słomka

Profil użytkownika: słomka

Lubin Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 13 tygodni temu
174
Przeczytanych
książek
223
Książek
w biblioteczce
45
Opinii
266
Polubień
opinii
Lubin Kobieta
Dodane| Nie dodano
Strony www:
Youtube - słomka Instagram - slomk4

Opinie


Na półkach:

2,5/5 „Drive” można podzielić na 3 części:
1 – do około 200 strony daje nam dużą nadzieję na bardzo dobrą historię. Ma potencjał, wyciąga z czytelnika emocje i jest ciekawa. Bohaterowie nie są idealni i nas intrygują. Trudno jest się od niej oderwać.
2- od około 200 strony do 340 staje się trochę mnie ciekawa. Jednych bohaterów jest zdecydowanie mniej, innych więcej. Trochę gubi rytm, jednak nadal nas intryguje. Lekki spadek formy zdecydowanie jest spowodowany rozterkami sercowymi głównej bohaterki.
3 - od 340 do końca książki zaczyna się rozdział „wieczna irytacja”. Mamy tutaj przeskok czasowy, który akurat dla nie stanowił żadnego problemy (w ogóle, w całej książce mi nie przeszkadzały) jednak od tego momentu ta historia jest zbyt majestatyczna. Z jednej strony smutna, a z drugie idealna. Wręcz nierzeczywista. Główna bohaterka nadal jest ciekawa, jednak drugi bohater jest irytujący. W przeciągu tych stron robiłam chyba z 8 przerw na ochłonięcie, ponieważ poziom irytacji osiągał już punkt szczytowy.
Końcówka jest zbyt pompatyczna, nierealna – po prostu mnie wkurzyła.
Nie mogę napisać, że Kate Stewart nie potrafi pisać. Nie mogę napisać, że jej historia nie jest ciekawa, a bohaterom brak charyzmy. Uważam, że autorka chciała za dużo. Pragnęła, aby ta książka była nasycona emocjami, przez co przelały się ona przez palce. Sam pomysł na tę historię jest ciekawy i mi się podoba. Niestety moim zdaniem należy całą fabułę „Drive” podzielić na dwa i stworzyć z niej dwie osobne książki. Dla mnie byłoby to o wiele ciekawsze i co więcej – lepsze. Nie ukrywam, że choć moja opinia jest bardzo rozrzucona - na rozdrożu, jednak postaram się śledzić kolejne powieści tej autorki.






PS. Team N.

2,5/5 „Drive” można podzielić na 3 części:
1 – do około 200 strony daje nam dużą nadzieję na bardzo dobrą historię. Ma potencjał, wyciąga z czytelnika emocje i jest ciekawa. Bohaterowie nie są idealni i nas intrygują. Trudno jest się od niej oderwać.
2- od około 200 strony do 340 staje się trochę mnie ciekawa. Jednych bohaterów jest zdecydowanie mniej, innych więcej. Trochę...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czerwone zwoje magii Wesley Chu, Cassandra Clare
Ocena 7,5
Czerwone zwoje... Wesley Chu, Cassand...

Na półkach:

Czytając „Czerwone Zwoje Magii” należy mieć świadomość, że jest to książka stricte młodzieżowa. Pozycje tę ponoć najlepiej przeczytać pomiędzy 3, a 4 tomem „Darów Anioła”. Jednak ja przeczytałam tylko pierwszy tom tej serii oraz „Diabelskie Maszyny” i uważam, że można ją poznać nawet bez znajomości jakiekolwiek twórczości Cassandry Clare. Mimo tego warto zaznaczyć, ze osoby znające jej wcześniejsze książki będą mogły znaleźć więcej „smaczków” i odwołań do wcześniejszych historii.
Książka ta opowiada o Magnusie i Alecu, który po wyczerpującej i trudnej wojnie postanawiają odpocząć na wymarzonych wakacjach. Niestety plany te niszczy niespodziewane pojawienie się Tessy (TAK TEJ TESSY!), która powiadamia czarownika, że jest założycielem kultu Szkarłatna Ręka. Magnus nie pamięta żadnych wydarzeń z tego okresu - postanawia to wyjaśnić i zniszczyć agresywną grupę. W tym celu muszę poznać magiczne tajemnice Paryża, Wenecji i Rzymu oraz odkryć nie zawsze przyjemne tajemnice.
Akcja książki jest szybka, przez co jej czytanie jest płynne i przyjemne. Sam język autorów jest bardzo lekki i niezobowiązujący Widoczne jest dostosowanie tych elementów do młodzieży. Ważne jest, aby podkreślić, że w całej tej magicznej aurze książki autorzy skryli bardzo ważne wartości. Moim zdaniem jest to zrobione bardzo umiejętnie, w sposób nie męczący młodego czytelnika. „Czerwone Zwoje Magii” uczą bowiem o tolerancji do osób homoseksualnych, w sposób bardzo naturalny jednocześnie nie zapominając o częstym braku akceptacji dla tej orientacji przez otoczenie. Kolejną ważną wartością to równouprawnienie. W książce Alec jako Nocny Łowca „wchodzi” w świat Podziemnych, którego zawsze starał się unikać. Poznaje obawy jego członków, dostrzega brak docenienia tej grypy przez innych. Autorzy uczą czytelników, że przed wydanie swojej opinii warto spojrzeć na daną sytuację z drugiej perspektywy i co ważniejsze – postarać się ją zrozumieć.
Pozycja ta na pewno przyniesie dużo humoru – bowiem moim zdaniem ma w sobie cząstkę komedii. Głównie jest to spowodowane przez jednego z głównych bohaterów – Magnusa, który podchodzi do życia z dużym dystansem i potrafi nawet najtrudniejszą sytuacje obrócić w żart. Drugi z bohaterów – Alec zdecydowanie pokazuje swoją drugą naturę. Fani „Darów Anioła” pewnie kojarzą go z wiecznie naburmuszonej miny. Tutaj jednak poznajemy go znacznie lepiej, chłopak otwiera swoją duszę przed czytelnikami.
„Czerwone Zwoje Magii” to książka dla młodych czytelników, która oprócz szybkie akcji i ciekawej fabuły w mądry sposób przekaże im ważne wartości. Fani uniwersum „Darów Anioła” dzięki niej mogą więcej dowiedzieć się o swoich ulubionych bohaterach i poznać inny klimat tych historii. Jednak dla starszych czytelników tych, który już niejedną książkę z tego gatunki mają za sobą, ta pozycja może nie przynieść większych emocji. Dla takich osób może być ona zbyt przewidywalna. Mnie osobiście ta historia mocno nie oczarowała, doceniam jednak jakie wartości przekazuje w swojej fabule i uważam, że jest to doskonały sposób na uświadamianie młodzieży.

Czytając „Czerwone Zwoje Magii” należy mieć świadomość, że jest to książka stricte młodzieżowa. Pozycje tę ponoć najlepiej przeczytać pomiędzy 3, a 4 tomem „Darów Anioła”. Jednak ja przeczytałam tylko pierwszy tom tej serii oraz „Diabelskie Maszyny” i uważam, że można ją poznać nawet bez znajomości jakiekolwiek twórczości Cassandry Clare. Mimo tego warto zaznaczyć, ze osoby...

więcej Pokaż mimo to video - opinia


Na półkach:

„Wojna makowa” to książka, która ostatnio dosłownie wyskakuje z lodówki. Mówią o niej wszyscy, zachwycają się nią wszyscy.. dlatego ja pod wpływem zwyczajnej ciekawości postanowiłam po nią sięgnąć.
Książkę Rebecca F. Kuang przypisałabym gatunkowo do fantastyki młodzieżowej, jednak z powodu dość dużej brutalności blisko jej do high fantasy. I tutaj od razu muszę zaznaczyć, że nie jest ona odpowiednia dla młodszych czytelników – druga jej połowa jest przesycona brutalnością, dlatego odradzam ją także osobą nieprzepadającym za tego rodzaju doznaniami.
„Wojna makowa” przedstawia nam historię Rin, która jest sierotą wojenną wychowaną przez zastępczą rodzinę. Poznajemy ją w wieku 14 lat, w momencie gdy dowiaduje się, że ma poślubić dużo starszego od niej mężczyznę. Dziewczyna jest tą informacją przerażona i wbrew woli swoich zastępczych rodziców postanawia podejść do egzaminu, który może pozwolić jej zmienić swoje życie. Niestety sam egzamin jest niesamowicie trudny i zdają go tylko nieliczne dzieci. Jednak jego pozytywny wynik pozwoliłby Rim rozpocząć naukę w najbardziej prestiżowej Akademii w kraju. Tak naprawdę jest to tylko pierwsza połowa książki – druga wybiega już poza mury Akademii i pokazuje Rin prawdziwy obraz świata.
Autorka bez wątpienia posiada talent – piszę bardzo płynnie, zrozumiale, doskonale buduję głębie swoich słów. Potrafi także łożyć litery w bardzo piękne, wyraziste zdania, które moim zdaniem zauroczą każdego. Jej styl nie jest przesadzony i bardzo naturalni. Chciałabym także zaznaczyć doskonałe tłumaczenie – Panie Grzegorzu dziękujemy!
Tempo akcji jest szybkie, niekiedy na chwilę zwalnia, aby pozwolić zaczerpnąć oddech czytelnikowi. Niestety w paru momentach autorka robi nagły przeskok w przód (o rok lub dwa) co niezbyt przypadło mi do gustu. Początkowo książka pod względem tempa jest pisana bardzo sumiennie i dokładnie, przez wspomniany przeskok można odczuć pewien dyskomfort. Co więcej owych sytuacji jest więcej. Przyznam, że w niektórym momentach trudno było mi zorientować się ile bohaterka ma lat. Jest to spowodowane tym zjawiskiem – na dwóch, trzech stronach mamy zamieszczonych kilka lat i w porównaniu do wcześniejszych dokładnych opisów czasu trudno się w tym czasami połapać.
Bohaterowie „Wojny makowej” są bardzo przemyślani. Każdy z nich posiada swoją rolę, która zazwyczaj jest ważna dla całości fabuły. Sama Rin jest bardzo interesującą postacią – na początku książki jest bardzo schematyczne, jednak w miarę czasu dostrzegamy jej niesamowity rozwój fizyczny i psychiczny. Bardzo podoba mi się fakt, że bohaterowie „Wojny makowej” nie są idealny, każdy z nich ma jakąś bliznę, która przeszkadza mu w normalnym funkcjonowaniu. Głowna bohaterka popełnia błędy, musi dokonywać trudnych wyborów – często głupich. Rin jest bardzo ciekawa również z faktu, że nie jest jedynie pozytywną bohaterką, kryje w sobie mrok, który okrywamy w miarę czytania książki. Bohaterowie drugo planowi również się bardzo dobrze wykreowani – każdy z nich ma coś na sumieniu, dzięki dokładnemu wgłębieniu się w ich psychikę rozumiemy ich działania.
Trzeba zaznaczyć, że pisząc „Wojnę makową” autorka wzorowała się na doskonale znanych nam schematach i motywach. Moim zdaniem w samej książce nie ma zbyt wielu oryginalnych motywów – to wszystko „już było”. Przez co książka dla mnie była niesamowicie przewidywalna i schematyczne. Jej rdzeń, fundament fabuły jest mocno do przewidzenia, przez co przez dużą część była nużąca. Jest to jej duża wada i nie ukrywam, że miałam nadzieję na coś mocniej odświeżającego. Dla osób, które nie mają dużej styczności z kulturą Wschodu, to właśnie ona może być najbardziej interesująca. Dla mnie – osoby, która kiedyś poznawała tajemnice mangi i anime nie było to nic odkrywczego.
Bardzo interesujące jest wplecenie w fabułę rzeczywistych wydarzeń. W książce autorka wyraźnie nawiązała do wojny Chińsko – Japońskiej oraz II wojny światowej. Moim zdaniem okrywanie tych momentów to duży smaczek dla czytelników.
„Wojna makowa” przekazuje również wiele pozytywnych „nauk”. Autorka w doskonały sposób porusza temat akceptacji i tolerancji przez rówieśników zarówno w wieku nastoletnim, jak również w dorosłym życiu. Przedstawia temat różnic kulturowych oraz materialnych. Za pomocą swoich bohaterów pokazuje walkę o własne marzenia, poświęcenie dla realizacji wyznaczonych celów oraz takie emocje jak ból, niezrozumienie samego siebie oraz otoczenia i przyjaźń. Wszystkie te tematy są niesamowicie ważne, a autorka w bardzo umiejętny sposób wplotła je w samą fabułę.
Dla mnie „Wojna makowa” jest książką pełną przeciwności. Z jednej strony bardzo podoba mi się w niej kreacja bohaterów, relacje między nimi oraz wszystkie nauki, które przekazuje czytelnikowi. Z drugiej – jest pełna schematów i przewidywalności, a same tempo i rozłożenie fabuły czasami wydaje mi się nieprzemyślane. Przez to jest dla mnie mało zaskakująca, a momentami wręcz nudna. Jednakże jestem ciekawa drugiego tomu, bo choć widzę w niej wiele niedoskonałości uważam, że jest to całkiem udany debiut literacki.
Moja ocena to 2,5-3/5.

„Wojna makowa” to książka, która ostatnio dosłownie wyskakuje z lodówki. Mówią o niej wszyscy, zachwycają się nią wszyscy.. dlatego ja pod wpływem zwyczajnej ciekawości postanowiłam po nią sięgnąć.
Książkę Rebecca F. Kuang przypisałabym gatunkowo do fantastyki młodzieżowej, jednak z powodu dość dużej brutalności blisko jej do high fantasy. I tutaj od razu muszę zaznaczyć,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika słomka

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [12]

Jane Austen
Ocena książek:
7,5 / 10
47 książek
2 cykle
Pisze książki z:
3474 fanów
Tess Gerritsen
Ocena książek:
7,1 / 10
40 książek
5 cykli
4139 fanów
Trudi Canavan
Ocena książek:
7,2 / 10
20 książek
6 cykli
Pisze książki z:
2729 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
174
książki
Średnio w roku
przeczytane
13
książek
Opinie były
pomocne
266
razy
W sumie
wystawione
165
ocen ze średnią 8,5

Spędzone
na czytaniu
1 317
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
18
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]