-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2013-12-24
2013-12-24
Tematem przewodnim książki są, oczywiście, święta Bożego Narodzenia. Podczas czytania łatwo zauważyć pewien mianownik, który łączy niemal wszystkie teksty. Większość opowieści mówi o ludziach spędzających wigilię samotnie lub przynajmniej czujących się samotnymi, nawet pośród bliskich. Najdziwniejsze jest to, że taki typ bohatera w opowiadaniu świątecznym wydaje się zupełnie naturalny. Wpasowuje się idealnie w obraz naszego współczesnego życia. To niepokojąca myśl i warto może poświęcić jej nieco więcej czasu, nie tylko podczas lektury „9 Wigilii”. Nie oznacza to, że teksty są smutne. Drugim najczęściej przewijającym się przez opowiadania wątkiem jest wigilijny cud. Przybiera rozmaite postaci, od rzeczy całkiem zwyczajnych, jak przypadkowy telefon, aż do zdarzeń nadprzyrodzonych. Czytając „9 Wigilii” nie sposób narzekać na monotonię. Każde z opowiadań jest inne i wydaje mi się, że większość czytelników znajdzie przynajmniej jedno, które przypadnie im do gustu.
Po "9 Wigilii" sięgam zawsze w okresie przedświątecznym, nie ma roku w którym nie zajrzałabym do tych opowieści, ale nie tracą nic ze swojej aktualności, gdy minie już dwudziesty szósty grudnia. Dlatego polecam, w marcu, w maju, a nawet we wrześniu.
Tematem przewodnim książki są, oczywiście, święta Bożego Narodzenia. Podczas czytania łatwo zauważyć pewien mianownik, który łączy niemal wszystkie teksty. Większość opowieści mówi o ludziach spędzających wigilię samotnie lub przynajmniej czujących się samotnymi, nawet pośród bliskich. Najdziwniejsze jest to, że taki typ bohatera w opowiadaniu świątecznym wydaje się...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-12-11
"Boże Narodzenie w Lost River" jest drugą książką Fannie Flagg, którą przeczytałam. Pierwszą były "Smażone zielone pomidory", które wspominam bardzo miło i już parę razy do nich wracałam.
Czego się spodziewałam po tej książce? Hmm...z pewnością chciałam w niej poczytać o magii świąt, o białym puchu, płatkach śniegu wirujących za oknem, a otrzymałam słoneczne małe miasteczko (lubię małe miasteczka), gdzie temperatura mało kiedy spada poniżej dwudziestu pięciu stopni.
Czy się rozczarowałam? Nie.
Postaci, które poznałam w tej opowieści zauroczyły mnie. Sklepikarz Roy, który ratuje małego ptaszka postrzelonego ze śrutówki i zaprzyjaźnia się z nim, a potem rozpacza po jego odejściu na długo utkwi w mojej pamięci.
Siostry Mildred i Frances są uroczymi kobietami w średnim wieku, które otaczają wszystkich ciepłem i wspierają dobrym słowem, a kiedy do miasteczka trafia mała Patsy, to opiekują się nią, wraz z innymi mieszkańcami fundują jej operację ratującą życie.
Pan Oswald, który trafia do Lost River, aby ratować swoje zdrowie i spędzić tam ostatnie miesiące swoje życia jest sceptycznie nastawiony na przeprowadzkę z Chicago do małej mieściny, lecz właśnie tam znajdujeszczęście, miłość (jego żoną zostaje Frances), równowagę i nadzieję na lepsze jutro.
Czytając tę książkę odnoszę wrażenie, że wszystkich bohaterów powieści łączy mały kardynał - ptaszek, zamieszkujący zaplecze sklepu Roya. Mała Patsy każdego dnia bawi się z nim, Roy uczy go nowych sztuczek, a ptak wydaje się niezwykle rozumnym stworzeniem, które potrafi wyczuć zagrożenie i odwzajemnić przyjaźń.
Smaczku książce dodają wyśmienite przepisy, które autorka w niej zamieściła. Z pewnością któryś z nich wykorzystam na zbliżające się święta!
Bardzo lubię opowieści autorstwa Fannie Flagg i z pewnością sięgnę po następne. Fannie Flagg daje nam do zrozumienia, że mimo przeciwności losu należy cieszyć się każdą chwilą i nie przestawać wierzyć w cud.
Opowieść ta wzrusza, jest pełna ciepła, tryska humorem i opowiada o uzdrawiającej mocy przyjaźni, wiary i nadziei. Pozytywna energia emanuje z każdej strony książki. Czego chcieć więcej w ten przedświąteczny czas?
"Boże Narodzenie w Lost River" jest drugą książką Fannie Flagg, którą przeczytałam. Pierwszą były "Smażone zielone pomidory", które wspominam bardzo miło i już parę razy do nich wracałam.
Czego się spodziewałam po tej książce? Hmm...z pewnością chciałam w niej poczytać o magii świąt, o białym puchu, płatkach śniegu wirujących za oknem, a otrzymałam słoneczne małe...
2012-12-06
Leciutka, miła opowieść dla kobiet. Lubię czasem przeczytać taki oto odmóżdżacz, aby poczuć się lepiej i uśmiechnąć w pochmurny dzień. Pewnie takie opowiastki nie zmienią nijak świata, aczkolwiek z pewnością są nam potrzebne te kolorowe bańki mydlane opisane na łamach książki.
W książce znajdujemy historię Emmy i Olivera oraz historie życia trzech bardzo różnych kobiet zakwalifikowanych do konkursu na najlepszy keks bożonarodzeniowy, o których Emma robi reportaż. Przy okazji autorka książki raczy nas przepisami na owe trzy smakołyki, bowiem każda kobieta posiada jakiś sekretny składnik, dzięki któremu keks staje się niepowtarzalny.
Z pewnością atmosfera przedświąteczna dodaje książce uroku. Bardzo lubię, szczególnie w okresie grudniowej zimy, zagłębić się w tego tupu opowieści.
Polecam miłośniczkom kobiecej literatury.
Leciutka, miła opowieść dla kobiet. Lubię czasem przeczytać taki oto odmóżdżacz, aby poczuć się lepiej i uśmiechnąć w pochmurny dzień. Pewnie takie opowiastki nie zmienią nijak świata, aczkolwiek z pewnością są nam potrzebne te kolorowe bańki mydlane opisane na łamach książki.
W książce znajdujemy historię Emmy i Olivera oraz historie życia trzech bardzo różnych kobiet...
Ciepła, miła opowieść na zimowy wieczór. Czytam ją co rok w okresie przedświątecznym i kolejny raz do niej wróciłam.
Głównym tematem są oczywiście święta - Boże Narodzenie. Opisane są jednak dwa podejścia do samych świąt i przygotowań do nich na przykładzie dwóch kobiet: Carol - przebojowej redaktorki naczelnej podupadającego pisma kobiecego, samotnej matki kilkuletniego chłopca oraz Beth - nauczycielki akademickiej, która niedawno wyszła za mąż za starszego dużo od siebie wdowca z dwójką dorosłych dzieci.
Na pewno może razić w tej książce schematyczność i nachalne forsowanie wizji, że tylko udane święta spędzone z rodziną dadzą Ci pełnię szcześcia. W życiu niestety nie zawsze jest tak prosto.
Mnie osobiście bardzo śmieszyły fragmenty o doskonałych paniach domu i ich przygotowaniach do świąt - one naprawdę zaczynają myśleć o Bożym Narodzeniu pod koniec sierpnia!
Fajna, lekka opowieść w której znajdziemy mnóstwo humoru, szczyptę refleksji i przyjemne dialogi.
Polecam - nie tylko w okresie świąt.
Ciepła, miła opowieść na zimowy wieczór. Czytam ją co rok w okresie przedświątecznym i kolejny raz do niej wróciłam.
więcej Pokaż mimo toGłównym tematem są oczywiście święta - Boże Narodzenie. Opisane są jednak dwa podejścia do samych świąt i przygotowań do nich na przykładzie dwóch kobiet: Carol - przebojowej redaktorki naczelnej podupadającego pisma kobiecego, samotnej matki kilkuletniego...