„Nagle trup”, czyli komedia kryminalna Marty Kisiel, trafiła do mnie przez przypadek. Komuś po prostu pomyliły się adresy i chociaż nie przepadam za tego typu gatunkiem literackim, postanowiłam sprawdzić przyswajalność tego tekstu. Brnęłam przez fabułę ze średnim zaangażowaniem, raz po raz zdumiewając się ilością i poziomem purnonsensów, finał podsumowując krótko — borze szumiący, jakie to głupie jest.
Zastanawiała mnie jednak ta książka, bo ktoś, kogo lubię, lubi i poleca tę autorkę. Dlaczego więc zupełnie nie przemówił do mnie ten styl pisania, ani ta fabuła?
Odpowiedź jest prosta. Książkę należy przeczytać w odpowiednim momencie, a te „momenty” generuje żyćko, a nie wcześniej ułożony TBR.
Trupa postanowiłam przeczytać jeszcze raz w ramach lekkiej książki wakacyjnej, którą po lekturze, bez wyrzutów sumienia, będę mogła zostawić w miejscu „wakacjowania”. Czytałam go zaraz po skończeniu „Kilometra zerowego” i znowu — borze szumiący, tak! Właśnie tak! Tak się robi bestsellery, bowiem „Nagle trup” to historia wydawnictwa, do którego trafiamy akurat w gorącym okresie przedpremierowym, a ponieważ zbliża się deadline, wszystko w redakcji stoi na głowie, oprócz głównego redaktora prowadzącego, który akurat siedzi i na bank już nie wstanie, z racji tego, że Paweł Chojnowski to tytułowy trup. I chociaż jest to historia napisana z przymrużeniem oka, to jednak świetnie obrazuje proces generowania konkretnego tytułu na sprzedażowy hit, bo to nie ochy i achy czytelników tworzą bestseller, tylko cały zespół redakcyjny. I to w uj pracy jest.
Przy drugim czytaniu moja ocena poszybowała w górę i „Nagle trup” zdobył bardzo przyzwoitą czwórkę plus. Wniosek? POZIOM poprzednich lektur ma ZNACZĄCY wpływ na ocenę kolejnych książek, tak więc z uwagą meandrujcie między naprawdę dobrymi tytułami a szmatławcami :) Ponieważ mój mózg wakacyjnie zidiociał, pozwoliłam sobie pójść o krok dalej i przeczytałam „Lesia” :D
IG @angelkubrick
„Nagle trup”, czyli komedia kryminalna Marty Kisiel, trafiła do mnie przez przypadek. Komuś po prostu pomyliły się adresy i chociaż nie przepadam za tego typu gatunkiem literackim, postanowiłam sprawdzić przyswajalność tego tekstu. Brnęłam przez fabułę ze średnim zaangażowaniem, raz po raz zdumiewając się ilością i poziomem purnonsensów, finał podsumowując krótko — borze...
„Nagle trup”, czyli komedia kryminalna Marty Kisiel, trafiła do mnie przez przypadek. Komuś po prostu pomyliły się adresy i chociaż nie przepadam za tego typu gatunkiem literackim, postanowiłam sprawdzić przyswajalność tego tekstu. Brnęłam przez fabułę ze średnim zaangażowaniem, raz po raz zdumiewając się ilością i poziomem purnonsensów, finał podsumowując krótko — borze szumiący, jakie to głupie jest.
Zastanawiała mnie jednak ta książka, bo ktoś, kogo lubię, lubi i poleca tę autorkę. Dlaczego więc zupełnie nie przemówił do mnie ten styl pisania, ani ta fabuła?
Odpowiedź jest prosta. Książkę należy przeczytać w odpowiednim momencie, a te „momenty” generuje żyćko, a nie wcześniej ułożony TBR.
Trupa postanowiłam przeczytać jeszcze raz w ramach lekkiej książki wakacyjnej, którą po lekturze, bez wyrzutów sumienia, będę mogła zostawić w miejscu „wakacjowania”. Czytałam go zaraz po skończeniu „Kilometra zerowego” i znowu — borze szumiący, tak! Właśnie tak! Tak się robi bestsellery, bowiem „Nagle trup” to historia wydawnictwa, do którego trafiamy akurat w gorącym okresie przedpremierowym, a ponieważ zbliża się deadline, wszystko w redakcji stoi na głowie, oprócz głównego redaktora prowadzącego, który akurat siedzi i na bank już nie wstanie, z racji tego, że Paweł Chojnowski to tytułowy trup. I chociaż jest to historia napisana z przymrużeniem oka, to jednak świetnie obrazuje proces generowania konkretnego tytułu na sprzedażowy hit, bo to nie ochy i achy czytelników tworzą bestseller, tylko cały zespół redakcyjny. I to w uj pracy jest.
Przy drugim czytaniu moja ocena poszybowała w górę i „Nagle trup” zdobył bardzo przyzwoitą czwórkę plus. Wniosek? POZIOM poprzednich lektur ma ZNACZĄCY wpływ na ocenę kolejnych książek, tak więc z uwagą meandrujcie między naprawdę dobrymi tytułami a szmatławcami :) Ponieważ mój mózg wakacyjnie zidiociał, pozwoliłam sobie pójść o krok dalej i przeczytałam „Lesia” :D
IG @angelkubrick
„Nagle trup”, czyli komedia kryminalna Marty Kisiel, trafiła do mnie przez przypadek. Komuś po prostu pomyliły się adresy i chociaż nie przepadam za tego typu gatunkiem literackim, postanowiłam sprawdzić przyswajalność tego tekstu. Brnęłam przez fabułę ze średnim zaangażowaniem, raz po raz zdumiewając się ilością i poziomem purnonsensów, finał podsumowując krótko — borze...
więcej Pokaż mimo to