rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Rapsodia Węgierska to bardzo ciekawie poprowadzona historia szpiegowska z ciekawą intrygą. Komiks w odpowiednich proporcjach łączy ze sobą akcję oraz gadające głowy. Wszystko to jest pierwszym planem na tle intrygi, w którą zaangażowane są wszystkie kluczowe wywiady czasów międzywojennej Europy.

Rapsodia Węgierska to bardzo ciekawie poprowadzona historia szpiegowska z ciekawą intrygą. Komiks w odpowiednich proporcjach łączy ze sobą akcję oraz gadające głowy. Wszystko to jest pierwszym planem na tle intrygi, w którą zaangażowane są wszystkie kluczowe wywiady czasów międzywojennej Europy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Syn to krótki, wyśmienicie narysowany prolog do czegoś większego. Bez kontynuacji stanowi pozbawiony treści bełkot.

Syn to krótki, wyśmienicie narysowany prolog do czegoś większego. Bez kontynuacji stanowi pozbawiony treści bełkot.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Włoski rysownik Paolo Eleuteri Serpieri jest znakomitym rysownikiem i lepiej byłoby gdyby tylko przy tej profesji pozostał. Tom pierwszy serii Druuna zbierający w sobie dwa opowiadania to mistrzowski pokaz warsztatu rysowniczego i malarskiego włocha. Niestety tom ten w okrutny sposób obnaża brak potencjału do tworzenia ciekawego świata, interesujących postaci oraz angażujących wydarzeń.

Tym razem główna bohaterka Druuna odzywa się - niestety.
Główna bohaterka zachowuje się irracjonalnie, , jej motywacje są głupie a jak przychodzi do instynktownego działania to jej wybory nie mają uzasadnienia. Postacie poboczne nie wnoszą nic oprócz powtarzalnych scen, nie różnią się niczym szczególnym od siebie.

W trakcie lektury odnosiłem wrażenie jakby Serpieri chciał początkowo pokazać bestialstwo człowieka w obliczu wojny. Być może chciał by Druuna była komiksem erotycznym z elementami soft porno, wulgarnym językiem i brutalnymi scenami egzekucji, gwałtów i ekspozycją na ludzkie cierpienie. Wydaje się, że ostatecznie coś zmieniło jego zdanie, zmienił scenerię, dodał elementy postapo i horroru. Wyszła nieskomplikowana fabularnie podróż z jednego punktu do drugiego i z powrotem z przydługawymi i nie wnoszącymi zbyt wiele dialogami.

Uważam, że gdyby Morbus Gravis i Delta były komiksem niemym pozostawiając interpretację wydarzeń czytelnikowi, dokładnie tak jak było w przypadku tomu pt. Anima wyszłoby zdecydowanie korzystniej.

Skromną notę jaką pozostawiam przy tej pozycji bronią fantastyczne rysunki, cała reszta nie powinna powstać. Polecam komiks fanom dobrego rysunku do przekartkowania. Niech wasz wzrok omija dymki z tekstami.

Włoski rysownik Paolo Eleuteri Serpieri jest znakomitym rysownikiem i lepiej byłoby gdyby tylko przy tej profesji pozostał. Tom pierwszy serii Druuna zbierający w sobie dwa opowiadania to mistrzowski pokaz warsztatu rysowniczego i malarskiego włocha. Niestety tom ten w okrutny sposób obnaża brak potencjału do tworzenia ciekawego świata, interesujących postaci oraz...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Lotka: Kroniki z piekieł Stephen Desberg, Tony Sandoval
Ocena 6,5
Lotka: Kroniki... Stephen Desberg, To...

Na półkach: , , ,

Na początek kilka oczywistości po zapoznaniu się z lekturą. Sandoval jest świetnym rysownikiem i malarzem. Niektóre kadry wyglądają jak dzieła sztuki, można je spokojnie wieszać w galeriach dzieł sztuki. Tak się składa, że znam kilka poprzednich prac Sandovala, tym co też je znają mogę powiedzieć, że dostaniecie tego samego więcej. Oprócz wysokiego poziomu wizualnego, w pakiecie dostajemy treść, tym razem autorstwa nie Sandovala a Stephena Desberga, i to treścią Lotki mam największy problem. Sam koncept trafienia do piekła i próby ucieczki z tego piekła jest całkiem ciekawy, niestety z każdą przeczytaną stroną problemy scenariusza stają się coraz bardziej dostrzegalne. Problemów tych jest sporo, zaczynając od głównego bohatera, który jest nijaki, sztucznie tajemniczy tylko dla samej tajemniczości, do końca nie znamy jego motywacji do jakiegokolwiek działania. Bohaterowie drugoplanowi są ciekawe tylko na karcie streszczenia komiksu, kiedy te postacie pojawiają się na planszach i czytamy co mają do powiedzenia, okazuje się, że są jednowymiarowe. Te postaci są przezroczyste i mało interesujące. Ich motywacje są niezrozumiałe lub okazuje się, że są po prostu bez sensu. Niestety im dalej w las tym gorzej. Napotkane postacie bełkoczą, kadry czasami pokazują wydarzenia w dziwnych perspektywach i odnosiłem wrażenie, że w złej kolejności. W komiksie jest sporo akcji, są ucieczki, sceny walki, dynamiczne sceny z postaciami to praktycznie połowa całej treści. Problem polega na tym, że ta akcja chaotycznie jest przeplatana z dialogami gdzie postaci po prostu ze sobą rozmawiają na jakiś mało istotny temat w obliczu zagrożenia. Niestety bardzo często bełkoczą i po kilku takich scenach myślałem tylko o tym, żeby jak najmniej ze sobą rozmawiali. Dialogi są w 2/3 są o niczym, nieinteresujące lub nie zdążają do żadnego rozwinięcia w fabule. Jeżeli już do takowych finałów dochodzi to okazuje się to nieciekawe lub niesatysfakcjonujące. Czasami wygłaszane kwestie są teatralnie sztuczne, zupełnie tak jakby przez kilka dymków umieszczonych na jednej lub kilku stronach autorzy chcieli utrwalić w głowach czytelnika o kim lub czym mówią.

Lotkę zostawiam tylko dla rysunków, jeżeli szukasz dobrego opowiadania to omijaj Lotkę dużym łukiem.

Na początek kilka oczywistości po zapoznaniu się z lekturą. Sandoval jest świetnym rysownikiem i malarzem. Niektóre kadry wyglądają jak dzieła sztuki, można je spokojnie wieszać w galeriach dzieł sztuki. Tak się składa, że znam kilka poprzednich prac Sandovala, tym co też je znają mogę powiedzieć, że dostaniecie tego samego więcej. Oprócz wysokiego poziomu wizualnego, w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki The Black Monday Murders #2: Waga Tomm Coker, Jonathan Hickman
Ocena 7,5
The Black Mond... Tomm Coker, Jonatha...

Na półkach: , ,

Tom drugi to dwa wątki gdzie jeden jest mocno przewidywalny, drugi jest mniej oczywisty. Intryga nie jest już tak ciekawa jak w pierwszej części. Rysunki nadal są świetne.

Cała seria jest wydana w pewnym stylu, który szczególnie w drugim tomie irytuje momentami. Głównie chodzi o ekspozycję scenariusza przez tekst maili, raportów czy rozmów między postaciami. Tam gdzie ekspozycja przeprowadzana jest w klasyczny sposób, za pomocą rysunków z tekstami jest nudna i nic nie wnosi. Po przeczytaniu drugiej części do końca stwierdzam, że większość tego tekstu nie wnosi wiele do fabuły.

Drugi tom nadal utrzymany jest w podobnym klimacie, znanego z części pierwszej. Polecam.

Tom drugi to dwa wątki gdzie jeden jest mocno przewidywalny, drugi jest mniej oczywisty. Intryga nie jest już tak ciekawa jak w pierwszej części. Rysunki nadal są świetne.

Cała seria jest wydana w pewnym stylu, który szczególnie w drugim tomie irytuje momentami. Głównie chodzi o ekspozycję scenariusza przez tekst maili, raportów czy rozmów między postaciami. Tam gdzie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki The Black Monday Murders #1: Chwała mamonie Tomm Coker, Jonathan Hickman
Ocena 7,8
The Black Mond... Tomm Coker, Jonatha...

Na półkach: , , ,

Świetny tom w klimacie noir z intrygą i zjawiskami nadprzyrodzonymi w tle. Rzecz jest świetnie narysowana i opowiedziana, konstrukcja świata jest spójna i wykonana z olbrzymią dokładnością o detale.

Jest to jeden z lepszych komiksów jakie przeczytałem w ostatnich tygodniach. Zdecydowanie sięgnę po drugi tom.

Fabuła: 8/10
Ilustracje: 9/10
Wydanie: 8/10

Świetny tom w klimacie noir z intrygą i zjawiskami nadprzyrodzonymi w tle. Rzecz jest świetnie narysowana i opowiedziana, konstrukcja świata jest spójna i wykonana z olbrzymią dokładnością o detale.

Jest to jeden z lepszych komiksów jakie przeczytałem w ostatnich tygodniach. Zdecydowanie sięgnę po drugi tom.

Fabuła: 8/10
Ilustracje: 9/10
Wydanie: 8/10

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Opowiadanie o zemście Marva zrobiło na mnie ogromne wrażenie kiedy oglądałem je po raz pierwszy w kinie. Film Franka Millera był pewnego rodzaju przełomem w kontekście adaptacji komiksowych przekładanych na medium filmowe. Ciekawie zaprezentowana perspektywa, paleta barw, kompozycja opowiadań i generalnie klimat. Wszystko to na ekranie zagrało idealnie.

Po kilkunastu latach od ekranizacji zdecydowałem się sięgnąć po materiał źródłowy. Z miejsca urzekła mnie ciekawa perspektywa kadrów na których występuje tylko czerń i biel. Muszę przyznać, że dla mnie Frank Miller używa tych kolorów w sposób jaki nie widziałem do tej poru u żadnego innego autora. Te dwa kolory budują niespotykany do tej pory klimat całej opowieści. W tomie występuje wiele ciekawych ujęć gdzie stosowana jest inwersja kolorystyczna, która jest charakterystyczna dla Sin City. W tych kadrach postacie są białe natomiast otoczenie ukazane jest w czerni. Od strony graficznej ten album jest unikatowy.

Strona fabularna nie jest już dla mnie tak atrakcyjna jak warstwa graficzna. Czytając Trudne Pożegnanie nie czułem tej samej ekscytacji, która towarzyszyła mi podczas oglądania Sin City na ekranie. Marv ma swoje problemy, ale jest prosty, każda inna poboczna postać nie wnosi zbyt wiele od siebie do fabuły. Scenariusz jest prosty i głównie nastawiony na akcję. Po zapoznaniu się z całością odniosłem wrażenie, że tom fabularnie powinien zmieścić się w 1/3 tego co aktualnie zajmuje.

Sin City to proste opowiadanie o zemście, fabularnie to zdecydowanie nie jest mistrzostwo gatunku gangsterskiego. Polecam ten komiks wszystkim tym, którzy nie znają twórczości Franka Millera. Jego styl jest unikatowy i wnosi bardzo dużo do medium.

Opowiadanie o zemście Marva zrobiło na mnie ogromne wrażenie kiedy oglądałem je po raz pierwszy w kinie. Film Franka Millera był pewnego rodzaju przełomem w kontekście adaptacji komiksowych przekładanych na medium filmowe. Ciekawie zaprezentowana perspektywa, paleta barw, kompozycja opowiadań i generalnie klimat. Wszystko to na ekranie zagrało idealnie.

Po kilkunastu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Drugi tom Dorohedoro trzyma bardzo wysoki poziom części pierwszej. Nadal jest tutaj dużo akcji, brutalnych i widowiskowych bijatyk, specyficznego humoru.

To co wyróżnia tom drugi od pierwszego to elementy horroru, jest ich znacznie więcej. Akcja czasami zwalnia tępa i odsłania kolejne ciekawe rozwiązania scenariusza.

Tom drugi jest bezpośrednią kontynuacją części pierwszej. Między tomami jest pewnego rodzaju ciekawie zbudowana pauza w postaci bonusu. Podobnie jest z zakończeniem części drugiej. Mam wrażenie, że autor regularnie będzie dostarczał takich smaczków z kolejnymi tomami.

Jestem przekonany, że sięgnę po kolejną część. Polecam.

Drugi tom Dorohedoro trzyma bardzo wysoki poziom części pierwszej. Nadal jest tutaj dużo akcji, brutalnych i widowiskowych bijatyk, specyficznego humoru.

To co wyróżnia tom drugi od pierwszego to elementy horroru, jest ich znacznie więcej. Akcja czasami zwalnia tępa i odsłania kolejne ciekawe rozwiązania scenariusza.

Tom drugi jest bezpośrednią kontynuacją części...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein? Eric Powell, Harold Schechter
Ocena 7,7
Słyszeliście, ... Eric Powell, Harold...

Na półkach: , ,

Komiks z cyklu true crime z lat 50-tych. Ten tom jest solidnie narysowany, ma dobry scenariusz i ciekawie poprowadzoną narrację.

Największy problem z komiksem miałem z rysunkami. Przede wszystkim komiks wygląda jakby był rysowany przynajmniej dwoma technikami. Część rysunków wygląda jak szkic wykonany ołówkiem, są to rysunki w moim odczuciu niedopracowane, możliwe, że taki był zamysł autorów. Z drugiej strony widać rysunki, które są wykonane w tuszu i sprawiają wrażenie "czystszych". Oba te style rysunkowe w moim odbiorze do siebie nie pasują i rzutują na odbiór. Innym problemem z rysunkami jest ich powtarzalność. Często przede wszystkim w przesłuchaniach widać postać na kilku kadrach, która jest przedstawiona identycznie. Mam wrażenie, że mogło to być wykonane ciekawiej.

Polecam ten komiks fanom true crime.

Fabuła: 7/10
Scenariusz: 7/10
Kompozycja: 7/10
Ilustracje: 6/10
Wydanie: 7/10

Komiks z cyklu true crime z lat 50-tych. Ten tom jest solidnie narysowany, ma dobry scenariusz i ciekawie poprowadzoną narrację.

Największy problem z komiksem miałem z rysunkami. Przede wszystkim komiks wygląda jakby był rysowany przynajmniej dwoma technikami. Część rysunków wygląda jak szkic wykonany ołówkiem, są to rysunki w moim odczuciu niedopracowane, możliwe, że taki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Komiks Batory to przede wszystkim świetne rysunki. Akcja nie skupia się na tytułowym bohaterze tylko przeskakuje na różne osoby w różnych miejscach. Rozumiem, że trzeba było pokazać kontekst historyczny, ale w trakcie lektury czytelnik niejednokrotnie jest teleportowany w inne miejsce i obserwuje inne postaci. Dodatkowo mamy przeskoki czasowe sugerujące jakby w międzyczasie nie działo się nic ciekawego. To wszystko wprowadza chaos narracyjny. W trakcie lektury odnosiłem wrażenie, że czytam dobrze zilustrowany podrecznik do historii niż komiks. Być może postać Batorego nie jest na tyle atrakcyjna by stać się bohaterem medium jakim jest komiks. Nie jestem przekonany czy postać któregokolwiek polskiego władcy jest na tyle ciekawa i dramatyczna, że nadawałaby się na postać pierwszoplanową do komiksu.

Sięgając po Batorego spodziewałem się więcej od samej postaci a mniej historii, która z reguły jest nieciekawa w przełożeniu na medium komiksowe.
Rozpoczynając czytanie, wyobrażałem sobie, że dostanę jakiś konkretny moment z życia głównej postaci, jakieś wydarzenie, które zaciekawiło autora, coś czego nie znalazłbym w podręczniku do historii. Liczyłem na to, że będę mógł się skupić na tu i teraz bez tych zbędnego szerokiego kontekstu historycznego.

Polecam pasjonatom historii, wszyscy inni będą się przy tym komiksie nudzić.

Komiks Batory to przede wszystkim świetne rysunki. Akcja nie skupia się na tytułowym bohaterze tylko przeskakuje na różne osoby w różnych miejscach. Rozumiem, że trzeba było pokazać kontekst historyczny, ale w trakcie lektury czytelnik niejednokrotnie jest teleportowany w inne miejsce i obserwuje inne postaci. Dodatkowo mamy przeskoki czasowe sugerujące jakby w międzyczasie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kobiety dzikiego zachodu. Roberto Ambrosio, Paolo Eleuteri Serpieri
Ocena 6,4
Kobiety dzikie... Roberto Ambrosio, P...

Na półkach: , , ,

Opowiadania są trzy, jedno długie i dwa krótsze. Można by się stwierdzić, że posiadają w sobie coś wspólnego co mogłoby je połączyć i nie mam na myśli tytułowych kobiet. Tak się jednak nie dzieje i moim zdaniem jest to wada, ponieważ żadne z tych opowiadań nie daje pełnej satysfakcji po zapoznaniu się z ich treścią.

Rysunki Serpieriego to mistrzostwo świata, samo wydanie pozostawia wiele do życzenia, ma sporo wad technicznych. Przykładem mogą być dymki z tekstem wypowiadanym przez postaci, czasami wyglądają jakby były dorysowane lub korygowane w post produkcji i nie mają wspólnego stylu z rysunkiem. Rozumiem, że dymki lub tekst w nich zawarty musi być nieco zmieniony w stosunku do oryginalnej wersji, aleprzy okazji tego tomu wygląda to bardzo niedbale. Na niektórych kadrach widać strzałki kierujące czytelnika do kolejnych kadrów, nie wiem po co ten zabieg. Serpieri , co prawda lubi tworzyć niekonwencjonalne kadry oraz dymki z tekstem współdzielące kilka kadrów, mimo to efekt ten nie jest na tyle dezorientujący, że koniecznym jest prowadzenie czytelnika z jednego kadru w następny. Numeracja stron to kolejna stylistyczna wpadka, jest ona wykonana czcionką kompletnie niepasującą do stylu całości.

Podsumowując, Kobiety Serpieriego to zbiór kilku gatunkowych opowiadań niewychadzących poza klasyczne ramy westernu. Wszystko ozdobione, jak zwykle prześwietnym rysunkami włoskiego autora. Efekt psuje wydanie, nie wiem czy jest to reprint z innej wersji językowej czy jest to wina polskiego wydawcy. Niestety posiadam kilka innych tytułów Serpieriego i drżę na samą myśl, że każdy następny tom zaoferuje tą samą jakość wydania.

Nie jestem w stanie w pełni polecić tego komiksu. Zważając na prostotę treści poszukałbym solidniejszego wydania zagranicznego. Miłośniku rysunków Serpieriego, jeżeli nie zraziłem Cię moimi zastrzeżeniami do produktu, to nie masz nad czym zastanawiać, kupuj, dostaniesz więcej tego co już znasz i lubisz.

Opowiadania są trzy, jedno długie i dwa krótsze. Można by się stwierdzić, że posiadają w sobie coś wspólnego co mogłoby je połączyć i nie mam na myśli tytułowych kobiet. Tak się jednak nie dzieje i moim zdaniem jest to wada, ponieważ żadne z tych opowiadań nie daje pełnej satysfakcji po zapoznaniu się z ich treścią.

Rysunki Serpieriego to mistrzostwo świata, samo wydanie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki H.P. Lovecraft: Nawiedziciel mroku H.P. Lovecraft, Gou Tanabe
Ocena 7,8
H.P. Lovecraft... H.P. Lovecraft, Gou...

Na półkach: , ,

Manga w klimacie Lovecrafta, czy to mogło się udać? Myślę, że się udało, ale...

Zacznę od części technicznej. W mandze znajduje się sporo tekstu. Jest to głównie tekst narracji pierwszoosobowej zapisany bezpośrednio na kadrach poza chmurkami. Tekst tak umieszczony praktycznie zlewa się z kadrem psując odbiór szkicu i jednocześnie czytelność samego tekstu. Szkoda ponieważ mocną stroną tej mangi są rysunki architektury, otoczenia naturalnego oraz wnętrz budynków. Rysunki postaci są jedynie poprawne.

Klimat budowany przez narrację jest solidny poza momentami mającymi niejako wzbudzić grozę w czytelniku. W kilku przypadkach jest to po prostu sztuczne.

Mangę polecam fanom Lovecrafta oraz wielbicielom literatury grozy.

Manga w klimacie Lovecrafta, czy to mogło się udać? Myślę, że się udało, ale...

Zacznę od części technicznej. W mandze znajduje się sporo tekstu. Jest to głównie tekst narracji pierwszoosobowej zapisany bezpośrednio na kadrach poza chmurkami. Tekst tak umieszczony praktycznie zlewa się z kadrem psując odbiór szkicu i jednocześnie czytelność samego tekstu. Szkoda ponieważ...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pieśń o Renarcie. Tom I. Mistrz forteli Brigitte Findakly, Joann Sfar
Ocena 7,3
Pieśń o Renarc... Brigitte Findakly, ...

Na półkach: , ,

Zdecydowałem się na sięgnięcie po lekturę Pieśni o Renarcie ze względu na fakt, że na mojej stercie komiksów do przeczytania jest szeroko chwalony Donżon Joanna Sfara. Stwierdziłem, że forma pomiędzy Pieśnią... a wspomnianym Donżonem jest podobna. Pierwszy tom opowiadania o Renarcie to tylko 48 stron więc wydawało mi się, że zapoznanie się z lekturą będzie idealne jako przystawka do dania głównego jakim jest wejście w uniwersum Donżona.

W trakcie czytania odnosiłem wrażenie, że już wcześniej czytałem podobne historie. Mistrz Forteli nie zaskakuje oryginalnością. Kilka ciekawych pomysłów się pojawia, ale nie są one ciekawie podane. Opowiadanie nie angażuje, niektóre z postaci są wciśnięte na siłę bez większego zapotrzebowania fabularnego, dialogi między postaciami są mocno eksploatowane i jednocześnie przegadane, śladowo występuje czarny humor, fabuła jest prosta a scenariusz przewidywalny.

Zdecydowałem się na sięgnięcie po lekturę Pieśni o Renarcie ze względu na fakt, że na mojej stercie komiksów do przeczytania jest szeroko chwalony Donżon Joanna Sfara. Stwierdziłem, że forma pomiędzy Pieśnią... a wspomnianym Donżonem jest podobna. Pierwszy tom opowiadania o Renarcie to tylko 48 stron więc wydawało mi się, że zapoznanie się z lekturą będzie idealne jako...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sandman: Preludia i nokturny Mike Dringenberg, Neil Gaiman, Malcolm Jones III, Sam Kieth
Ocena 8,1
Sandman: Prelu... Mike Dringenberg, N...

Na półkach: , ,

Jest to mój pierwszy kontakt z twórczością Neila Gaimana. Konstrukcja komiksu jest fajna, główny wątek jest bardzo ciekawy, zmiana narratora sprawia, że czytelnik nie nudzi się sztywną perspektywą tej samej postaci. Tom jest podzielony na zeszyty, które wspólnie tworzą zamkniętą historię. Zeszyty są w miarę równie pod kątem jakości treści. Bardzo dobry początek "Sen Sprawiedliwych", który otwiera "Preludia i Nokturny" i zarazem stanowi bardzo mocny punkt całego tomu, szokujące "24 Godziny" i dobry epilog "Odgłos Jej Skrzydeł". Reszta w moim odbiorze przeciętna lub słaba.

Nie przepadam za komiksem superbohaterskim a czytając Preludia i nokturny odnosiłem wrażenie jakby uniwersum DC było tutaj wpychane na siłę, zupełnie niepotrzebnie. Potencjał wykreowanego świata Sandman-a wydaje się na tyle duży, że mógłby spokojnie pomieścić własnych adwersarzy lub postaci poboczne bez konieczności posiłkowania się istniejącym uniwersum.

Rysunek w tym komiksie jest bardzo nierówny, poza nielicznymi przypadkami nie da się na te rysunki patrzeć. Kreska jest brzydka, bohaterowie są upraszczani i niewyraźni. Te same postaci na kilku kadrach są od siebie bardzo różne, wręcz nie do poznania. Wiem, że specyfika świata komiksu wręcz dopuszcza taką formę, mimo wszystko uważam, że jest to błąd rysownika wynikający z niekonsekwencji. Niechlujność rysowników w warstwie graficznej wpływa na kompozycję i tym samym na odbiór. Wielokrotnie cofałem się do poprzednich kadrów żeby dopatrzeć się znaczenia przekazywanej obrazem treści.

Fabuła: 7/10
Scenariusz: 7/10
Kompozycja: 6/10
Ilustracje: 4/10
Wydanie: 8/10

Jest to mój pierwszy kontakt z twórczością Neila Gaimana. Konstrukcja komiksu jest fajna, główny wątek jest bardzo ciekawy, zmiana narratora sprawia, że czytelnik nie nudzi się sztywną perspektywą tej samej postaci. Tom jest podzielony na zeszyty, które wspólnie tworzą zamkniętą historię. Zeszyty są w miarę równie pod kątem jakości treści. Bardzo dobry początek "Sen...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zabij albo zgiń. Tom pierwszy Elisabeth Breitweiser, Ed Brubaker, Sean Phillips
Ocena 7,6
Zabij albo zgi... Elisabeth Breitweis...

Na półkach: , ,

Kryminał z elementami horroru z ciekawym scenariuszem i przyzwoitymi rysunkami. Z twórczością duetu Brubaker & Phillips zetknąłem się przy okazji lektury serii Fatale. W Zabij... podobnie jak przy okazji Fatale autorzy serwują ciekawy scenariuszowo aczkolwiek sztampowy fabularnie komiks, klimatem utrzymany mocno w amerykańskiej kulturze. Wszystko opowiadane w narracji pierwszoosobowej z kilkoma sztuczkami związanymi z czasem. Czytając kolejne treści od Brubakera mogę potwierdzić, że jest to autor specjalizujący się w ciekawych konstrukcjach scenariuszy.

Mnie główny bohater nie przekonuje swoją opowieścią, nie czuję z nim więzi, nie zależy mi na tym czy mu się uda czy też nie. Rysunki zdecydowanie lepsze niż w Fatale, aczkolwiek nadal pojawiają się karykatury i dysproporcje wśród postaci. Klimat opowiadania podbija ciągle poadający śnieg. Polecam tym, którzy lubią kryminały i fanom autorskiego duetu.

Fabuła: 6/10
Scenariusz: 7/10
Kompozycja: 8/10
Ilustracje: 6/10
Wydanie: 7/10

Kryminał z elementami horroru z ciekawym scenariuszem i przyzwoitymi rysunkami. Z twórczością duetu Brubaker & Phillips zetknąłem się przy okazji lektury serii Fatale. W Zabij... podobnie jak przy okazji Fatale autorzy serwują ciekawy scenariuszowo aczkolwiek sztampowy fabularnie komiks, klimatem utrzymany mocno w amerykańskiej kulturze. Wszystko opowiadane w narracji...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Western Grzegorz Rosiński, Jean Van Hamme
Ocena 7,4
Western Grzegorz Rosiński,&...

Na półkach: , , , ,

Western to kompletna i ciekawa opowieść o prostej konstrukcji z kilkoma twistami fabularnymi. Mamy tutaj klasyczne elementy westernu, które nie wykraczają poza kanon gatunku. Mam już za sobą kilka tytułów opowiadających o dzikim zachodzie, opowiadanie duetu Rosiński - Van Hamme mogę zaliczyć do tych bardziej udanych.

Ten komiks jest aż dobry i tylko dobry. Scenariusz prosty i ciekawy, z mało realistycznym mega twistem na ostatnich stronach. Wszystko utrzymane w bardzo poważnej konwencji, nie ma tutaj miejsca na żart czy satyrę. Rysunki stoją na dobrym poziomie, niektóre kadry niezbyt czytelne i rozmazane.

Fanom westernów polecam natomiast tym, którzy chcieliby się przekonać do gatunku sugerowałbym inne pozycje.

Fabuła: 7/10
Scenariusz: 7/10
Kompozycja: 8/10
Ilustracje: 7/10
Wydanie: 8/10

Western to kompletna i ciekawa opowieść o prostej konstrukcji z kilkoma twistami fabularnymi. Mamy tutaj klasyczne elementy westernu, które nie wykraczają poza kanon gatunku. Mam już za sobą kilka tytułów opowiadających o dzikim zachodzie, opowiadanie duetu Rosiński - Van Hamme mogę zaliczyć do tych bardziej udanych.

Ten komiks jest aż dobry i tylko dobry. Scenariusz...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Hellraiser Clive Barker, Mike Mignola
Ocena 6,4
Hellraiser Clive Barker, Mike ...

Na półkach: , ,

Były lata dziewięćdziesiąte ubiegłego stulecia. Pewnego razu, wracając z technikum wstąpiłem do wypożyczalni kaset wideo. Nigdy wcześniej nie byłem w tej wypożyczalni. Kiedy będąc tam, eksplorowałem wzrokiem repozytorium dostępnych pozycji, w pewnym momencie moje oczy ujrzały postać. Postać na mnie spoglądała, miała bladą skórę i doskonale kontrastowała z ciemnym światłem pomieszczenia. Mężczyzna był ubrany w czarny, dobrze dopasowany, lateksowy kombinezon. Jego twarz, była zmieniona, nienaturalna, nacięta z chirurgiczną precyzją i geometrycznie podzielona. Grymas na bladej twarzy wydawał się oddawać cały ból postaci, natomiast oczy wyrażały zupełnie odwrotne emocje. Postać trzymała w dłoniach artefakt, coś jakby kostkę w formie trójwymiarowej układanki. Ta obserwacja budziła we mnie ambiwalentne odczucia, nie mogłem odwrócić wzroku, po raz pierwszy widziałem coś takiego.

Opuściłem wypożyczalnie a po kilku godzinach, będąc już po pierwszym seansie filmu Hellraiser autorstwa Clive'a Barker'a, wiedziałem, że chcę więcej. Piekielny świat cenobitów z Pinhead'em na czele zdefiniował gatunek horroru w moim umyśle. Sequel równie udany jak część pierwsza. Z każdą następną odsłoną odkrywanie piekielnego uniwersum cenobitów było już dla mnie drogą przez mękę i to w złym tego słowa znaczeniu ;) Całą serię zakończyłem na części 8 i nie mam zamiaru kontynuować.

Niestety, z przykrością stwierdzam, że podobnie jest z tym zbiorem opowiadań. Znajdują się tu świetne epizody, ale jest ich zdecydowanie za mało. Poza kilkoma wyjątkami scenariusze nie zaskakują a na prace co niektórych rysowników nie da się patrzeć.

Polecam tylko wytrwałym fanom serii o aniołach z piekieł lub BDSM w wersji hardcore ;)

Fabuła: 6/10
Scenariusz: 6/10
Kompozycja: 5/10
Ilustracje: 5/10
Wydanie: 7/10

Były lata dziewięćdziesiąte ubiegłego stulecia. Pewnego razu, wracając z technikum wstąpiłem do wypożyczalni kaset wideo. Nigdy wcześniej nie byłem w tej wypożyczalni. Kiedy będąc tam, eksplorowałem wzrokiem repozytorium dostępnych pozycji, w pewnym momencie moje oczy ujrzały postać. Postać na mnie spoglądała, miała bladą skórę i doskonale kontrastowała z ciemnym światłem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Alfonso Font w swoim zbiorze opowiadań przedstawia bliżej nieokreśloną przyszłość. Opowiadania są relatywnie krótkie, stoją na równym, wysokim poziomie. Przyszłość opisywana przez hiszpana jest tragikomiczna, czasami dotyczy jednostek a czasem całych planet. Font doskonale łączy hard sci-fi z luźnym podejściem do tematu, czasami jest sarkastyczny, stosuje odwołania do popkultury. Po przeczytaniu kilku pierwszych opowiadań wiedziałem, że każde następne mnie czymś zaskoczy. Każdy epizod zaskakuje puentą.

Polecam ten tom opowiadań każdemu kto lubi sci-fi i jednocześnie chce się rozerwać przy tym gatunku. Rysunki artysty są na bardzo wysokim poziomie.

Fabuła: 9/10
Scenariusz: 8/10
Kompozycja: 8/10
Ilustracje: 9/10
Wydanie: 8/10

Alfonso Font w swoim zbiorze opowiadań przedstawia bliżej nieokreśloną przyszłość. Opowiadania są relatywnie krótkie, stoją na równym, wysokim poziomie. Przyszłość opisywana przez hiszpana jest tragikomiczna, czasami dotyczy jednostek a czasem całych planet. Font doskonale łączy hard sci-fi z luźnym podejściem do tematu, czasami jest sarkastyczny, stosuje odwołania do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Postapokaliptyczna wizja Gianniego Pacinottiego trzyma w napięciu do praktycznie pierwszej do ostatniej strony. Autor prowadzi historię w prosty sposób jednocześnie bardzo angażując czytelnika. Nie pozwala odejść od lektury. Opowiadanie jest tak ciekawe, że pochłonąłem je w ciągu jednej sesji. Komiks jest przejmujący, tajemniczy, brutalny, po prostu bardzo dobry.

Komiks jest dosyć gruby, ale bardzo szybko się go czyta. Kreska Gipiego nie jest perfekcyjna, ale po kilku stronach można się do niej przyzwyczić. Idealnie zgrywa się z klimatem panującym w opowiadaniu. Kompozycja jest bardzo czytelna, kartkując komiks odniosłem wrażenie, że Gipi mógłby opowiadać historię samymi obrazami. Łatwo w tych rysunkach wyczuć momenty interakcji między bohaterami, ich myśli czy metafizykę.

Jest to mój pierwszy kontakt z pracą autorstwa Gipiego, na pewno sięgnę po kolejne.

Fabuła: 8/10
Scenariusz: 7/10
Kompozycja: 10/10
Ilustracje: 8/10
Wydanie: 9/10

Postapokaliptyczna wizja Gianniego Pacinottiego trzyma w napięciu do praktycznie pierwszej do ostatniej strony. Autor prowadzi historię w prosty sposób jednocześnie bardzo angażując czytelnika. Nie pozwala odejść od lektury. Opowiadanie jest tak ciekawe, że pochłonąłem je w ciągu jednej sesji. Komiks jest przejmujący, tajemniczy, brutalny, po prostu bardzo dobry.

Komiks...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kontynuacja opowieści o życiu i twórczości Michelangelo Merisiego w moim odbiorze niewiele różni się od tomu pierwszego. Caravaggio zajmuje się podobnymi czynnościami, natomiast zmianie ulega miejsce akcji. Nie jest to Rzym lecz Malta. Rysunki architektury nadal wspaniałe, postacie nadal czasami dziwaczne przez dobór kolorów.

Tom drugi utwierdził mnie w przekonaniu, że najlepszym możliwym wyborem człowieka od kolorów w komiksach Milo Manary jest sam autor rysunków. Porównując prace Simony w obu tomach o Caravaggio-u oraz to co mistrz wykonał np. w Guliwerianie, zdecydowanie wybieram autorską palatę barw.

Fabuła: 7/10
Scenariusz: 6/10
Kompozycja: 8/10
Ilustracje: 7/10
Wydanie: 6/10

Kontynuacja opowieści o życiu i twórczości Michelangelo Merisiego w moim odbiorze niewiele różni się od tomu pierwszego. Caravaggio zajmuje się podobnymi czynnościami, natomiast zmianie ulega miejsce akcji. Nie jest to Rzym lecz Malta. Rysunki architektury nadal wspaniałe, postacie nadal czasami dziwaczne przez dobór kolorów.

Tom drugi utwierdził mnie w przekonaniu, że...

więcej Pokaż mimo to