mysza

Profil użytkownika: mysza

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 10 lata temu
28
Przeczytanych
książek
28
Książek
w biblioteczce
28
Opinii
71
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Recenzja pochodzi z portalu kulturaonline.pl

Mając ojca- wuefistę, wstyd nie wykazać się odrobiną sportowej kondycji. Młody Mick Jagger dzierżył funkcję kapitana licealnej drużyny koszykówki. Krótko, gdyż podczas jednego z meczów, doszło do brzemiennego w skutkach wypadku. Jagger zderzył się z kolegą. Na tyle niefortunnie, iż odgryzł sobie czubek języka, by następnie, w szoku, go połknąć. Rekonwalescencja trwała tydzień i zadecydowała o przyszłości chłopaka. Jagger nie chciał już grać na boisku. Wrócił do tego, co mu w duszy grało: śpiewania bluesa i zarywania dziewczyn. Po wypadku, obie rzeczy przychodziły mu jakby łatwiej. Jego głos brzmiał teraz bardziej szorstko. Adekwatnie do kogoś, kto na byciu niegrzecznym chce zbić życiowy kapitał.

W książce "Mick. Szalone życie i geniusz Jaggera", Christopher Andersen przekonuje, że ów niesforny chłopak musiał mocno pracować na swój image. Wstydliwie ukrywając swoją inteligencję i pochodzenie. Jagger wywodził się bowiem z klasy średniej, dorastając w raczej cieplarnianych warunkach. Bunt wobec ojcowskiej dyscypliny owocował u niego nie tyle chuligaństwem, co intelektualnym rozbudzeniem. Młody Mick miał więc zaczytywać się w poezji Rimbauda, Blake'a, Baudlaire'a, a także biografiach XIX-wiecznych polityków. Te artystowskie ciągotki musiały jednak przegrać ze wspomnianą miłością do bluesa. Bo blues apeluje bardziej do serc niż umysłów. Dlatego Jagger zaczynając karierę w The Rolling Stones, postanowił udawać proletariackiego wyrzutka. Światu przedstawił się światu jako niezadbany brzydal, mówiący ulicznym slangiem. Budzący popłoch w każdej szanującej się rodzinie. I Jagger rzeczywiście ów popłoch budził. Wraz z nieodłącznym pożądaniem niewiast.

Andersen opisuje życie Jaggera z każdej możliwej perspektywy, ale tą dominującą wydają się właśnie spuszczone spodnie idola. Zaglądanie do sypialni nie jest tu podyktowane tylko brukową dociekliwością. W przypadku Jaggera, seks wydaje się przecież kluczem do jego scenicznej i życiowej postawy. Postawy nałogowego hedonisty, w której libido ciągle walczy z ego, owocując charyzmą, władczością, zmysłem organizacji i... skrajnym mizoginizmem, by nie powiedzieć: męskim szowinizmem.

"Mick" to napisana bez pruderii historia erotycznych podbojów Jaggera. Andersen otwarcie podejmuje wątek biseksualnych preferencji wokalisty. Przypominając, iż jego pierwsze intymne doznania, miały miejsce w chłopięcym gronie. Relacjonując, jak wokalista uwodził wielu mężczyzn, w tym muzyków własnego zespołu. Wyciągając na światło dzienne bliskie relacje m.in. z Ericiem Claptonem. Poświęcając wiele miejsca długoletniej zażyłości z Davidem Bowie (rzekomo to on jest adresatem przeboju "Angie"). Homoerotyczne epizody są jednak w książce Andersena tłem dla pokaźnej dokumentacji związków bohatera z kobietami. Bo pod tym względem apetyt Jaggera był i (chyba) jest wręcz niespożyty.

Całość recenzji przeczytacie na: http://kulturaonline.pl/mick,to,jest,tylko,rock&,roll,tytul,artykul,14652.html

Recenzja pochodzi z portalu kulturaonline.pl

Mając ojca- wuefistę, wstyd nie wykazać się odrobiną sportowej kondycji. Młody Mick Jagger dzierżył funkcję kapitana licealnej drużyny koszykówki. Krótko, gdyż podczas jednego z meczów, doszło do brzemiennego w skutkach wypadku. Jagger zderzył się z kolegą. Na tyle niefortunnie, iż odgryzł sobie czubek języka, by następnie, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja pochodzi z portalu kulturaonline.pl

W języku polskim ukazał się niedawno ich pierwszy tom. Zebrane i na nowo opowiedziane przez Italo Calvino ludowe przekazy uczą, przestrzegają i bawią. A autor dowodzi, że historia baśni zaczęła się właśnie we Włoszech.

Nawet jeśli myśleliśmy, że najstarsze są bajki Perraulta, La Fontaine’a, czy braci Grimm, słynny włoski pisarz Italo Calvino wyprowadził nas z błędu. W słonecznej Italii baśń pojawia się bowiem nie w XVII wieku, ale już w połowie XVI wieku i to w postaci, która zainteresowałaby niejednego miłośnika fantastyki. Znalazły się w niej motywy gotyckie i orientalne, widoczne były inspiracje Boccacciem.

Calvino najpierw przyznał się, że skok w świat baśni, które miał zbierać i ocalić od zapomnienia był podróżą w nieznane. Szybko jednak dosłownie oszalał na punkcie tego, bądź co bądź, nietypowego projektu. "Gotów byłem oddać całego Prousta za nowy wariant osła dającego złote monety"- ujawniał we wstępie do I tomu "Baśni włoskich". Po dwóch latach swojej pracy nie wahał się powiedzieć, że ta podróż go oczarowała i uszczęśliwiła.

Z pewnością równie owocna okaże się dla czytelników. Oczywiście, priorytetowymi są dzieci, ale czytający im baśnie rodzice również skorzystają na lekturze, zważywszy na to, że polski przekład jest wyjątkowo staranny, a utwory z różnych stron Włoch (pod koniec każdej z baśni dowiemy się, z której konkretnie) tłumaczyli m.in. Stanisław Kasprzysiak, którego przekład "Geparda" Giuseppe Tomasi Lampedusy śmiało można uznać za wyśmienity.

Całość recenzji przeczytacie na: http://kulturaonline.pl/basnie,wloskie,nie,tylko,dla,najmlodszych,tytul,artykul,14656.html

Recenzja pochodzi z portalu kulturaonline.pl

W języku polskim ukazał się niedawno ich pierwszy tom. Zebrane i na nowo opowiedziane przez Italo Calvino ludowe przekazy uczą, przestrzegają i bawią. A autor dowodzi, że historia baśni zaczęła się właśnie we Włoszech.

Nawet jeśli myśleliśmy, że najstarsze są bajki Perraulta, La Fontaine’a, czy braci Grimm, słynny włoski pisarz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja pochodzi z portalu kulturaonline.pl

Nienawidzę Pink Floyd – to wyznanie było sztandarowym zawołaniem punkowej rewolucji końca lat 70. Jako symbol pogardy wobec pretensjonalnej muzyki starszego pokolenia, żyjącego w wirtualnym świecie półgodzinnych suit i baśniowych opowieści. Pink Floydzi jednak średnio pasowali do tego wizerunku. Gdy nastąpił punkowy boom firmowali przecież album "Animals" - bardziej zadziorny i nihilistyczny niż większość hymnów spod znaku "no future". Wcześniej zaś z nie mniejszą pogardą śpiewali o bezsensie egzystencji, machinacjach show- biznesu czy łapczywym materializmie. Pod wieloma względami Pink Floyd stanowił forpocztę punkowej rewolty. Mimo tego, koszulka Johny'ego Rottena zrobiła zawrotną furorę. Warto jednak pamiętać, iż wokalista Sex Pistols nabazgrał "nienawidzę" na oryginalnym fanowskim T-shircie. Skądś go zatem musiał wziąć. Albo po prostu zakupił koszulkę albo… był skrytym wielbicielem zespołu.

Książka Marka Blake'a nie opowiada o Pink Floydach jako protoplastach punk rocka. O ile bowiem muzycznie zespół często wyprzedzał swoją epoką, na niwie prywatnej zawsze był zaprzeczeniem rock & rolowej autodestrukcji. Z tego też powodu "Prędzej świnie zaczną latać" to ponad 500 stron potwornie nudnej opowieści. Nudnej dla kogoś, kto szuka wrażeń na miarę biografii Stonesów, Led Zeppelin czy Black Sabbath. W przypadku Pink Floyd nie ma bowiem mowy o okultystycznych inklinacjach, hedonistycznych ekscesach czy trzęsących opinią publiczną skandalach. Blake co najwyżej donosi o chorobach wenerycznych techników zespołu czy braniu kokainy przez Gilmoura podczas tournée z końca lat 80. Jego książka to jednak głównie historia szalenie ambitnych muzyków. Paczki przyjaciół z Cambridge, którzy tworząc rockowe arcydzieła stali się swoimi zaciekłymi wrogami.

Blisko 200 stron publikacji Blake poświęcił postaci Syda Barretta. Nie bez powodu. Barrett w początkowym okresie działalności zespołu decydował o jego obliczu. Dla Pink Floyd był kimś więcej niż muzycznym katalizatorem. Blake przekonuje, iż paradoksalnie szaleństwo Barretta uratowało i skonsolidowało zespół. Gdyby nie jego maniakalne wyskoki, być może Floydzi skończyliby jak wiele gwiazd ówczesnej psychodelii. Zatopieni w halucynogennych substancjach i przypisani do topniejącego undergroundu. Tymczasem jadący na używkach Barrett stał się dla reszty zespołu swoistą przestrogą. Jako muzyk był bezproduktywny, jako przyjaciel – nieobliczalny. Mogli tylko pozbyć się go ze swoich szeregów i odciąć od pogrążonej w narkotycznych oparach sceny.

Całość recenzji przeczytacie na: http://kulturaonline.pl/predzej,swinie,zaczna,latac,zburzyc,ten,mur,tytul,artykul,14776.html

Recenzja pochodzi z portalu kulturaonline.pl

Nienawidzę Pink Floyd – to wyznanie było sztandarowym zawołaniem punkowej rewolucji końca lat 70. Jako symbol pogardy wobec pretensjonalnej muzyki starszego pokolenia, żyjącego w wirtualnym świecie półgodzinnych suit i baśniowych opowieści. Pink Floydzi jednak średnio pasowali do tego wizerunku. Gdy nastąpił punkowy boom...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika mysza

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
28
książek
Średnio w roku
przeczytane
2
książki
Opinie były
pomocne
71
razy
W sumie
wystawione
27
ocen ze średnią 7,7

Spędzone
na czytaniu
145
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
2
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]