arkadia1616

Profil użytkownika: arkadia1616

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 1 rok temu
48
Przeczytanych
książek
88
Książek
w biblioteczce
8
Opinii
48
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Kolejna oponia do kolejnej części.
Jak zwykle pozwole darować sobie opis, każdy może sięgnąć po niego wyżej.
Co ważne zanim przeczytałam 3 część tej serii zrobiłam sobie dużą przerwę. Co tu dużo mówić byłam bardzo zawiedziona, że nie poznamy dalszych losów Cama i Avery.
Tym razem głos narratora przypadł młodszej siostrzyczce Teresie. Przed przeczytaniem tej części przeczytałam wiele opinii, dwie z nich zapadły mi w pamieć.
1) Chamia między głównymi bohaterami tej części a pomiędzy Camem i Avery jest o niebiosa całe mniejsza.
2) Czytając tą część czeka się tylko na to aż na scenie pojawi się the one and only Cam.
I cóż ciężko się z tym nie zgodzić.
Historia oczywiscie jest przyjemna, zabawna, z lekką nutką erotyzmu. Na plus zdecydowanie sama Teresa. Jest bardzo naturalna i bliska każdej chyba dziweczynie. I chociaż jej wewnętrzne monologi były momentami przydługie to wnioski do jakich dochodziła nie są wzięte z kosmosu a z głów milionów żyjących nastolatek. Dodatkowo jest to bohaterka z charakterem a może raczej charakterkiem. Tak po prostu da się ją lubić. Jest oczywiście ogromna dawka dramatu w tle a mimo wszystko książkę i tak zapisuję do kategorii 'lekkie i przyjemne'. Nie wyobrażam sobie bym sięgnęła po nią raz jeszcze chociaż staram się nie mówić 'nigdy'. Para głównych bohaterów jest zabawna momentami urocza (babeczki), bardzo niezdecydowana i...napalona. Może właśnie tej odrobiny pikanterii zabrakło w opowieści o starszym barcie Tess?
Polecam każdemu kto przeczytał chociażby 'Wait for me' żeby dowiedzieć się co dalej z Camem i jego związkiem. Klimat ten sam, krąg bohaterów ten sam. Przyjemność trochę mniejsza ale zawsze jednak.

PS: Nienawidzę spoilerów dlatego powiem tylko, że najlepsza scena w książce to scena ze starszym braciszkiem w roli głównej. Zanim ruszyłam dalej czytałam ją chyba z cztery razy! Z niecierpliwością wyczekuję teraz kolejnej części o Brit i Olliem mam nadzieję, że dostaniemy ogromną dawkę poczucia humoru doprawioną idealizmem i szczyptą erotyki ala wszystkie poprzednie cześci.

Kolejna oponia do kolejnej części.
Jak zwykle pozwole darować sobie opis, każdy może sięgnąć po niego wyżej.
Co ważne zanim przeczytałam 3 część tej serii zrobiłam sobie dużą przerwę. Co tu dużo mówić byłam bardzo zawiedziona, że nie poznamy dalszych losów Cama i Avery.
Tym razem głos narratora przypadł młodszej siostrzyczce Teresie. Przed przeczytaniem tej części...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

VAIN znaczy rozczarowanie.

Oczywiście zdaje sobie sprawę, że samo słowo 'vain' znaczy próżność. Książka o tym tytule jest dla mnie jednak obrazem uczucia jakim jest rozczarowanie i zawód.
Pozwolicie, że jak zawsze pominę streszczanie fabuły i przedstawianie bohaterów i zabiorę się od razu do mojej opinii.
Opis tej książki jest szalenie... obiecujący! Robi czytelnikowi smaka, nie mniejszego niż pyszne ciastko na wystawie cukierni.
Kiedy go przeczytałam byłam podekscytowana i zachwycona jednocześnie, że oto nareszcie! Nareszcie znalazłam książkę bez kryształowo czystych zbudowanych z papieru postaci o wnętrzu głębokim niczym najbliższa kałuża. Cieszyłam się na spotkanie kogoś z krwi i kości. Kogoś kto posiada emocje i radzi sobie z nimi na swój własny niekoniecznie akceptowalny przez społeczeństwo sposób. Miało być ciężko, intensywnie i przyjemnie. Liczyłam na książkę o przemianach, tych niekoniecznie łatwych, albo tych, które nigdy do skutku nie dojdą. Liczyłam (dzięki kłamliwemu opisowi!) na bohaterkę, którą znienawidzę i pokocham jednocześnie za drogę jaką przejdę razem z nią. Liczyłam na coś zupełnie innego niż pozostałe książki tego typu.
A co dostałam?
Cóż wróćcie kilka linijek wyżej do fragmentu i papierze i kałużach.
Sam pomysł na fabułę dobry, pomimo elementów trochę z kosmosu (sierociniec w AFRYCE? Serio? To już w samych Stanach nie ma nic wystarczająco biednego i porażającego? W tym momencie pierwszy raz porządnie przewróciłam oczami i wzięłam głęboki oddech, żeby móc czytać dalej) i w mojej opinii zawinił warsztat autorki i jej nieumiejętność budowania postaci i kreowania rzeczywistości.
Ja niestety nie łykam tego, że dziewczę wychowane w pozłacanym pałacu, mające na każde pstryknięcie palcami cały sztab każdego rodzaju obsługi, z milionami dolarów na koncie jako kieszonkowe, której jedynym zadaniem było ładnie wyglądać i która rzekomo CAŁE ŻYCIE miała głeboko w poważaniu coś tak trywialnego jak uczucia czy przyjaciele nagle będąc w afrykańskim buszu kompletnie nie tęskni za cywilizacją. No to jest czysta abstrakcja. Sophie nie przeszkadzają robaki na jej moskitierze (a zapewne są odrobinę większe od wszystkiego co miała okazję zobaczyć w całym swoim życiu) nie przeszkadza jej zmiana diety, brak ciepłej wody, niewygodne łóżko, brak imprez, telefonu, sukienek, szpilek i imprez. W moim odczuciu ot tak stwierdza ona, że wszystko jest ok. Bardzo to realne nie ma co. I nie, nie obroni jej ultraszybkiej przemiany cudowna miłość, którą rozpoznaje już w pierwszych sekundach na lotnisku. Swoją drogą to zabawne jak osoba, która nigdy nikogo nie kochała nagle zna i rozumie wszystkie swoje uczucia, wie jak sobie z nimi radzić i jak łatwo dla kompletnie nieznanej przyszłości odrzuca dosłownie wszystko. A już niedopowiedzeniem stulecia dla mnie było kiedy Soph postanowiła już w pierwszej sekundzie, że tym razem odstąpi od swoich technik uwodzenia, bo tak. Osoba, któa całe swoje życie zdobywała uwagę płci przeciwnej w jeden sposób i której zawsze się to udawało i zawsze stawiała na swoim nagle całkowicie bez jakiegokolwiek wyjaśnienia dlaczego odrzuca wszystko co zna i co przecież przynosiło pożądane efekty. BO TAK. Na widok pierwszej okaleczonej sierotki przeżywa dogłębną przemianę i nie toczy wcale walki z egoistyczną częścią swej natury (którą przecież ma każdy z nas czy chcemy się do tego przyznać czy nie) i kompletnie przestaje myśleć o sobie. Dosłownie znika Sophie Prince a w jej miejsce pojawia się jakaś sztuczna lalka. Kryształowo-papierowa postać, która (tak wiem polecę po bandzie w tym momencie ale nawet to mnie zirytowało) nie tęskni za seksem i postanawia nie uwodzić nawet dla zabawy i flirtu swojego faceta. Ona woli poczekać. To teraz kochani przeczytajcie opis książki jeszcze raz i myślę, że zrozumiecie dlaczego Vain znaczy rozczarowanie.
5 gwiazdek za pomysł, okładkę (innego wydania, która jest po prostu piękna) i obiecujący początek. Oraz to, że pomimo ciągłych rozczarowań książka jest wciągająca.
A może to tylko ja byłam tak naiwna i czytałam szybko licząc na to, że gdzieś po drodze Sophie Prince pokaże swoje prawdziwe próżne oblicze?

PS. Pozostałych części pomimo lepszych recenzji na chwilę obecną nie dotykam. Dość rozczarowań jak na tak krótki czas.

VAIN znaczy rozczarowanie.

Oczywiście zdaje sobie sprawę, że samo słowo 'vain' znaczy próżność. Książka o tym tytule jest dla mnie jednak obrazem uczucia jakim jest rozczarowanie i zawód.
Pozwolicie, że jak zawsze pominę streszczanie fabuły i przedstawianie bohaterów i zabiorę się od razu do mojej opinii.
Opis tej książki jest szalenie... obiecujący! Robi czytelnikowi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy zaczynałam czytać 'One week girlfriend' muszę przyznać, że nie spodziewałam sie kompletnie niczego...
W ciągu ostatnich miesięcy powieści New Adult przepływały przez mój komputer i tablet jak rzeka. Część z nich nigdy nie zostanie doczytana do końca. Myślałam, że zwyczajnie 'przejadł' mi się ten pisany jednak troche na jedno kopyto gatunek. A tutaj czekała mnie miła niespodzianka.
Akcja rozgrywa się bardzo szybko. Bohaterowie nie są irytujący. Zmienna narracja dwójki głównych postaci jeszcze podkręca tempo i nadaje kolorytu całości. Fable miewa swoje lepsze i gorsze momenty. Lepsze kiedy załącza się jej cięta riposta i nieznośna szczerość gorsze kiedy w decydującym momencie podejmuje totalnie niezrozumiałą dla mnie decyzję. Na całe szczęście ta ogromna głupota nie rzutuje na końcowy rozwój wydarzeń, więc została jej wybaczona.
Ktoś napisał, że brakowału mu opisów. Mi wręcz przeciwnie. Dzięki temu, że jest ich tak niewiele książkę czyta się lekko i szybko. Pikanterii dodaje całości tajemnica, która naprawdę jest dość mroczna i pokręcona i może wwiercić czytelnika w fotel. Jest w tej książce właściwie wszystko co lubię. I na koniec tytuł, okładka i pokręcony pomysł na głowną fabułę 'pobawmy się w związek przez tydzień' przyciągają i nastrajają pozytywnie. Zatem 'Tygodniowej dziewczynie' daję jeden wielki i pełen zaskoczenia plus ;)
PS: Chociaż do kilku rzeczy można się przyczepić jeśli idzie o budowanie charakterów i zakończenie słabe dość to jestem w stanie to zrozumiec ze względu na drugą część i takie a nie inne poprowadzenie akcji.

Kiedy zaczynałam czytać 'One week girlfriend' muszę przyznać, że nie spodziewałam sie kompletnie niczego...
W ciągu ostatnich miesięcy powieści New Adult przepływały przez mój komputer i tablet jak rzeka. Część z nich nigdy nie zostanie doczytana do końca. Myślałam, że zwyczajnie 'przejadł' mi się ten pisany jednak troche na jedno kopyto gatunek. A tutaj czekała mnie miła...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika arkadia1616

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
48
książek
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
48
razy
W sumie
wystawione
44
oceny ze średnią 7,1

Spędzone
na czytaniu
245
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
2
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]