rozwiń zwiń
Renifer

Profil użytkownika: Renifer

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 4 lata temu
138
Przeczytanych
książek
159
Książek
w biblioteczce
115
Opinii
853
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Strony www:
Cześć! Skoro tu jesteś to znaczy, że tak jak ja lubisz czytać :-) Może nawet mamy wspólnych, ulubionych pisarzy? Co czytasz? Ja lubię powieści obyczajowe (np. sagi rodzinne), dobrą, niebanalną literaturę kobiecą, kryminały, nie pogardzę biografią, wywiadem, a czasem zaczytuję się thrillerem. Zapraszam na bloga reniferczyta.pl, gdzie piszę o książkach, które ostatnio przeczytałam.

Opinie


Na półkach:

Długo zastanawiałam się jak opisać tę książkę. Ciężko mówić o książce Magdy Łucyan w kategorii dobra/porywająca/zła/nuda. Te kryteria tu po prostu nie pasują. To przecież wspomnienia ludzi, którzy przeżyli Powstanie Warszawskie. Jako czytelnik mogę jedynie podziękować Magdzie za to, że podjęła się tego zadania i porozmawiała z ostatnimi naocznymi świadkami tamtych wydarzeń. Za kilka lat tej szansy możemy już nie mieć....

“Powstańcy. Ostatni świadkowie walczącej Warszawy” to zapis rozmów Magdy Łucyan z uczestnikami Powstania Warszawskiego.


Co mnie zaskoczyło?

Świetna pamięć Powstańców. Nazwy ulic, daty, a nawet godziny, nazwiska, wszystko! Z ogromną dokładnością opowiadają o trudach powstańczej walki. Wspominają swoją młodość, którą przyszło im spędzić na walce.

Skromność. Czytając każdy z wywiadów miałam wrażenie, że ci ludzie nie mają świadomości jak wiele zrobili. Natomiast zawsze pamiętali, żeby podkreślić zasługi innych. Nie chce mi się wierzyć, że osobom w tym wieku chce się bawić w fałszywą skromność.

Braterstwo, wspólnota, oddanie. Ja wiem, że to były wyjątkowe warunki, wiem, że walczyć poszły te osoby, które widziały w tym sens. Jedna to nie zmienia faktu, że ich zaangażowanie w dobro wspólne, dbałość o kolegów i koleżanki, oddanie sprawie jest czymś, co trudno doświadczyć w innych warunkach. Tych młodych ludzi zbliżył wspólny cel, wspólna walka, wspólny strach. To piękne i wzruszające, chociaż - ze względu na warunki - nie warte zazdroszczenia.

Brutalność. Rozmowy z Powstańcami celowo nie kręcą się wokół brutalnych szczegółów, ale nie ma co ukrywać, opisy walki, rannych i śmierci bliskich są w tej książce. Mnie bardzo poruszyły, bo wiedziałam, że nie jest to fikcja, nikt sobie tego nie wymyślił. Każdy z uczestników Powstania widział śmierć kolegów i przyjaciół. Te obrazy zostały z nimi przez całe życie.

Co doceniam?

Przesłanie do młodych. Rozmówcy Magdy Łucyan mają swoje przesłanie do młodego pokolenia. To wcale nie są górnolotne, patetyczne słowa, to wcale nie jest czcza gadanina ludzi w podeszłym wieku. To bardzo konkretne wskazówki na życie, mądre i życiowe.

Ogrom pracy i zaangażowania autorki i całej ekipy, którzy zadbali o zorganizowanie spotkań, przeprowadzenie rozmów. Jak się okazało, w kilku przypadkach były to jedne z ostatnich rozmów przed śmiercią.

Dla kogo jest ta książka?


Końcówka lipca i początek sierpnia to ten czas, kiedy przez media przetacza się kolejna odsłona dyskusji “Czy Powstanie Warszawskie miało sens?” Zamiast oceniać, lepiej wysłuchać tych historii. To głos osób, które były, widziały, mówią jasno o nastrojach panujących wśród Polaków. Dlatego “Powstańcy” to książka dla wszystkich tych, którzy żyją w wolnej Polsce, dla których słowo “wolność” znaczy (niestety) znacznie mniej niż dla ówczesnych młodych.


Dobra robota, dziękuję.

Długo zastanawiałam się jak opisać tę książkę. Ciężko mówić o książce Magdy Łucyan w kategorii dobra/porywająca/zła/nuda. Te kryteria tu po prostu nie pasują. To przecież wspomnienia ludzi, którzy przeżyli Powstanie Warszawskie. Jako czytelnik mogę jedynie podziękować Magdzie za to, że podjęła się tego zadania i porozmawiała z ostatnimi naocznymi świadkami tamtych wydarzeń....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książki Jojo Moyes mają swoją wierną grupę fanek. Tym razem autorka zabiera nas do australijskiej miejscowości, w której najważniejszą atrakcją jest obserwacja wielorybów. Oczywiście, jak to u Moyes, nie brakuje plątaniny uczuć, wyrazistych bohaterów i dobrze nakreślonego tła historii.


Klimat nadmorskiej miejscowości, życie płynie raczej spokojnie. Turyści, którzy się tutaj pojawiają, przyjeżdżają oglądać delfiny i wieloryby. Autorka pokazuje nam jak toczy się życie Kathleen, właścicielki pensjonatu, który lata świetności ma już raczej za sobą. Jedną z głównych bohaterek jest również Lisa, jej siostrzenica, która podobnie jak wiele osób w miasteczku zajmuje się organizowaniem wycieczek dla turystów. Ich życie kręci się wokół wielorybów, starają się te zwierzęta zrozumieć, nie chcą ingerować w ich życie, podchodzą do tematu bardzo racjonalnie, chociaż to ich źródło dochodu, to skupiają się na potrzebach zwierząt.
Lisa to kobieta, która wiele w życiu doświadczyła przez co teraz jest skryta, wycofana, nieufna i nie chce wracać do przeszłości. Jej przyjazd do Australii był ucieczką i właściwie cały czas kobieta przed czymś ucieka. Jej azylem stała się Srebrna Zatoka.
Do tego spokojnego świata wkracza Mike. Przyjeżdża z misją biznesową i od pierwszych chwil bardzo się wyróżnia wśród tubylców. Zatrzymuje się u Kathleen, a jego pobyt wydłuża się znacznie ponad to, ile zaplanował. Mike spędza sporo czasu z „wielorybnikami” i zaczyna rozumieć ich troskę o zwierzęta, a to bardzo komplikuje plany jego szefa.
Początek książki toczy się trochę jak życie w Srebrnej Zatoce, raczej spokojnie i bez większych niespodzianek. Akcja nabiera rumieńców mniej więcej od połowy. Oczywiście zakończenia można się domyślić, ale po drodze czeka nas kilka niespodzianek. Narracja jest prowadzona z punktu widzenia różnych bohaterów, co pozwala lepiej ich zrozumieć.
Autorka znana jest z tego, że potrafi pisać o uczuciach, nawet tych trudnych. W tym wypadku „Srebrna Zatoka” nie zawiedzie Was. Bohaterowie momentami wydawali mi się zbyt schematyczni, ale może to efekt tego, że ostatnio czytałam powieści obyczajowe jedna po drugiej ;-)
„Srebrna Zatoka” z pewnością nie zawiedzie fanek pisarki, nie rozczarują się też miłośniczki powieści obyczajowej, które po raz pierwszy czytają powieść Moyes.

Książki Jojo Moyes mają swoją wierną grupę fanek. Tym razem autorka zabiera nas do australijskiej miejscowości, w której najważniejszą atrakcją jest obserwacja wielorybów. Oczywiście, jak to u Moyes, nie brakuje plątaniny uczuć, wyrazistych bohaterów i dobrze nakreślonego tła historii.


Klimat nadmorskiej miejscowości, życie płynie raczej spokojnie. Turyści, którzy się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najczęściej najpierw czytam książkę, a później oglądam film. W tym wypadku było inaczej, bo książka pojawiła się dłuższy czas po tym, jak w kinach można było oglądać „Planetę singli”. Pamiętam, że szłam do kina zastanawiając się, czy dobrze robię, czy POLSKA komedia romantyczna to dobry wybór. Wybrałam film ze względu na główną rolę męską ;-) poza tym zaskakująco wiele osób mówiło, że było zabawnie i że warto iść. Nie zawiodłam się, było zabawnie, miło, przyjemnie, trochę wzruszająco, dokładnie tak, jak na komedii romantycznej powinno być. A jak jest w przypadku książki?


Kilka słów o fabule. Ania to singielka szukająca miłości i rycerza na białym koniu. Sama czuje, że chyba urodziła się w nieodpowiednich czasach, bo jej poszukiwania męskiego ideału są bardzo trudne. Chcąc iść z duchem czasu decyduje się na użycie aplikacji randkowej. Niestety każda kolejna randka to coraz większa klapa. Jednak Ania ma motywację, żeby na nie chodzić, bo zgodziła się na pewien układ, dzięki któremu dostanie wymarzony instrument dla swoich uczniów. Jej randkowe historie są inspiracją dla gwiazdy telewizji do jego prześmiewczego show. Czy Ania znajdzie miłość w Internecie, czy prędzej zostanie zdemaskowana i jej tożsamość poznają wszyscy widzowie? Showman Tomek jest cyniczny i prześmiewczy, to podrywacz i imprezowicz, a Ania to wrażliwa dziewczyna szukająca miłości. To mieszanka wybuchowa.
Historia jest trochę śmieszna, trochę romantyczna, napisana całkiem sprawnie. Autorka miała do dyspozycji film, który został bardzo dobrze odebrany przez widzów, wydaje się, że nie było trudno napisać na tej podstawie książkę. „Planetę singli” można potraktować jako dopełnienie filmu albo przeczytać zamiast oglądania filmu przed pójściem do kina na drugą część filmu.
Czy warto przeczytać książkę, jeśli nie widziało się filmu? Jasne. Mam w pamięci film, faktycznie znalazłam kilka różnic, ale to nic nowego w przypadku ekranizacji książki, jak widać, w drugą stronę również ta zasada obowiązuje. Autorka bardziej rozbudowała historię. Oczywiście nie mogłam się pozbyć z pamięci twarz aktorów odtwarzających role, chociaż chciałam sobie wszystko wyobrazić „po swojemu”.
„Planeta singli” to książka, która umili Wam jesienny wieczór. Autorka przeniosła historię z ekranu na kartki książki i nie popsuła tego, dodała coś od siebie i całość ma miłą formę romantycznej historii z wątkami komediowymi.

Ewa Markowska napisała również „Planetę singli 2”, ta książka pojawi się 7 listopada, czyli dwa dni przed premierą filmu, więc jeśli ktoś lubi kolejność książka>film, to tym razem może tak zrobić.

Najczęściej najpierw czytam książkę, a później oglądam film. W tym wypadku było inaczej, bo książka pojawiła się dłuższy czas po tym, jak w kinach można było oglądać „Planetę singli”. Pamiętam, że szłam do kina zastanawiając się, czy dobrze robię, czy POLSKA komedia romantyczna to dobry wybór. Wybrałam film ze względu na główną rolę męską ;-) poza tym zaskakująco wiele osób...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Renifer

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
138
książek
Średnio w roku
przeczytane
7
książek
Opinie były
pomocne
853
razy
W sumie
wystawione
138
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
907
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
7
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]