rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Chyba na każdym obozie dziennikarskim i, zawsze, gdy zaczyna się w ogóle rozmowy o polskim dziennikarstwie, zaczyna się to od nazwiska "Kapuściński". Przynajmniej ja tego doświadczyłam. "Jeszcze dzień życia" była pierwszą książką i, jak na razie, ostatnią, Ryszarda Kapuścińskiego, jaką przeczytałam. To jest precyzja słowa, do której ja, tak myślę, będę jeszcze przez wiele długich lat dorastać.

Chyba na każdym obozie dziennikarskim i, zawsze, gdy zaczyna się w ogóle rozmowy o polskim dziennikarstwie, zaczyna się to od nazwiska "Kapuściński". Przynajmniej ja tego doświadczyłam. "Jeszcze dzień życia" była pierwszą książką i, jak na razie, ostatnią, Ryszarda Kapuścińskiego, jaką przeczytałam. To jest precyzja słowa, do której ja, tak myślę, będę jeszcze przez wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwszy obejrzałam film. Leciał akurat w kinie i wydawał się bardzo dobry. Mimo, na sali, prócz mnie i mojej znajomej, były jeszcze dwie osoby, ani trochę nie interesujące się tym, co dzieje się na ekranie. Osobiście, wychodząc, czułam niedosyt. Dlatego sięgnęłam po książkę i... to całkowicie różny świat. Jak bardzo uprościli historię rodziny, znajomych i samej Salomon ekranizując to, a jak wstrząsającą prawdę odkryłam? Do dzisiaj nie mogę znaleźć żadnego sensownego porównania. Wiem tyle, że powieść, może nie jest lepsza, ale... bardziej uderzająca niż sam film. Zapada w pamięci.

Pierwszy obejrzałam film. Leciał akurat w kinie i wydawał się bardzo dobry. Mimo, na sali, prócz mnie i mojej znajomej, były jeszcze dwie osoby, ani trochę nie interesujące się tym, co dzieje się na ekranie. Osobiście, wychodząc, czułam niedosyt. Dlatego sięgnęłam po książkę i... to całkowicie różny świat. Jak bardzo uprościli historię rodziny, znajomych i samej Salomon...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pamiętam, gdy mój polonista pożyczył mi te książkę. On o wszystko dba i miał ją w prawie nienaruszonym stanie. Jeszcze z czerwonym owijaczem. I naprawdę myślałam, że to jakiś żart, gdy zaczęły się wycinki z pamiętnika Matki Różewicza. "Może to wcale nie on jest autorem? Może to jakaś pomyłka?" - jednak później zrozumiałam, że cała konstrukcja, całe wymieszanie prozy, wierszy, zdjęć, rękopisów, ma swój ważny cel. Tak, i ten "ważny cel" sprawił, że właśnie "Matka Odchodzi", stała się pewnym wyznacznikiem moich wartości.

Pamiętam, gdy mój polonista pożyczył mi te książkę. On o wszystko dba i miał ją w prawie nienaruszonym stanie. Jeszcze z czerwonym owijaczem. I naprawdę myślałam, że to jakiś żart, gdy zaczęły się wycinki z pamiętnika Matki Różewicza. "Może to wcale nie on jest autorem? Może to jakaś pomyłka?" - jednak później zrozumiałam, że cała konstrukcja, całe wymieszanie prozy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie umiem określić, kiedy ją przeczytałam. Pamiętam jedynie fascynację poetyką słów. Perwersję i kompleksy, które tak bardzo pokazuje autor. Uwielbiam u Schulza to, że on bardziej maluje, niż pisze słowa i wplata w rzeczy codzienne filozofię.

Nie umiem określić, kiedy ją przeczytałam. Pamiętam jedynie fascynację poetyką słów. Perwersję i kompleksy, które tak bardzo pokazuje autor. Uwielbiam u Schulza to, że on bardziej maluje, niż pisze słowa i wplata w rzeczy codzienne filozofię.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W wielu kwestiach można nie zgadzać się z autorem, ale chyba to było jego zamierzeniem. I, może właśnie dlatego, uważam to za książkę godną polecenia. Czasami, a nawet bardzo często, musiałam sięgać po najbliższy słownik, by zrozumieć słowa rzucane, jak z rękawa, przez Ciorana. Zmusza do myślenia i to jest w niej najlepsze. Można chwilę, a nawet dwie, pokłócić się z samym sobą.

W wielu kwestiach można nie zgadzać się z autorem, ale chyba to było jego zamierzeniem. I, może właśnie dlatego, uważam to za książkę godną polecenia. Czasami, a nawet bardzo często, musiałam sięgać po najbliższy słownik, by zrozumieć słowa rzucane, jak z rękawa, przez Ciorana. Zmusza do myślenia i to jest w niej najlepsze. Można chwilę, a nawet dwie, pokłócić się z samym sobą.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trudno, jak dla mnie, opisać taką książkę w pełni. Nie umiem znaleźć słów, by naprawdę wyrazić to, co czuję, po jej skończeniu. Czytając ją i, po części, zatapiając się w każdym słowie, przywrócono mi pasję do czytania. Tak, to bardzo dobra książka. Mimo, że moją sylwestrową, wręcz, obsesją, jest "Na szczytach rozpaczy", coś z... całkowicie innej beczki, to - tak. Naprawdę dobra książka.

Trudno, jak dla mnie, opisać taką książkę w pełni. Nie umiem znaleźć słów, by naprawdę wyrazić to, co czuję, po jej skończeniu. Czytając ją i, po części, zatapiając się w każdym słowie, przywrócono mi pasję do czytania. Tak, to bardzo dobra książka. Mimo, że moją sylwestrową, wręcz, obsesją, jest "Na szczytach rozpaczy", coś z... całkowicie innej beczki, to - tak. Naprawdę...

więcej Pokaż mimo to