rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Cóż... Czytało mi się to całkiem przyjemnie, ale cały czas z narracji i konstrukcji świata przebijało się do mnie, że nie jest to powieść dzisiejsza. Skoro "klasyka sci-fi" to można zapomnieć o zgrabnym budowaniu napięcia i wyjątkowych postaciach, nacisk kładzie się na technikalia i zwiedzanie obcych planet. Wiadomo, dziś oczekiwania są już większe i trochę inne, jednak nawet przy tak obniżonych oczekiwaniach dziwiłam się autorowi, który wolał rzucać głównego bohatera po co dalszych zakątkach kosmosu, żeby tam wiele stron poświęcać na zdarzenia, które do głównej historii nie wniosą absolutnie nic.
Nie dajcie się zwieść starszym komentarzom, w których fani MacAppa mówią o zwrotach akcji i śmieją się z tych, którzy widocznie oczekują seksu i strzelanin. Jeśli nie czytałeś tego autora wcześniej, zdziwi cię niejednolitość historii i jej brak skoncentrowania na celu, gdyż jako czytelnik XXI wieku będziesz oczekiwał, że jeśli główny bohater zbacza z poszukiwań ojca w dzicz którejś z nieistotnych planet, by ratować dziecięcego przyjaciela, to może choć przez chwilę pozna relację ojciec-syn z tej drugiej perspektywy; że jeśli ratuje dziewczynę i żeni się z nią, to że będzie miała ona jakieś znaczenie dla fabuły.
Rozumiem, że tak się kiedyś pisało - tak kiełkowało znane nam dzisiaj sci-fi, wielu rzeczy kolejni autorzy musieli się jeszcze nauczyć na przestrzeni dziesięcioleci. Ale - choć nie jest to przedszkole w rodzaju "Paroksyzmu numer minus jeden", komentarzy o genialności i pisaniu po mistrzowsku nie rozumiem.

Cóż... Czytało mi się to całkiem przyjemnie, ale cały czas z narracji i konstrukcji świata przebijało się do mnie, że nie jest to powieść dzisiejsza. Skoro "klasyka sci-fi" to można zapomnieć o zgrabnym budowaniu napięcia i wyjątkowych postaciach, nacisk kładzie się na technikalia i zwiedzanie obcych planet. Wiadomo, dziś oczekiwania są już większe i trochę inne, jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Na początek tylko skrócona recenzja, bo zaskoczyła mnie ta książka i nie chcę zapomnieć jej omówić. Pod wieloma względami i bardzo pozytywnie. Pierwsze - to ten Alex, wbrew moim pierwszym odczuciom wobec książki, nie jest małym chłopcem, który poznaje liczby, choć jego umysł jest równie otwarty, dziecięcy, a humor równie barwny. Ponadto, jak to w moim ulubionym rodzaju matematycznych dzieł popularnonaukowych, roi się tu od ciekawych faktów historycznych, ale choć wiele z nich znam z "Dziejów liczby" czy "Twierdzenia papugi", pan Bellos przytacza je dokładniej i jaśniej. Nie mówiąc już o tym, że rzecz jest o 20 lat nowsza niż pierwsza wspomniana pozycja i o wiele szerzej zorientowana, więc o ile "Dzieje" kończą się na początkach rachowania, tak "Alex" śmiało zagląda w wiek XX i XXI, czas prawdziwego rozwoju tej dziedziny, opowiada o osobistych spotkaniach ze współczesnymi naukowcami, matematykami, fascynatami, którzy patrzą na liczby tak, jak nikt dotąd. Otworzył przede mną nowe, praktyczne podejście do systemu dwunastkowego, o którym, choć jego koncepcja zawsze mnie czarowała, nie umiałam dotąd powiedzieć więcej niż to, że istniej. Podobnie aż wstyd mi przyznać, że jako wielka fanka matematyki dopiero teraz zrozumiałam istotę i przydatność liczenia z pomocą logarytmów, no i nauczyłam się liczyć za pomocą suwaków, choć - jak również od pana Bellosa się teraz dowiedziałam - były podstawowym narzędziem rachunkowym przez kilka wieków poprzedzających komputerowych współczesność...
A, jak mówię, nie przeczytałam jeszcze wszystkiego! I jak na razie nie przeczytam - dostępna w Internecie wersja darmowa jest umiejętnie okrojona (https://docer.pl/doc/x0e1ces). Co również pochwalam - mogę poczytać znaczną część ze wspaniałej 600-stronicowej historii, ale przy tym autor nie straci, bo ta część tylko zaostrza apetyt na resztę. Bardzo kosztowną jak na razie, ale na pewno kiedyś ją zdobętę!

Na początek tylko skrócona recenzja, bo zaskoczyła mnie ta książka i nie chcę zapomnieć jej omówić. Pod wieloma względami i bardzo pozytywnie. Pierwsze - to ten Alex, wbrew moim pierwszym odczuciom wobec książki, nie jest małym chłopcem, który poznaje liczby, choć jego umysł jest równie otwarty, dziecięcy, a humor równie barwny. Ponadto, jak to w moim ulubionym rodzaju...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autorzy prawdopodobnie nie podejrzewali, że ich książka z
stanie się prędko historycznym niemal zbiorem ciekawostek na temat początków powstawania Internetu, tego jak funkcjonował i na czym opierały się strony. No i oczywiście ludzie - ludzie, o których praktycznie żaden dzisiejszy użytkownik nie wie - ludzie, którzy przypadkowo dorabiali się fortuny na niezwykłych prawach rodzącej się dopiero Sieci, dziecięcy geniusze, no i oczywiście ci, którzy o zbudowaniu takiego świata właśnie marzyli i co im się udało... Tima Bernersa-Lee wielbię po dziś dzień.
Heh, ile zapłaciłabym im, żeby zrobili kolejny odcinek serii poświęcony następnemu dziesięcioleciu (!) istnienia Internetu!

Autorzy prawdopodobnie nie podejrzewali, że ich książka z
stanie się prędko historycznym niemal zbiorem ciekawostek na temat początków powstawania Internetu, tego jak funkcjonował i na czym opierały się strony. No i oczywiście ludzie - ludzie, o których praktycznie żaden dzisiejszy użytkownik nie wie - ludzie, którzy przypadkowo dorabiali się fortuny na niezwykłych prawach...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Monstrrrualna erudycja" jest niedościgniona jeśli chodzi o zaszczepianie w nas na całe życie faktów zbędnych, acz imponujących i takich, jakich nie zdobędziemy nigdzie indziej, zwykle nawet w nudnych, specjalistycznych księgach. Tymczasem tutaj w absolutnie nienudnych okolicznościach poznajemy sposób malowania Van Gogha, żywot Picassa przed zdobyciem sławy i Jacksona Pollocka, którego "pędzel" prawdopodobnie byłby nie do pomylenia nawet na obrusie w restauracji. O czym mówię? Najlepiej przeczytać samemu, bo lepiej niż "Fascynująca sztuka" nie opowie o tym nikt.

"Monstrrrualna erudycja" jest niedościgniona jeśli chodzi o zaszczepianie w nas na całe życie faktów zbędnych, acz imponujących i takich, jakich nie zdobędziemy nigdzie indziej, zwykle nawet w nudnych, specjalistycznych księgach. Tymczasem tutaj w absolutnie nienudnych okolicznościach poznajemy sposób malowania Van Gogha, żywot Picassa przed zdobyciem sławy i Jacksona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy takie coś jak moda może nas zaskoczyć? Jeśli chodzi o "Monstrrrualną erudycję" to nawet nie ma o co pytać. Wielu z nas pewnie dopiero z tej książki dowie się, że przed XX wiekiem takie coś jak moda w ogóle występowało. Długie do przesady czubki butów, brzuchy u panów (tak, to było w modzie!), kolorowe szmatki wystające z rozcięć w ubraniach w średniowieczu... "Wrzask mody" opowie nam nie tylko o tym, że istniały, ale też dlaczego powstały i jakie były tego skutki! A potem, znaczy: w XX wieku, było już tylko "gorzej"...

Czy takie coś jak moda może nas zaskoczyć? Jeśli chodzi o "Monstrrrualną erudycję" to nawet nie ma o co pytać. Wielu z nas pewnie dopiero z tej książki dowie się, że przed XX wiekiem takie coś jak moda w ogóle występowało. Długie do przesady czubki butów, brzuchy u panów (tak, to było w modzie!), kolorowe szmatki wystające z rozcięć w ubraniach w średniowieczu......

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Heh, Monstrrrualna erudycja... Do dzisiaj pamiętam wstęp z akcją dziejącą się w czasach kamienia łupanego, gdzie sprytny szaman przechytrzył wrogich wojowników przy pomocy zwodniczej natury kostki do gry. Której zresztą ulegamy i dzisiaj. I czy to czasem nie stąd dowiedziałam się, że Pi można wyliczyć rzucając patyczki na narysowane linie?

Heh, Monstrrrualna erudycja... Do dzisiaj pamiętam wstęp z akcją dziejącą się w czasach kamienia łupanego, gdzie sprytny szaman przechytrzył wrogich wojowników przy pomocy zwodniczej natury kostki do gry. Której zresztą ulegamy i dzisiaj. I czy to czasem nie stąd dowiedziałam się, że Pi można wyliczyć rzucając patyczki na narysowane linie?

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Heh, kiedy ja to czytałam... To była moja pierwsza styczność z "Monstrrrualną erudycją". Cóż to było za uderzenie! Poznawanie planet poprzez osobiste zwiedzanie ich, porównywanie Słońca do pralki, szczegółowy opis tego, jak słońce chodziłoby po nieboskłonie z punktu widzenia mieszkańca Merkurego, a w ostateczności zmarznięty Plutończyk, którego kichnięcie wyrzuca do czarnej dziury (te czasy, kiedy Pluton był jeszcze planetą...). I całe mnóstwo, cóż, porażających swą niezwykłością informacji, których na pewno nie spodziewałbyś się znaleźć w takiej cieniutkiej, pstrokatej książczynie dla dzieci (a których mimo to nie dała mi dotąd żadna inna książka o kosmosie). Absolutne cudo.

Heh, kiedy ja to czytałam... To była moja pierwsza styczność z "Monstrrrualną erudycją". Cóż to było za uderzenie! Poznawanie planet poprzez osobiste zwiedzanie ich, porównywanie Słońca do pralki, szczegółowy opis tego, jak słońce chodziłoby po nieboskłonie z punktu widzenia mieszkańca Merkurego, a w ostateczności zmarznięty Plutończyk, którego kichnięcie wyrzuca do czarnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Aż nie wiem, od czego zacząć... Po natchnienie zajrzałam do wstępu: "Nauka. Jakie skojarzenia przywołuje na myśl to słowo?" Dla większości z nas zapewne w najlepszym przypadku obojętne - ciężka fizyka, nieludzka biologia, niezrozumiała matematyka... Tymczasem tutaj autor opowiada o niej nie tylko za pomocą zaskakujących ciekawostek i historyjek krążących wokół odkryć i wydarzeń z nimi związanych, ale przede wszystkim o samych ich autorach - naukowcach. Osobach często zabawnych, omylnych, o ich oryginalnych przeżyciach, poglądach, podejściu do życia... Od prób mierzenia wieku ziemi przez odkrycie elektronu po matematyczne wiersze. To wszystko przetykane wycinkami z uniwersyteckich sprawdzianów, prawa, literatury, cytatów... Źródło dostępnej rzadko kiedy wiedzy i wspaniała rozrywka w jednym.

Aż nie wiem, od czego zacząć... Po natchnienie zajrzałam do wstępu: "Nauka. Jakie skojarzenia przywołuje na myśl to słowo?" Dla większości z nas zapewne w najlepszym przypadku obojętne - ciężka fizyka, nieludzka biologia, niezrozumiała matematyka... Tymczasem tutaj autor opowiada o niej nie tylko za pomocą zaskakujących ciekawostek i historyjek krążących wokół odkryć i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Autor, choć na pierwszy rzut oka wydaje się mieć na myśli ogół matematyki, po wstępie prędko przechodzi do swojej ulubionej dziedziny, jaką jest logika matematyczna... i obraca ją w plac zabaw dla dzieci pełen cudacznych zbiorów, magicznych formuł, nieskończonych hoteli, no i oczywiście upartych, sztywnych matematyków, którzy w tym świecie żyją. A to wszystko okraszone pociesznymi dialogami, wspaniałymi szkicami oraz oczywiście ciekawymi anegdotami i porównaniami.
Przyznam, że jest dość ciężka do przejścia, ale jak dla mnie nietypowe podejście zawsze jest tego warte.

Autor, choć na pierwszy rzut oka wydaje się mieć na myśli ogół matematyki, po wstępie prędko przechodzi do swojej ulubionej dziedziny, jaką jest logika matematyczna... i obraca ją w plac zabaw dla dzieci pełen cudacznych zbiorów, magicznych formuł, nieskończonych hoteli, no i oczywiście upartych, sztywnych matematyków, którzy w tym świecie żyją. A to wszystko okraszone...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Że MS-DOS dla wielu osób już nie istnieje? Co z tego! Przezabawny i rozbrajający styl Dana Gookina sprawi, że prędko zapomnicie, że jego porady nie mają już praktycznego znaczenia - choć ponad strona poświęcona uniwersalnej instrukcji włączenia i szkic działania maszyny mogłaby się przydać niejednemu laikowi, to już opisy na temat uruchamiania programów są już reliktem przeszłości (kto pamięta czasy, gdy trzeba było wpisać nazwę programy, zamiast klikać w ikonę, hm?). Podobnie jak podpowiedzi w kwestii podłączania drukarki, nośników danych, rozwiązywania problemów z wirusami, a przede wszystkim ze sprzętem. Autor w przezabawny sposób wgryza się w problem od każdej możliwej strony, dzieląc się anegdotkami oraz latami ciężkich doświadczeń w walce z elektronicznym potworem. Jeżeli czujecie się nerdami, to wręcz Waszym obowiązkiem jest zdobyć to cudo!

Że MS-DOS dla wielu osób już nie istnieje? Co z tego! Przezabawny i rozbrajający styl Dana Gookina sprawi, że prędko zapomnicie, że jego porady nie mają już praktycznego znaczenia - choć ponad strona poświęcona uniwersalnej instrukcji włączenia i szkic działania maszyny mogłaby się przydać niejednemu laikowi, to już opisy na temat uruchamiania programów są już reliktem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wiem, to dziwne dawać tak wysoką notę książce, która niby to jest dla dzieci, ale... Ja po prostu kocham takie książki! Czego tu nie ma... Geometria, gry, rozważania na temat skali czasu, prawdopodobieństwo, i układanki z papieru! Podróż od ciekawostek matematycznych przez perspektywę po geografię, astronomię, która nigdy nie wiadomo, kiedy się skończy. Na każdej stronie zaskakuje i skłania do myślenia. No i to ona opowiedziała mi historię Płaszczaków!

Wiem, to dziwne dawać tak wysoką notę książce, która niby to jest dla dzieci, ale... Ja po prostu kocham takie książki! Czego tu nie ma... Geometria, gry, rozważania na temat skali czasu, prawdopodobieństwo, i układanki z papieru! Podróż od ciekawostek matematycznych przez perspektywę po geografię, astronomię, która nigdy nie wiadomo, kiedy się skończy. Na każdej stronie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czy umiecie się dziwić? Jerzy Ginter, Bożena Jaworska-Kordos, praca zbiorowa
Ocena 7,3
Czy umiecie si... Jerzy Ginter, Bożen...

Na półkach: , ,

Wydaje się nietypowe dawać tak wysoką notę książce niby to pomyślanej dla dzieci, ale... Ja po prostu kocham takie książki! Ze strony na stronę wędrujemy od fizyki i astronomii do matematyki i z powrotem, bawimy się kształtami Eschera, stawiamy "dziecinne" pytania na temat atmosfery i kolorów, probablistyką, bawimy się i niespodziewanie przechodzimy z anegdotek do rozważań bez odpowiedzi. To stąd dowiedziałam się, jak NAPRAWDĘ działa twierdzenie Pitagorasa.

Wydaje się nietypowe dawać tak wysoką notę książce niby to pomyślanej dla dzieci, ale... Ja po prostu kocham takie książki! Ze strony na stronę wędrujemy od fizyki i astronomii do matematyki i z powrotem, bawimy się kształtami Eschera, stawiamy "dziecinne" pytania na temat atmosfery i kolorów, probablistyką, bawimy się i niespodziewanie przechodzimy z anegdotek do rozważań...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka jest tym, czym się zapowiada - absolutnie nieprzeciętnym zbiorem informacji, historii i anegdot na temat najmniej znanych i najbardziej zapomnianych szczegółów początków Królowej Nauk. Nie jest to encyklopedia - nie brakuje żartów, opowiastek, a nawet przykładów, jak dawniej liczono. Poznałam tę książkę całkiem przez przypadek i już dość dawno temu, mimo to nie sądzę, żeby którakolwiek inne dzieło poświęcone matematyce zdołało ją przebić. Jeśli ktoś fascynuje się liczbami i tym jak kształtowały się przez wieki, zastanawia się, dlaczego rzymskie 4 to IV, to po prostu MUSI ją przeczytać co najmniej raz w życiu.

Ta książka jest tym, czym się zapowiada - absolutnie nieprzeciętnym zbiorem informacji, historii i anegdot na temat najmniej znanych i najbardziej zapomnianych szczegółów początków Królowej Nauk. Nie jest to encyklopedia - nie brakuje żartów, opowiastek, a nawet przykładów, jak dawniej liczono. Poznałam tę książkę całkiem przez przypadek i już dość dawno temu, mimo to nie...

więcej Pokaż mimo to