😉

Pan profesor stawia bardzo trafne tezy, które zawsze jest w stanie odpowiednio argumentować. Wszystko podparte jest wykresami, słupkami, mającymi swe źródła w badaniach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę profesora Roszkowskiego czytało mi się niewiarygodnie lekko i przyjemnie. Treści w niej podane są w bardzo przystępnej formie - ciekawej lektury z narracją. Fantastyczny ruch profesora!

Obecnie czytam "konkurencyjny podręcznik Wydawnictwa Pedagogicznego i już po pierwszych rozdziałach dostrzegam najważniejszą różnicę - książka będąca kompromisem czworga autorów jest znacznie mniej ciekawa w odbiorze. Sprawia wrażenie siermiężnej, a wręcz po prostu nudnej. Nie potrafi ona w żadnym momencie po prostu porwać czytelnika, jak miało to miejsce przy lekturze "podręcznika Czarnka".

Z ostateczną oceną jednak wstrzymam się, aż przeczytam oba podręczniki, wtedy też "popełnię" recenzję.

P.S. "Obawiać" się treści opisanych z punktu widzenia środowisk patriotycznych, niepodległościowych, katolickich, a przede wszystkim konserwatywnych - mogą jedynie środowiska lewicowe, które często zwyczajnie stanowią antykulturę, względem tożsamości, która towarzyszy historii naszego Narodu, a także ludzie, których dziadkowie, bądź rodzice przed rokiem '89 nie zdali egzaminu z właściwych postaw względem aparatu komunistycznego.

Polecam podręcznik profesora Roszkowskiego, to wspaniała, ciekawa i spójna opowieść o najnowszej, powojennej historii Polski, podana oczami człowieka, dla którego tradycyjne wartości pełnią istotną rolę w życiu społecznym. Osobiście książkę odbieram jako zaproszenie autora do dyskusji, oceny postaw w odniesieniu do rzeczywistości. Lektura ma za zadanie, skłonić nas do myślenia.

Książkę profesora Roszkowskiego czytało mi się niewiarygodnie lekko i przyjemnie. Treści w niej podane są w bardzo przystępnej formie - ciekawej lektury z narracją. Fantastyczny ruch profesora!

Obecnie czytam "konkurencyjny podręcznik Wydawnictwa Pedagogicznego i już po pierwszych rozdziałach dostrzegam najważniejszą różnicę - książka będąca kompromisem czworga autorów...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wciąż ciekawie, wciąż intrygująco i coraz bardziej mrocznie...

...jednak nie wciąga już tak, jak dwa poprzednie tomy. "Łabędzi śpiew" i perypetie młodziutkiej piosenkarki, która za wszelką cenę chce zostać gwiazdą światowego formatu - nadal czyta się dobrze - lekko, łatwo i przyjemnie. Jednak walka dobra ze złem (walka aniołów, sił światła z siłami ciemności) opisana w tomie poprzednim, jak i pierwsza część, w której poznajemy naszego bohatera, jest bardziej emocjonująca. Odnoszę wrażenie, że z każdym kolejnym tomem cyklu - Nightside staje się coraz bardziej mroczne. Detektyw Tylor stawia czoła coraz to nowym zastępom wrogów, z których każdy kolejny jest coraz silniejszy, zawsze niepokonany i wg. jego opinii nie ma na świecie drugiego takiego skur.... Oczywiście nasz niepokonany detektyw wszystkim zawsze daje radę, a dzięki swojemu coraz mniej tajemniczemu pochodzeniu (w tej części dowiadujemy się, że Tylor to "książę ciemności", a lęk przed nim odczuwają najgorsi z najgorszych) oraz ciągłym dążeniu do ujawnienia prawdy (nigdy nie zawiodłem żadnego klienta), dość zręcznie pokonuje kolejnych, coraz silniejszych, mroczniejszych i bardziej niepokonanych wrogów.

W książce jest coraz więcej akcji, a mrok zaczyna powoli "wylewać się" z kolejnych kart historii, którą poznajemy. Nie mniej jednak to wciąż stare, dobre i obskurne Nightside, do którego nadal mam chęć wrócić i czekam na kolejny tom.

Ważne jest aby autor nie przesadził i nie zrobił z tego cyklu o super niestrudzonym i niepokonanym bohaterze, wszystko musi mieć swój umiar, a ja z każdą kolejną książką czuję, że Tylor jest coraz mniej ludzki, a miasto które zostało już w pierwszym tomie przedstawione jako mroczne, złe itp. - staje się złe i mroczne jeszcze bardziej niż kiedykolwiek.

Naciągana 7/10 ode mnie. Dotychczas najsłabsza część cyklu przetłumaczona i wydana w Polsce ale wciąż jest to dobra książka.

Wciąż ciekawie, wciąż intrygująco i coraz bardziej mrocznie...

...jednak nie wciąga już tak, jak dwa poprzednie tomy. "Łabędzi śpiew" i perypetie młodziutkiej piosenkarki, która za wszelką cenę chce zostać gwiazdą światowego formatu - nadal czyta się dobrze - lekko, łatwo i przyjemnie. Jednak walka dobra ze złem (walka aniołów, sił światła z siłami ciemności) opisana w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zarówno autor jak i nasz niestrudzony detektyw wciąż w dobrej formie. Bardzo dobra kontynuacja, ciekawa fabuła, Nightside mroczniejsze niż poprzednio. Więcej magii i typowego S-F, mniej "detektywistyki".

Cykl zapowiada się pasjonująco, a Green sprawia, że do alternatywnego Londynu ciągle chcemy wracać ;)

Udana kontynuacja, jednak odrobinę mniej wciągająca od tomu pierwszego, bo przecież "to już gdzieś było...". Potrzebne są nowe zagrania ze strony autora, aby w całym cyklu pewne elementy nie spowszedniały, musi przyciągać akcją, fabułą i zaskakiwać - jak na razie wychodzi mu to całkiem dobrze. 7/10 (gdyby były połówki w systemie ocen, to 7+)

Zarówno autor jak i nasz niestrudzony detektyw wciąż w dobrej formie. Bardzo dobra kontynuacja, ciekawa fabuła, Nightside mroczniejsze niż poprzednio. Więcej magii i typowego S-F, mniej "detektywistyki".

Cykl zapowiada się pasjonująco, a Green sprawia, że do alternatywnego Londynu ciągle chcemy wracać ;)

Udana kontynuacja, jednak odrobinę mniej wciągająca od tomu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo dobra książka! Fantastycznie wykreowany, bogaty, brudny, smutny i atrakcyjny świat! Historia wciąga od pierwszych kart tomu, postać głównego bohatera jest jej bardzo mocnym punktem - nieustępliwy i twardy macho-detektyw, sypie ironicznym dowcipem na prawo i lewo. Intryga wciąga, zakończenie zaskakuje.

Po przeczytaniu - chcemy więcej ;)
Polecam 8/10

Bardzo dobra książka! Fantastycznie wykreowany, bogaty, brudny, smutny i atrakcyjny świat! Historia wciąga od pierwszych kart tomu, postać głównego bohatera jest jej bardzo mocnym punktem - nieustępliwy i twardy macho-detektyw, sypie ironicznym dowcipem na prawo i lewo. Intryga wciąga, zakończenie zaskakuje.

Po przeczytaniu - chcemy więcej ;)
Polecam 8/10

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mistrzostwo świata i okolic...i tyle w temacie ;)

Mój alternatywny świat, tysiąckrotnie wolę go od realnego.

Mistrzostwo świata i okolic...i tyle w temacie ;)

Mój alternatywny świat, tysiąckrotnie wolę go od realnego.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fantastyczna, heroiczna, złożona,wielowątkowa i bardzo smutna opowieść.

Dzieci Hurina czytałem najpierw w Silmarillionie (krótsza wersja), po osobnej i obszerniejszej pozycji przeczytałem jeszcze przypisy i komentarze w Niedokończonych opowieściach. Historię ową poznałem bardzo dokładnie i pomimo iż czytałem ją w sumie trzykrotnie, to nie nudzi się i za każdym razem przygnębia tak samo.

Ogólnie książkę polecam, pozycja obowiązkowa dla fanów Tolkiena ale nie tylko. Przeredagowana przez syna, nigdy niedokończona i nieopublikowana za życia mistrza opowieść jest spójna i historię w niej opisaną poznajemy z przyjemnością. Niektóre osoby nienawykłe do stylu w jakim pisał Tolkien, mogą z początku mieć trudności z przyswojeniem jej, niemniej jest to historia którą warto poznać i zachęcam do tego ;)

Moja ocena 8/10

Fantastyczna, heroiczna, złożona,wielowątkowa i bardzo smutna opowieść.

Dzieci Hurina czytałem najpierw w Silmarillionie (krótsza wersja), po osobnej i obszerniejszej pozycji przeczytałem jeszcze przypisy i komentarze w Niedokończonych opowieściach. Historię ową poznałem bardzo dokładnie i pomimo iż czytałem ją w sumie trzykrotnie, to nie nudzi się i za każdym razem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Biały kruk na rynku...eh, eh...pomarzyć ;)

Biały kruk na rynku...eh, eh...pomarzyć ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Obowiązkowa pozycja dla fanów Śródziemia. Pomaga lepiej zrozumieć wydarzenia opisane w Hobbicie i Władcy Pierścieni. Polecam!

Obowiązkowa pozycja dla fanów Śródziemia. Pomaga lepiej zrozumieć wydarzenia opisane w Hobbicie i Władcy Pierścieni. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rewelacja, arcydzieło, mistrzostwo świata i innych galaktyk ;) Zawsze chętnie powracam do całej trylogii. Ekranizacja również wybitna, jednak ja należę do tych szczęśliwców, którzy książkę przeczytali jeszcze nim powstał film. Wg. mnie książka jest lepsza.Pozdrawiam!

Rewelacja, arcydzieło, mistrzostwo świata i innych galaktyk ;) Zawsze chętnie powracam do całej trylogii. Ekranizacja również wybitna, jednak ja należę do tych szczęśliwców, którzy książkę przeczytali jeszcze nim powstał film. Wg. mnie książka jest lepsza.Pozdrawiam!

Pokaż mimo to