- Chodzi o działa Nawarony. - Jensen urwał i milczał przez dłuższy czas, a potem powtórzył te słowa, powoli, bezbarwnie, tak jak się powtarza imię odwiecznego wroga. - Działa Nawarony. To one załatwiają północne wejścia do obu kanałów. Gdyby udało się je uciszyć, moglibyśmy zabrać tych tysiąc dwustu ludzi z Cheros choćby dzisiaj. Mallory siedział w milczeniu. - To nie są zwykłe działa - podjął Jensen spokojnie. - Nasi eksperci marynarki określają je jako mniej więcej dziewięciocalówki. Osobiście uważam je raczej za odmianę dwustudziesięciomilimetrowych dział burzących, których Niemcy używają we Włoszech. Nasi żołnierze na froncie włoskim nienawidzą tych dział i boją się ich bardziej niż czegokolwiek na świecie. Straszliwa broń - pocisk bardzo stabilny w locie i piekielnie celny. W każdym razie - ciągnął ponuro - jakiekolwiek są, wystarczyły, by w ciągu pięciu minut wykończyć "Sybarisa".